L.Kaczyński: Polska nie będzie przeszkodą w ratyfikacji traktatu

L.Kaczyński: Polska nie będzie przeszkodą w ratyfikacji traktatu

Dodano:   /  Zmieniono: 
K.Pacula/Wprost 
Prezydent Lech Kaczyński po spotkaniu z prezydentem Słowenii Danilo Tuerkiem powtórzył, że Polska nie będzie przeszkodą w ratyfikacji unijnego Traktatu Lizbońskiego.

Pytany przez słoweńskich dziennikarzy na konferencji prasowej w Lublanie zaznaczył, że klucz do przyjęcia Traktatu z Lizbony nie leży w tej chwili w  Polsce, ale w Irlandii, a także w niemieckim i czeskim Trybunale Konstytucyjnym.

Jak podkreślił Lech Kaczyński, fakt, iż do tej pory nie ratyfikował Traktatu, nie wynika z tego, że jest z niego niezadowolony.

Prezydent zaznaczył, że z 13 postulatów, jakie miał w trakcie negocjacji do  treści Traktatu, w 12 osiągnął sukces, a trzynasty - pierwiastkowy system głosowania - był nie do przeforsowania.

Wyjaśnił, że jego postawa wobec Traktatu wynika z tego, że "poważnie traktuje zasadę jednomyślności w UE".

Podczas lipcowej wizyty w Paryżu Lech Kaczyński poinformował, że ustalili z  prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym "pewien wspólny plan", który zostanie w  swoim czasie ujawniony. Po wizycie w Paryżu pojawiały się spekulacje, że Lech Kaczyński ma przekonać do ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego prezydenta Czech.

Prezydent przyznał, że była umowa między nim a Sarkozym, ale "nie dotyczyła ona podpisania Traktatu, tylko załatwienia dwóch spraw w dwóch krajach". "Każdy z nas udał się do tego kraju i ja, to co miałem do załatwienia, załatwiłem. Czy pan prezydent Sarkozy załatwił - przynajmniej jak do tej chwili chyba mu się to nie udało" - dodał.

Lech Kaczyński był także pytany o to, kiedy wydał polecenie poinformowania szefa dyplomacji Radosława Sikorskiego o deklaracji podpisanej przez siebie i  prezydenta Litwy Valdasa Adamkusa.

Odpowiedział, że zrobił to "na jakieś dwa dni" przed podpisaniem tego dokumentu.

Chodzi o deklarację przeciwko wznowieniu rozmów z Rosją z powodu nadmiernej obecności sił rosyjskich w regionach separatystycznych Gruzji.

"Padło tego rodzaju polecenie, które z powodu nieobecności jednej osoby, ale  usprawiedliwionej - miała urlop - nie zostało przez jej współpracowników wykonane" - wyjaśniał prezydent. Jak nieoficjalnie dowiedziała się PAP, tą  nieobecną osobą był prezydencki minister ds. międzynarodowych Mariusz Handzlik.

Kaczyński powtórzył, że istotnie szef MSZ nie powinien być w takich sprawach zaskakiwany, a osoba odpowiedzialna za nieprzekazanie informacji poniesie tego konsekwencje.

Jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP, za niepoinformowanie MSZ o deklaracji podpisanej przez Lecha Kaczyńskiego i Valdasa Adamkusa został ukarany jeden z  wicedyrektorów w Kancelarii Prezydenta. W czasie, w którym dokument ten został podpisany, zastępował on swojego przełożonego.

Prezydent Słowenii mówiąc o nowej umowie w sprawie współpracy i partnerstwa UE-Rosja podkreślił, że dla obu stron ma ona znaczenie strategiczne.

Wyraził też nadzieję, że negocjacje zakończą się pomyślnie.

Z kolei Lech Kaczyński zaznaczył, że "gruzińskie działania Rosji" nie mogą być nagradzane, a tego typu postępowanie UE prowadziłoby w "ślepą uliczkę".

Prezydenci byli pytani również o doświadczenia Słowenii po wejściu do strefy euro. Tuerk podkreślił, że doświadczenia są ogólnie pozytywne.

Przyznał, że  nastąpił wzrost inflacji, jednak - jego zdaniem - nie był on w głównej mierze spowodowany wprowadzeniem europejskiej waluty.

Z kolei Lech Kaczyński powiedział, że nie rozmawiał o tej kwestii z  prezydentem Słowenii, natomiast od innych rozmówców w tym kraju dowiedział się, że koszty utrzymania po wprowadzeniu euro wzrosły. Podkreślił, że "tę prawdę" trzeba Polakom przekazywać.

Prezydent ocenił, iż podana przez rząd data wejścia do strefy euro - 2012 rok - to po prostu "hasło polityczne, które było potrzebne do mobilizacji w sytuacji kompletnej pustki ideowej". Kaczyński podkreślił też, że bardzo ważny jest kurs, po jakim nastąpi wymiana złotówki na euro. "Potrzebne tu będą bardzo twarde negocjacje" - dodał.

Pytany o kwestię umieszczenia w Europie elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w kontekście zwycięstwa Baracka Obamy Lech Kaczyński powiedział, że jest głęboko przekonany, iż działania USA w tej kwestii nie ulegną zmianie.

"Jestem głęboko przekonany, że zwycięstwo pana Baracka Obamy nie zmieni polityki amerykańskiej. Już są pierwsze wypowiedzi pana prezydenta, idą właśnie w tym kierunku".

W środę prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew w swym pierwszym orędziu do  Zgromadzenia Federalnego, czyli dwóch izb rosyjskiego parlamentu, wyraził zamiar rozmieszczenia w obwodzie kaliningradzkim rakiet taktycznych w odpowiedzi na  ulokowanie elementów tarczy antyrakietowej USA w Europie Środkowej.

Miedwiediew oświadczył też, że z terytorium kaliningradzkiej enklawy środkami radiolokacyjnymi zakłócane będzie funkcjonowanie obiektów amerykańskiego systemu przeciwrakietowego w Polsce i Czechach. Do neutralizowania tarczy - zapowiedział - ma być wykorzystywana także Marynarka Wojenna Rosji.

Zaniepokojenie deklaracją Miedwiediewa wyraziło NATO oraz Unia Europejska.

Według Lecha Kaczyńskiego, w Rosji po wyborach amerykańskich pojawiły się "złudne nadzieje" (co do zmiany polityki amerykańskiej ws. tarczy).

Polski prezydent podkreślił defensywny charakter tarczy; jak mówił ma ona znaczenie wyłącznie obronne - i to wobec krajów odległych od Polski.

Prezydenci Polski i Słowenii rozmawiali także o sytuacji na Zachodnich Bałkanach i o wschodniej polityce UE. Tuerk zaznaczył, iż Słowenia popiera przyznanie Ukrainie perspektywy członkostwa w UE. POdkreślił, że zarówno Polska jak i Słowenia opowiadają się za rozszerzeniem Unii.

Obaj prezydenci podkreślali, że nasze kraje łączą znakomite stosunki polityczne, a współpraca gospodarcza rozwija się coraz lepiej.

ND, PAP