Jak głosi komunikat resortu, Rada Konsultacyjna Agencji Ochrony Technologii Medycznych rekomendowała niefinansowanie ze środków publicznych iwabradyny.
W ocenie resortu zdrowia, nie ma potwierdzonych dowodów na większą efektywność kliniczną tego leku w stosunku do innych preparatów - natomiast działania niepożądane związane z jej używaniem są częstsze.
Gołąb dodał, że iwabradyna może wywoływać poważne działania niepożądane ze strony układu krążenia (incydenty wieńcowe oraz zaburzenia rytmu serca), jak również zaburzenia siatkówkowe. Dodatkowo, w kwestii bezpieczeństwa, nie są znane długofalowe konsekwencje terapii tym preparatem.
Rzecznik zaznaczył, że zastosowanie terapii alternatywnych dla iwabradyny spowoduje oszczędności, które mogą zostać przeznaczone na refundowanie innych produktów i poprawę dostępności do tych terapii przez szerszą grupę pacjentów.
Iwabradyna to lek, który w 2006 roku został uznany za standard w leczeniu choroby wieńcowej przez Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne. Działa on na węzeł zatokowy, strukturę wielkości główki od szpilki, która decyduje o częstości akcji serca.
W najnowszych badaniach o nazwie BEAUTIFUL nad iwabradyną udział wzięło niemal 11 tys. pacjentów z chorobą wieńcową z 33 krajów, w tym ok. 1000 chorych z Polski. Ich średnia wieku wynosiła 65 lat. Wszyscy byli leczeni na chorobę wieńcową zgodnie ze standardami, tj. z użyciem leków z czterech podstawowych grup - przeciwzakrzepowego (pochodna kwasu acetylosalicylowego), leku obniżającego cholesterol z grupy statyn, leku z grupy inhibitorów konwertazy angiotensyny lub blokera receptora angiotensyny oraz leku z grupy beta-blokerów.
Część pacjentów otrzymywała iwabradynę, a część placebo. Po 19 miesiącach okazało się, że u chorych z tętnem 70 i więcej lek obniżał ryzyko zawału serca o 36 proc., a konieczność wykonania operacji wszczepienia by-passów lub wykonania angioplastyki wieńcowej - o 30 proc. W ocenie specjalistów, badania trwały za krótko, by wykazać, czy iwabradyna obniża też ryzyko zgonu pacjentów.
Za najważniejsze niepożądane działanie leku specjaliści uznają bradykardię, czyli spadek akcji serca poniżej 50 uderzeń na minutę u niektórych pacjentów.
Producent iwabradyny - firma Servier - informuje, że ten preparat jest dopuszczony do obrotu w 76 krajach świata. W Unii Europejskiej jest refundowana w 20 krajach: m.in. w Niemczech, Francji, Irlandii, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Austrii, Holandii, Danii, Łotwie, Słowacji, Grecji, Portugalii, Republice Czeskiej, Estonii, Belgii, Bułgarii, Włoszech, Luksemburgu, Słowenii, a także w Szwajcarii.
Wydział Prokuratury Krajowej w Krakowie prowadzi śledztwo w sprawie domniemanej korupcji przy wpisaniu iwabradyny, lekarstwa na dusznicę bolesną, na listę leków refundowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Sprawą zajmowało się także Centralne Biuro Antykorupcyjne, które ujawniło szereg nieprawidłowości w trakcie kontroli dotyczącej umieszczenia m.in. iwabradyny na liście.
Śledztwo prowadzone przez prokuraturę dotyczy domniemanej korupcji. Według prokuratury, istnieje podejrzenie przyjęcia korzyści majątkowej przez funkcjonariusza publicznego w związku z procedurą umieszczenia iwabradyny na liście refundacyjnej, poświadczenia nieprawdy w dokumentach, fałszowania dokumentów i przekroczenia uprawnień.
Sprawę nagłośniły media, według których iwabradyna miała się znaleźć na liście kilka godzin po wizycie, jaką wiceministrowi zdrowia w rządzie PiS Bolesławowi Piesze (dzisiejszemu posłowi PiS i przewodniczącemu sejmowej komisji zdrowia) złożyli przedstawiciele koncernu Servier. Piecha zaprzeczał, jakoby lek miał znaleźć się na liście pod wpływem lobbingu.
Media informowały, że w Ministerstwie Zdrowia mogły być fałszowane ekspertyzy, od których uzależnione było wpisanie iwabradyny na listę leków refundowanych. W reakcji na to Piecha złożył do prokuratury i CBA zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez dziennikarzy donoszących "o rzekomych fałszerstwach dokumentów w Ministerstwie Zdrowia, dotyczących rozporządzenia +Lista leków refundowanych+".
Dziennikarze ujawnili też jakoby biznesmeni, którzy lobbowali u Piechy za wpisaniem iwabradyny na listę leków refundowanych, załatwili mieszkanie jego synowi. Według mediów w sprawie mieszkania dla studenta pośredniczyć miał krakowski biznesmen Wiesław L.
W reakcji na te doniesienia Piecha oświadczył, że jego syn wynajmuje mieszkanie studenckie na zasadach komercyjnych, co może potwierdzić przelewami bankowymi. Według niego, ta sprawa to efekt politycznego "czarnego PR".
Również producent iwabradyny zapewniał, że refundacja tego preparatu nie miała żadnego związku z sytuacją mieszkaniową syna Piechy.
pap, keb