Masowa migracja mieszkańców Europy Wschodniej na Zachód w żaden sposób nie wpłynęła na lokalne perspektywy zatrudnienia i płacy, pokazał raport Unii Europejskiej, na który powołuje się „International Herald Tribune”.
Komisja Europejska twierdzi nawet, że kraje, które wprowadziły restrykcje dotyczące zatrudnienia pracowników z Europy Wschodniej powinny znieść ograniczenia.
Raport dowodzi, że obawy jakoby przysłowiowy „polski hydraulik" miał zastąpić mieszkańca Europy Zachodniej były bezpodstawne. Co więcej, migracja „przyczyniła się znacząco do ogólnego wzrostu gospodarczego i ekspansji zatrudnienia w Unii Europejskiej". Raport pokazał nawet, że niektóre nowe kraje członkowskie zapłaciły wyższą cenę za migrację w postaci drenażu mózgów i niepokojów społecznych niż kraje Zachodu, które musiały poradzić sobie z napływem imigrantów, np. w Polsce powstało zjawisko tzw. ‘eurosierot’, czyli dzieci wychowywanych przez krewnych, ponieważ ich rodzice pracują zagranicą.
Raport przytacza badania, które pokazały, że zarobki w starej Unii w krótkim okresie spadły średnio o 0,08 procenta i „nie miały żadnych wpływów długoterminowych".
Raport pokazał jak płynne i nieprzewidywalne jest zjawisko europejskiej migracji. Na przykład po wejściu Bułgarii i Rumunii do Unii okazało się, że ich obywatele nie wyjeżdżali do Wielkiej Brytanii i Irlandii tak, jak ich poprzednicy z Europy Wschodniej, ale do Włoch i Hiszpanii.
Dziennik zaznacza, że trudno przewidzieć ruchy populacji. W 2004 roku Wielka Brytania spodziewała się, że przybędzie jej nie więcej niż 15 tys. nowych obywateli, jednak w 2006 było ich już około 600 tys., z czego dwie trzecie stanowili Polacy.
Dziennik przytacza wypowiedź Pawła Świebody prezesa demosEuropa, Centrum Strategii Europejskiej, który ocenia, że Polskę opuściło 6-8 proc. pracowników służby zdrowia. „Leciałem samolotem ze Sztokholmu do Warszawy, kiedy ktoś źle się poczuł i padło pytanie czy na pokładzie jest jakiś lekarz. Większość pasażerów wstała, ponieważ to był piątek wieczór i polscy lekarze jechali na weekend do domu", opowiada Świeboda.
Raport dowodzi, że obawy jakoby przysłowiowy „polski hydraulik" miał zastąpić mieszkańca Europy Zachodniej były bezpodstawne. Co więcej, migracja „przyczyniła się znacząco do ogólnego wzrostu gospodarczego i ekspansji zatrudnienia w Unii Europejskiej". Raport pokazał nawet, że niektóre nowe kraje członkowskie zapłaciły wyższą cenę za migrację w postaci drenażu mózgów i niepokojów społecznych niż kraje Zachodu, które musiały poradzić sobie z napływem imigrantów, np. w Polsce powstało zjawisko tzw. ‘eurosierot’, czyli dzieci wychowywanych przez krewnych, ponieważ ich rodzice pracują zagranicą.
Raport przytacza badania, które pokazały, że zarobki w starej Unii w krótkim okresie spadły średnio o 0,08 procenta i „nie miały żadnych wpływów długoterminowych".
Raport pokazał jak płynne i nieprzewidywalne jest zjawisko europejskiej migracji. Na przykład po wejściu Bułgarii i Rumunii do Unii okazało się, że ich obywatele nie wyjeżdżali do Wielkiej Brytanii i Irlandii tak, jak ich poprzednicy z Europy Wschodniej, ale do Włoch i Hiszpanii.
Dziennik zaznacza, że trudno przewidzieć ruchy populacji. W 2004 roku Wielka Brytania spodziewała się, że przybędzie jej nie więcej niż 15 tys. nowych obywateli, jednak w 2006 było ich już około 600 tys., z czego dwie trzecie stanowili Polacy.
Dziennik przytacza wypowiedź Pawła Świebody prezesa demosEuropa, Centrum Strategii Europejskiej, który ocenia, że Polskę opuściło 6-8 proc. pracowników służby zdrowia. „Leciałem samolotem ze Sztokholmu do Warszawy, kiedy ktoś źle się poczuł i padło pytanie czy na pokładzie jest jakiś lekarz. Większość pasażerów wstała, ponieważ to był piątek wieczór i polscy lekarze jechali na weekend do domu", opowiada Świeboda.