Sąd przesłuchuje b. wiceministra rolnictwa Henryka Kowalczyka, dziś posła PiS. Po nim zeznania ma złożyć trzech innych świadków.
Zdjęcie klauzul "ściśle tajne" ze stenogramów CBA (nie określono jakich dokładnie) oznacza, że zostaną one włączone do akt jawnych i można będzie się nimi posługiwać na otwartej rozprawie. Wnosili o to na początku procesu obrońcy Piotra Ryby, mecenasi Wojciech Wiza i Mariusz Paplaczyk. Mówili, że ten proces powinien się toczyć w całości przy otwartej kurtynie.
Kowalczyk jako sekretarz stanu w resorcie rolnictwa nadzorował m.in. departament gospodarki ziemią, który zajmował się m.in. takimi sprawami jak odrolnienie gruntów. O powoływanie się na wpływy w kierowanym przez wicepremiera Andrzeja Leppera resorcie i pomoc w tej operacji w zamian za łapówkę, oskarżeni są właśnie Ryba i Andrzej K. Przed przesłuchaniem Kowalczyk powiedział, że w tamtym czasie nie znał ani Ryby ani K.
B. wiceminister zeznał, że gdy w lipcu 2007 r. kierownictwo ministerstwa miało się zajmować gruntami w Mrągowie (później okazało się, że dokumenty dotyczące tej operacji, na potrzeby prowokacji z Rybą i K. stworzyło CBA), był on służbowo w Brukseli i ostatecznie decyzja nie zapadła. "Gdy wróciłem, mój doradca powiedział, że CBA życzy sobie tych dokumentów" - dodał.
Zapewnił, że dopiero z konferencji prasowej szefa CBA Mariusza Kamińskiego dowiedział się, iż dokumenty o odrolnieniu są fikcyjne. "Wcześniej, według mojej wiedzy, ta sprawa nie była niczym szczególnym - ani ze względu na niewielką w porównaniu z innymi powierzchnię, ani z innych przyczyn" - dodał.
W piątek będą jeszcze przesłuchani na niejawnej rozprawie wiceszef CBA Maciej Wąsik i nadzorujący pion operacyjny Biura Marcin Bożek. Wcześniej przesłuchany będzie też Mariusz C., który spędził pewien czas w jednej celi z aresztowanym Piotrem Rybą i CBA korzystało z jego zeznań na temat tego, co Ryba opowiada współwięźniom. Mariusz C. odsiadywał wyrok w innej sprawie.
Sąd także w piątek nie zgodził się na uchylenie 50 tys. zł kaucji wobec Ryby, o co wnosili jego obrońcy. Podkreślali, że ich klient "wzorowo wywiązuje się z wszystkich obowiązków oskarżonego", stawia się na rozprawy i ciąży na nim także dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju. 50 tys. zł, które wyłożył jego brat, miałyby być przeznaczone na poprawę sytuacji życiowej, bo Ryba od czterech miesięcy gdy jest na wolności, nie może znaleźć pracy, a ma rodzinę na utrzymaniu.
Sąd uznał, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że oskarżony dopuścił się zarzuconych mu czynów, a ponadto w obawie przed grożącą mu karą, mógłby podjąć "bezprawne działania". Sędzia przypomniała, że to właśnie obrońcy wnosili o taką kaucję, w zamian za areszt.
K. i Ryba są w sprawie "afery gruntowej" w resorcie rolnictwa w 2007 r. oskarżeni o powoływanie się na wpływy w resorcie i oferowanie za 3 mln zł pomocy w odrolnieniu działki na Mazurach. Mieli ją oferować agentowi CBA udającemu biznesmena. Grozi im do ośmiu lat więzienia.
Na jednej z pierwszych rozpraw K. chciał się dobrowolnie poddać karze, na co nie zgodził się sąd, a Ryba twierdził, że to K. wmanewrował go w sprawę.
Oskarżeni "wpadli" w wyniku akcji CBA, którą ma badać sejmowa komisja śledcza ds. nacisków. Szef CBA Mariusz Kamiński mówił, że Biuro dostało wiarygodną informację, iż są osoby, które mogą odrolnić dowolny grunt za łapówkę. Agenci CBA podali się za biznesmenów zainteresowanych transakcją i negocjowali stawkę łapówki z Rybą i K. W końcowej fazie akcji doszło do przecieku. Lepper 6 lipca miał się spotkać z Rybą, ale spotkanie odwołano.
K., który w tym czasie w hotelu przeliczał pieniądze dostarczone przez agentów CBA, zadzwonił do Ryby. Prawdopodobnie został ostrzeżony, bo opuścił hotel; wtedy ich zatrzymano.
Przeciek bada stołeczna prokuratura. W związku ze sprawą funkcję szefa MSWiA stracił w sierpniu 2007 r. Janusz Kaczmarek, który ma zarzuty utrudniania wyjaśnienia przecieku, wraz z b. szefem policji Konradem Kornatowskim i b. szefem PZU Jaromirem Netzlem.
Zdaniem niektórych prawników CBA nie miało prawa fałszować dokumentacji. Śledztwo w sprawie legalności akcji prowadzi Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie. O przestępstwie zawiadomił wójt Mrągowa, który odkrył fałszerstwo dokumentów przez CBA. Kamiński podkreślał, że wszystkie sfałszowane dokumenty miały poważną wadę prawną, która uniemożliwiała wydanie decyzji o odrolnieniu.
Płocka prokuratura prowadzi zaś śledztwo z doniesienia Ryby, dotyczące domniemanego nakłaniania go przez CBA do składania fałszywych zeznań. Sprawa dotyczy propozycji wobec Ryby, iż po złożeniu obciążających zeznań wobec kilku osób (m.in. polityków Samoobrony, ale też SLD i PO) opuści on areszt. Ryba wyszedł z aresztu niedawno; areszt wobec Andrzeja K. uchylono w grudniu 2007 r. Media podawały, że ten b. oficer UOP mógł być od początku prowokatorem CBA.
pap, keb