"Stanowisko polskiego rządu i państwa polskiego musi się odnosić do agendy; (...) jak Traktat Lizboński ma się do kryzysu finansowego na świecie? To jest pewien łamaniec myślowy. Każdy rozsądny obserwator o tym wie. Ciekaw jestem, czy ktokolwiek inny będzie chciał rozmawiać o Traktacie, gdy poważne zadania stoją przed Europą, w obliczu kryzysu" - powiedział Kamiński we wtorek w TVN24.
Jak zaznaczył, dyskusja na szczycie UE nie będzie poświęcona Traktatowi z Lizbony, więc - jego zdaniem - "jest absurdem", aby prezydent Polski apelował o podpis pod tym dokumentem.
"Prezydent w sprawie kryzysu finansowego na świecie zastanawia, jak dobrze umieścić Polskę w tym planie, a nie jak zdobywać punkty, jakimiś dziwnymi grami, pisaniem jakichś kuriozalnych instrukcji" - podkreślił.
Pytany o wypowiedź premiera, który mówił, że apel w sprawie podpisania Traktatu pozwoli na wzmocnienie Unii w walce z kryzysem, Kamiński powiedział, że to "żart".
Kamiński zapewnił jednocześnie, że prezydent "w żaden sposób" nie będzie prezentował innego stanowiska niż rząd na forum Unii. "To jest jasne od samego początku" - podkreślił. Jak dodał, Lech Kaczyński nie zrobi niczego, co mogłyby być interpretowane jako naruszenie konstytucji.
Prezydencki minister zauważył też, że rząd nie ma jeszcze stanowiska na szczyt w sprawie kryzysu finansowego.
Premier poinformował na wtorkowej konferencji prasowej, że stanowisko rządu, z którym na szczyt pojedzie prezydent, powstanie po powrocie ministra Jacka Rostowskiego ze spotkania szefów resortów finansów UE i po środowym szczycie Grupy Wyszehradzkiej w Warszawie.
Kamiński poinformował, że prezydent spotka się w środę o godz. 17 z byłym wicepremierem, byłem ministrem finansów, prof. Grzegorzem Kołodko.pap, keb