Polscy politycy niechętnie mówią o swoich domach i mieszkaniach. - To moja prywatna sprawa
Mogę rozmawiać o wszystkim, ale nie o domu - mówi Jerzy Dziewulski, poseł SLD. Niechęć do ujawniania posiadanych mieszkań i nieruchomości przeważnie tłumaczona jest obawą o bezpieczeństwo rodziny. - Lepiej nie udzielać wskazówek bandytom - to najczęstsza odpowiedź na pytanie o warunki, w jakich mieszkają politycy. Ta niechęć ma jednak przeważnie inne przyczyny. Politycy w Polsce praktycznie nie muszą dokumentować swoich dochodów w trakcie sprawowania mandatów i funkcji. To oznacza, że sprawowanie władzy bywa traktowane jako sposób na szybkie wzbogacenie się. Mamy tu do czynienia z klasycznym konfliktem interesów i sytuacją korupcjogenną. Wielu polityków mieszka więc w domach, które nie wyglądają na zbudowane z poselskiej diety czy ministerialnej pensji, ale prawo nie pozwala na sprawdzenie źródła dochodów właścicieli. Część polityków, w tym co najmniej kilkunastu powszechnie znanych, tylko formalnie jest zameldowanych w typowych lokalach w bloku, a w rzeczywistości mieszkają w podwarszawskich willach - oczywiście należących do ich krewnych. Dotyczy to polityków różnych opcji, lecz to lewa strona politycznej sceny miała więcej możliwości urządzenia się, szczególnie w ostatnich latach istnienia PRL.
Zatoka czerwonych świń
Najbardziej znanym osiedlem prominenckim w stolicy jest kompleks budynków przy ulicy Wiktorii Wiedeńskiej na warszawskim Wilanowie, nazywany potocznie "zatoką czerwonych świń". Na zbudowanym w latach 80. osiedlu zamieszkali przedstawiciele elit władzy PRL oraz niektórzy reprezentanci świata kultury. Tu na jednym podwórku spotkać można Leszka Millera (formalnie w czteropokojowym mieszkaniu mieszka wraz z żoną, synem i synową ) i Józefa Oleksego. Mieszkania mają tu także inni posłowie SLD, m.in. Jerzy Szmajdziński i Janusz Zemke. Mieszkał tu trównież Aleksander Kwaśniewski, zanim został prezydentem.
Zatoka była wśród polityków lewicy uznawana za atrakcyjną lokalizację jeszcze pod koniec lat 80. Obecnie większość liderów tej formacji ma jednak ambicje posiadania wolno stojącego domku, w najgorszym wypadku tzw. szeregowca, najchętniej na obrzeżach Warszawy. Wiesław Kaczmarek, były minister przekształceń własnościowych, ma willę w Podkowie Leśnej. Z kolei Marek Siwiec, prezydencki minister, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, mieszka w Komorowie, równie ekskluzywnej podwarszawskiej miejscowości.
Spółdzielca
Dziewulski Krzysztof Janik ma dom w szeregowej zabudowie w dzielnicy Zacisze, a Zbigniew Siemiątkowski - wolno stojący domek w Marysinie Wawerskim. Były szef służb specjalnych jest jedynym politykiem SLD, który chętnie pokazuje swoje lokum - piętrowy dom o niespełna dwustumetrowej powierzchni. - Tuż obok Siemiątkowskiego dom ma prof. Tomasz Nałęcz, polityk Unii Pracy, również członek uniwersyteckiej spółdzielni. Ponaddwustumetrowy segment na obrzeżach Warszawy posiada Jerzy Dziewulski, także "spółdzielca". - Choć byłem policjantem, udało mi się zapisać do spółdzielni wojskowej. To moje pierwsze własne mieszkanie. Wcześniej przez 15 lat musiałem się gnieździć na trzydziestu metrach kwadratowych, w dodatku nie swoich - opowiada poseł SLD. Dziewulski zdecydowanie nie chce pokazać swojego domu: - Każdy ma prawo do prywatności. Zresztą nie mam nic nadzwyczajnego, co mógłbym pokazywać.
Prawica (nie)zaradna
Nieco mniej atrakcyjnie prezentują się domy i mieszkania polityków z prawej strony sceny politycznej. Być może wynika to z faktu, że doszli do władzy w czasach, w których - inaczej niż jeszcze kilka lat wcześniej - mieszkania stały się wartością rynkową, były więc drogie.
Bronisław Komorowski, szef sejmowej Komisji Obrony Narodowej, mieszka w przedwojennej kamienicy przy ul. Rozbrat w Warszawie. - Mieszkanie należało do moich dziadków. Po wojnie zajmowali je dzicy lokatorzy. Po rozmaitych zabiegach prawnych udało się je jednak odzyskać - mówi Komorowski. Janusz Onyszkiewicz, szef resortu obrony, zajmuje dwupoziomowe mieszkanie na Mokotowie. Na dole ma salonik, w którym przyjmuje gości, a na górze - oprócz sypialni - gabinet z pamiątkami alpinistycznymi (minister był niegdyś znanym wspinaczem).
Bronisław Geremek, szef MSZ, od ponad 40 lat mieszka na warszawskiej Starówce. Minister sprawiedliwości Hanna Suchocka w czasie pobytu w Warszawie mieszka w hotelu sejmowym. Chętnie jednak wraca do swojego M-4 w Poznaniu. Jej sąsiadką w sejmowym hotelu jest marszałek Senatu Alicja Grześkowiak, na stałe mieszkająca w Toruniu.
Hotel sejmowy czy mieszkanie "w mieście"?
Standard pokojów hotelowych jest umiarkowany: dwie wersalki, szafa, biurko, telewizor, indywidualna łazienka. W każdym pokoju jest też mała lodówka, chociaż z reguły lokatorzy nie trzymają w niej dużych zapasów. Politycy spoza Warszawy, którym nie odpowiada standard sejmowego hotelu, mogą wynająć - za pieniądze Sejmu - mieszkania "w mieście".
- Trzeba się jednak zmieścić w 2 tys. zł. Na specjalne luksusy nie ma co liczyć - mówi Michał Kamiński, rzecznik ZChN, któremu Kancelaria Sejmu wynajęła niewielkie, trzydziestometrowe mieszkanie w pobliżu gmachu parlamentu.
Na prawej stronie sceny politycznej są jednak osoby, którym udało się dorobić atrakcyjnego domu bądź mieszkania. Ładny dom w podwarszawskim Piasecznie ma Wiesław Walendziak, były szef kancelarii premiera, poseł AWS-SKL. Korzystnie prezentują się też domy wicepremiera i ministra finansów Leszka Balcerowicza (bliźniak na warszawskiej Pradze) oraz Andrzeja Olechowskiego, kandydata na prezydenta, byłego ministra finansów i spraw zagranicznych (posesja w Wilanowie).
Przewagi prowincji
Budowa dużych i atrakcyjnie położonych domów łatwiej przychodzi politykom, którzy mieszkają poza Warszawą. Decydują o tym przede wszystkim niższe ceny nieruchomości. Kilka lat temu wiele mówiło się o budowie nowej rezydencji byłego prezydenta Lecha Wałęsy, która stanęła przy ulicy Polanki 54 w Gdańsku-Oliwie. Trzykondygnacyjny budynek jest - jak twierdzą gospodarze - urządzony skromnie, choć projekt architektoniczny zyskał uznanie fachowców. W domu znajduje się siedem pokojów, w tym przestronny salon z kominkiem, gdzie może się zmieścić około czterdziestu gości. Koszt budowy wyniósł ok. 500 tys. zł.
Mniej luksusowa, ale za to obszerna, jest posesja Andrzeja Leppera. Szef Samoobrony posiada 50 hektarów ziemi w Zielnowie koło Koszalina. Obok parterowego domu stoi wielka stodoła, w której Lepper trzyma trzodę, bydło i owce. Jarosław Kalinowski, prezes PSL, również gospodarzy na swoim. Dom w rodzinnym Jackowie Górnym (50 km od Warszawy) Kalinowski zbudował dwa lata po ślubie. Cała posiadłość obejmuje 26 hektarów. Sam prezes narzekał wprawdzie publicznie na kłopoty z utrzymaniem gospodarstwa, obejście Kalinowskich odbiega jednak od stereotypu polskiej wsi. Gospodarze wraz z czwórką dzieci zamieszkują piętrowy, nowocześnie urządzony dom z gankiem. Parter zajmuje salon połączony z kuchnią. Uwagę zwraca stojące w nim pianino - narzędzie pracy Aleksandry Kalinowskiej, która w jackowskiej podstawówce uczy muzyki. W luksusowej posiadłości (w Świniokierzu Dworskim, w byłym województwie piotrkowskim) mieszka Roman Jagieliński, były wicepremier i minister rolnictwa, który odszedł z PSL i założył własne ugrupowanie - Partię Ludowo-Demokratyczną.
Służbówka premiera
Skromnie prezentuje się mieszkanie premiera Jerzego Buzka, który z konieczności musiał się przenieść do Warszawy. W Gliwicach zostawił nieduże, trzypokojowe mieszkanie na pierwszym piętrze siedmiopiętrowego bloku na osiedlu Kopernika. W stolicy Buzkowie zamieszkali w służbowej willi znajdującej się w rządowym kompleksie hotelowym przy ulicy Parkowej. Premier chwali sobie spokojną okolicę i sąsiedztwo Łazienek, na domowe życie rodzinne nie ma jednak czasu. Żona Ludgarda bywa w Gliwicach znacznie częściej niż mąż, ale sama przyznaje, że Warszawa powoli staje się jej tymczasowym domem. W służbowej rezydencji Buzkowie nie dokonywali dotychczas większych przeróbek.
Kilkunastu polityków, w tym znani posłowie, posiada cztery, pięć mieszkań (głównie w Warszawie), a pieniądze otrzymywane za ich wynajmowanie są źródłem pokaźnych dochodów. Osoby te nie chcą jednak ujawniać swego stanu posiadania (twierdzą, że obawiają się napadów). Wojewoda śląski Marek Kempski, który chyba jako jedyny publicznie ogłosił, że wynajmuje swoje 36-metrowe mieszkanie, miał potem sporo kłopotów. Okazało się bowiem, że dochody, jakie czerpał z tego tytułu, wpisał do niewłaściwego formularza podatkowego.
Wyjątkowa okazja
Politycy nie chcą mówić, skąd wzięli pieniądze na zakup okazałych domów i luksusowych mieszkań bądź w jaki sposób weszli w ich posiadanie. A nie zawsze jest to sposób zgodny z prawem. W ubiegłym roku Najwyższa Izba Kontroli ujawniła, że w latach 1996-1997 sprzedano w Warszawie 97 mieszkań będących własnością skarbu państwa. Co ciekawe, sprzedano je za 20 proc. faktycznej wartości. Szczególne zainteresowanie NIK wzbudziła sprzedaż dziesięciu mieszkań na osiedlu Bernardyńska. Jedno z tych mieszkań przypadło Markowi Ungierowi, sekretarzowi stanu w Kancelarii Prezydenta RP. Za mieszkanie o powierzchni 110 metrów kwadratowych, wycenione na 245 tys. zł, Ungier zapłacił zaledwie 49 tys. zł. Najwyższa Izba Kontroli nie zajęła się natomiast - choć wielu polityków uważa, że powinna - sprawą wyposażenia służbowego mieszkania swojego szefa, Janusza Wojciechowskiego. Piotr Żak z AWS mówił publicznie, że kosztowało ono 200-400 tys. zł.
Gorzej niż politykom wiedzie się wysokim oficerom policji. Zastępca komendanta głównego Ireneusz Wachowski zajmuje niewielkie, trzydziestometrowe mieszkanie w pobliżu komendy. Mieszkanie składa się z dwóch przechodnich pokojów. Niewiele większe, również dwupokojowe mieszkanie posiada Jan Michna, komendant główny policji. Okazuje się więc, że w Polsce wśród funkcjonariuszy publicznych wygodne mieszkania posiadają głównie politycy. Większość liderów głównych ugrupowań politycznych mieszka w domach, których położenie, wygląd i wyposażenie odbiegają od średniej krajowej i to bardziej niż wynikałoby z różnic w deklarowanych dochodach. Szkoda, że - w przeciwieństwie do krajów o ustabilizowanej demokracji - w Polsce nikt nie musi się z tego tłumaczyć wyborcom.
Zatoka czerwonych świń
Najbardziej znanym osiedlem prominenckim w stolicy jest kompleks budynków przy ulicy Wiktorii Wiedeńskiej na warszawskim Wilanowie, nazywany potocznie "zatoką czerwonych świń". Na zbudowanym w latach 80. osiedlu zamieszkali przedstawiciele elit władzy PRL oraz niektórzy reprezentanci świata kultury. Tu na jednym podwórku spotkać można Leszka Millera (formalnie w czteropokojowym mieszkaniu mieszka wraz z żoną, synem i synową ) i Józefa Oleksego. Mieszkania mają tu także inni posłowie SLD, m.in. Jerzy Szmajdziński i Janusz Zemke. Mieszkał tu trównież Aleksander Kwaśniewski, zanim został prezydentem.
Zatoka była wśród polityków lewicy uznawana za atrakcyjną lokalizację jeszcze pod koniec lat 80. Obecnie większość liderów tej formacji ma jednak ambicje posiadania wolno stojącego domku, w najgorszym wypadku tzw. szeregowca, najchętniej na obrzeżach Warszawy. Wiesław Kaczmarek, były minister przekształceń własnościowych, ma willę w Podkowie Leśnej. Z kolei Marek Siwiec, prezydencki minister, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, mieszka w Komorowie, równie ekskluzywnej podwarszawskiej miejscowości.
Spółdzielca
Dziewulski Krzysztof Janik ma dom w szeregowej zabudowie w dzielnicy Zacisze, a Zbigniew Siemiątkowski - wolno stojący domek w Marysinie Wawerskim. Były szef służb specjalnych jest jedynym politykiem SLD, który chętnie pokazuje swoje lokum - piętrowy dom o niespełna dwustumetrowej powierzchni. - Tuż obok Siemiątkowskiego dom ma prof. Tomasz Nałęcz, polityk Unii Pracy, również członek uniwersyteckiej spółdzielni. Ponaddwustumetrowy segment na obrzeżach Warszawy posiada Jerzy Dziewulski, także "spółdzielca". - Choć byłem policjantem, udało mi się zapisać do spółdzielni wojskowej. To moje pierwsze własne mieszkanie. Wcześniej przez 15 lat musiałem się gnieździć na trzydziestu metrach kwadratowych, w dodatku nie swoich - opowiada poseł SLD. Dziewulski zdecydowanie nie chce pokazać swojego domu: - Każdy ma prawo do prywatności. Zresztą nie mam nic nadzwyczajnego, co mógłbym pokazywać.
Prawica (nie)zaradna
Nieco mniej atrakcyjnie prezentują się domy i mieszkania polityków z prawej strony sceny politycznej. Być może wynika to z faktu, że doszli do władzy w czasach, w których - inaczej niż jeszcze kilka lat wcześniej - mieszkania stały się wartością rynkową, były więc drogie.
Bronisław Komorowski, szef sejmowej Komisji Obrony Narodowej, mieszka w przedwojennej kamienicy przy ul. Rozbrat w Warszawie. - Mieszkanie należało do moich dziadków. Po wojnie zajmowali je dzicy lokatorzy. Po rozmaitych zabiegach prawnych udało się je jednak odzyskać - mówi Komorowski. Janusz Onyszkiewicz, szef resortu obrony, zajmuje dwupoziomowe mieszkanie na Mokotowie. Na dole ma salonik, w którym przyjmuje gości, a na górze - oprócz sypialni - gabinet z pamiątkami alpinistycznymi (minister był niegdyś znanym wspinaczem).
Bronisław Geremek, szef MSZ, od ponad 40 lat mieszka na warszawskiej Starówce. Minister sprawiedliwości Hanna Suchocka w czasie pobytu w Warszawie mieszka w hotelu sejmowym. Chętnie jednak wraca do swojego M-4 w Poznaniu. Jej sąsiadką w sejmowym hotelu jest marszałek Senatu Alicja Grześkowiak, na stałe mieszkająca w Toruniu.
Hotel sejmowy czy mieszkanie "w mieście"?
Standard pokojów hotelowych jest umiarkowany: dwie wersalki, szafa, biurko, telewizor, indywidualna łazienka. W każdym pokoju jest też mała lodówka, chociaż z reguły lokatorzy nie trzymają w niej dużych zapasów. Politycy spoza Warszawy, którym nie odpowiada standard sejmowego hotelu, mogą wynająć - za pieniądze Sejmu - mieszkania "w mieście".
- Trzeba się jednak zmieścić w 2 tys. zł. Na specjalne luksusy nie ma co liczyć - mówi Michał Kamiński, rzecznik ZChN, któremu Kancelaria Sejmu wynajęła niewielkie, trzydziestometrowe mieszkanie w pobliżu gmachu parlamentu.
Na prawej stronie sceny politycznej są jednak osoby, którym udało się dorobić atrakcyjnego domu bądź mieszkania. Ładny dom w podwarszawskim Piasecznie ma Wiesław Walendziak, były szef kancelarii premiera, poseł AWS-SKL. Korzystnie prezentują się też domy wicepremiera i ministra finansów Leszka Balcerowicza (bliźniak na warszawskiej Pradze) oraz Andrzeja Olechowskiego, kandydata na prezydenta, byłego ministra finansów i spraw zagranicznych (posesja w Wilanowie).
Przewagi prowincji
Budowa dużych i atrakcyjnie położonych domów łatwiej przychodzi politykom, którzy mieszkają poza Warszawą. Decydują o tym przede wszystkim niższe ceny nieruchomości. Kilka lat temu wiele mówiło się o budowie nowej rezydencji byłego prezydenta Lecha Wałęsy, która stanęła przy ulicy Polanki 54 w Gdańsku-Oliwie. Trzykondygnacyjny budynek jest - jak twierdzą gospodarze - urządzony skromnie, choć projekt architektoniczny zyskał uznanie fachowców. W domu znajduje się siedem pokojów, w tym przestronny salon z kominkiem, gdzie może się zmieścić około czterdziestu gości. Koszt budowy wyniósł ok. 500 tys. zł.
Mniej luksusowa, ale za to obszerna, jest posesja Andrzeja Leppera. Szef Samoobrony posiada 50 hektarów ziemi w Zielnowie koło Koszalina. Obok parterowego domu stoi wielka stodoła, w której Lepper trzyma trzodę, bydło i owce. Jarosław Kalinowski, prezes PSL, również gospodarzy na swoim. Dom w rodzinnym Jackowie Górnym (50 km od Warszawy) Kalinowski zbudował dwa lata po ślubie. Cała posiadłość obejmuje 26 hektarów. Sam prezes narzekał wprawdzie publicznie na kłopoty z utrzymaniem gospodarstwa, obejście Kalinowskich odbiega jednak od stereotypu polskiej wsi. Gospodarze wraz z czwórką dzieci zamieszkują piętrowy, nowocześnie urządzony dom z gankiem. Parter zajmuje salon połączony z kuchnią. Uwagę zwraca stojące w nim pianino - narzędzie pracy Aleksandry Kalinowskiej, która w jackowskiej podstawówce uczy muzyki. W luksusowej posiadłości (w Świniokierzu Dworskim, w byłym województwie piotrkowskim) mieszka Roman Jagieliński, były wicepremier i minister rolnictwa, który odszedł z PSL i założył własne ugrupowanie - Partię Ludowo-Demokratyczną.
Służbówka premiera
Skromnie prezentuje się mieszkanie premiera Jerzego Buzka, który z konieczności musiał się przenieść do Warszawy. W Gliwicach zostawił nieduże, trzypokojowe mieszkanie na pierwszym piętrze siedmiopiętrowego bloku na osiedlu Kopernika. W stolicy Buzkowie zamieszkali w służbowej willi znajdującej się w rządowym kompleksie hotelowym przy ulicy Parkowej. Premier chwali sobie spokojną okolicę i sąsiedztwo Łazienek, na domowe życie rodzinne nie ma jednak czasu. Żona Ludgarda bywa w Gliwicach znacznie częściej niż mąż, ale sama przyznaje, że Warszawa powoli staje się jej tymczasowym domem. W służbowej rezydencji Buzkowie nie dokonywali dotychczas większych przeróbek.
Kilkunastu polityków, w tym znani posłowie, posiada cztery, pięć mieszkań (głównie w Warszawie), a pieniądze otrzymywane za ich wynajmowanie są źródłem pokaźnych dochodów. Osoby te nie chcą jednak ujawniać swego stanu posiadania (twierdzą, że obawiają się napadów). Wojewoda śląski Marek Kempski, który chyba jako jedyny publicznie ogłosił, że wynajmuje swoje 36-metrowe mieszkanie, miał potem sporo kłopotów. Okazało się bowiem, że dochody, jakie czerpał z tego tytułu, wpisał do niewłaściwego formularza podatkowego.
Wyjątkowa okazja
Politycy nie chcą mówić, skąd wzięli pieniądze na zakup okazałych domów i luksusowych mieszkań bądź w jaki sposób weszli w ich posiadanie. A nie zawsze jest to sposób zgodny z prawem. W ubiegłym roku Najwyższa Izba Kontroli ujawniła, że w latach 1996-1997 sprzedano w Warszawie 97 mieszkań będących własnością skarbu państwa. Co ciekawe, sprzedano je za 20 proc. faktycznej wartości. Szczególne zainteresowanie NIK wzbudziła sprzedaż dziesięciu mieszkań na osiedlu Bernardyńska. Jedno z tych mieszkań przypadło Markowi Ungierowi, sekretarzowi stanu w Kancelarii Prezydenta RP. Za mieszkanie o powierzchni 110 metrów kwadratowych, wycenione na 245 tys. zł, Ungier zapłacił zaledwie 49 tys. zł. Najwyższa Izba Kontroli nie zajęła się natomiast - choć wielu polityków uważa, że powinna - sprawą wyposażenia służbowego mieszkania swojego szefa, Janusza Wojciechowskiego. Piotr Żak z AWS mówił publicznie, że kosztowało ono 200-400 tys. zł.
Gorzej niż politykom wiedzie się wysokim oficerom policji. Zastępca komendanta głównego Ireneusz Wachowski zajmuje niewielkie, trzydziestometrowe mieszkanie w pobliżu komendy. Mieszkanie składa się z dwóch przechodnich pokojów. Niewiele większe, również dwupokojowe mieszkanie posiada Jan Michna, komendant główny policji. Okazuje się więc, że w Polsce wśród funkcjonariuszy publicznych wygodne mieszkania posiadają głównie politycy. Większość liderów głównych ugrupowań politycznych mieszka w domach, których położenie, wygląd i wyposażenie odbiegają od średniej krajowej i to bardziej niż wynikałoby z różnic w deklarowanych dochodach. Szkoda, że - w przeciwieństwie do krajów o ustabilizowanej demokracji - w Polsce nikt nie musi się z tego tłumaczyć wyborcom.
Więcej możesz przeczytać w 19/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.