W zeszłym tygodniu zarząd krajowy SLD rekomendował Napieralskiego na przewodniczącego poselskiego klubu Lewicy. We wtorek zbierze się klub, który będzie głosował nad tą rekomendacją. Oznacza to, że ze swą funkcją może pożegnać się dotychczasowy szef klubu, były lider SLD Wojciech Olejniczak.
To nie jest odsunięcie od władzy Wojciecha Olejniczaka, ale zmiana zarządzania partią - tłumaczył Napieralski podczas konferencji prasowej.
Dodał, że Olejniczak bez względu na decyzję klubu zostanie liderem i twarzą partii.
Przypomniał też, że do podobnych zmian dochodziło w Sojuszu, gdy szefowali mu Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller czy sam Olejniczak.
"SLD dzisiaj, gdy jest w opozycji, walczy o wyborców i walczy o odzyskanie poparcia społecznego, musi mówić jednym głosem, być sprawnie zarządzany. Stąd te zmiany" - podkreślił Napieralski.
"Jest wielu znakomitych polityków lewicy, którzy nie mają znaczących funkcji a są rozpoznawalni, znakomicie przygotowani, np. Ryszard Kalisz czy Jerzy Wenderlich. To nie spór o funkcje, ale o system zarządzania partią" - dodał.
Pytany, jaką rolę widzi dla Olejniczaka w partii odparł, że to zależy od samego zainteresowanego.
"Jeśli będzie chciał zaangażować się branżowo, proszę bardzo. Powinien być cały czas liderem, pracować, rozmawiać, ale zarządzanie powinno być skupione w kierownictwie partii" - zaznaczył.
Napieralski dodał, że jego prywatne stosunki z Olejniczakiem są doskonałe. "Nie ma żadnego sporu personalnego" - mówił.
Wyjaśniał, że do jego wizji funkcjonowania partii potrzebna jest jeszcze jedna "cegiełka", czyli - jak mówił - "dobre zarządzanie najważniejszym narzędziem, jakim jest klub parlamentarny". To klub "podejmuje najważniejsze polityczne decyzje i walczy o sprawy programowe" - zaznaczył.
Napieralski zapowiedział też, że SLD będzie "dociekać" czy w sprawie wynajęcia od Kancelarii Prezydenta willi w Klarysewie przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego nie doszło do złamania prawa.
"Jako politycy opozycji pytamy, dlaczego w miejscu należącym do prezydenta urzęduje jeden z przewodniczących partii parlamentarnych; czy każda partia może wynająć tę willę; kiedy zawarto umowę i dlaczego ta oferta trafiła tylko do jednego ugrupowania? Jest tu wiele niejasności i znaków zapytania" - mówił szef Sojuszu. Uważa, że nie może być tak, iż "z majątku państwowego korzystają liderzy partii dla partyjnych interesów".
W miniony piątek prezydent Lech Kaczyński poinformował dziennikarzy, że willa w podwarszawskim Klarysewie została udostępniona prezesowi PiS za 35 tys. złotych. O tym, że Jarosław Kaczyński pracuje nad programem partii w zarządzanej przez Kancelarię Prezydenta willi w Klarysewie napisała piątkowa "Rzeczpospolita". Prezydent zaznaczył też, że ośrodek ten na ogół stoi pusty i można go wynająć.
ND, PAP