Jak powiedział dziennikowi 82-letni naukowiec, po raz pierwszy z funkcjonariuszami UB zetknął się jako młody chłopak, tuż po wojnie. "Ktoś z sąsiadów doniósł na mojego młodszego brata, u którego znaleziono niemiecki karabin. Aresztowano wówczas całą moją rodzinę. Złożyła mnie poważna choroba i w tych okolicznościach przyszli ubecy" - wspomina emerytowany od 11 lat naukowiec.
Gazeta zapowiedziała, że w czwartek opublikuje szczegóły współpracy prof. Gorgolewskiego z tajną policją PRL.
Dotychczas ujawniono, że jako długoletni tajni współpracownicy, w aktach SB figurowali profesorowie Aleksander Wolszczan i Andrzej Kus. Pierwszy z nich podał się do dymisji, która została przyjęta przez władze uczelni, a drugi czeka na decyzję rektora w swojej sprawie.
SB skłoniła ich do współpracy w chwili, gdy na początku lat 70. zostali wskazani przez prof. Gorgolewskiego jako kandydaci na atrakcyjne naukowe stypendia zagraniczne i ubiegali się o paszporty. Z zachowanych akt prof. Wolszczana wynika, że młody naukowiec, który oględnie opowiadał funkcjonariuszom o swoich kolegach i współpracownikach, wyjątek uczynił dla swojego ówczesnego zwierzchnika ostro krytykując prof. Gorgolewskiego podczas rozmów z esbekami.
Ujawnieniu przeszłości prof. Wolszczana towarzyszyła informacja o ustaleniu pseudonimów pięciu innych współpracowników SB w środowisku toruńskich astronomów: TW Orion, TW Profesor, TW Omega, TW Kosmos i TW Dux. Tydzień temu ujawniono, że pierwszym z nich był prof. Andrzej Kus, obecny dyrektor Centrum Astronomii UMK, który w ostatnich tygodniach sam przyznał się rektorowi uczelni i kolegom z wydziału do swojej agenturalnej przeszłości.
Jak podała na swojej stronie internetowej "Gazeta Pomorska", powołując się na "nieoficjalne źródło", do współpracy z SB przyznać się miał także prof. Andrzej Strobel, zastępca dyrektora Centrum Astronomii UMK do spraw dydaktycznych. Gazecie nie udało się jednak skontaktować z profesorem.
Rektor UMK, prof. Andrzej Radzimiński zapowiedział, że w czwartek można spodziewać się jego stanowiska w sprawie prof. Andrzeja Kusa.
ND, PAP