Premier powiedział w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", że wydał polecenie, aby zdjąć klauzulę poufności z raportu Pitery. Przyznał przy tym, że "raport jest dość rzetelny, ale nie odkrywczy".
Pitera pytana w radiowej Trójce, czy np. dziennikarz powołując się na ustawę o dostępie do informacji niejawnych miałby dostęp do raportu odparła, że nie. "Jest pewne pensum informacji w każdym państwie, które mogą narazić na niebezpieczeństwo państwo, ludzi, bezpieczeństwo wewnętrzne" - podkreśliła.
Jak dodała, m.in. z jednego z takich powodów "ta informacja w stu procentach nie może ujrzeć światła dziennego". "Może w jakiejś części" - zaznaczyła minister.
Zapytana, co w takim razie zmienia decyzja premiera o zdjęciu klauzuli tajności z raportu odparła "można część odtajnić, część, która nie naraża na szkodę państwa polskiego".
Minister podkreśliła, że "premier jest człowiekiem odpowiedzialnym i wie co mówi". Jak zaznaczyła "powiedział, że zdejmie klauzulę, ale nie powiedział, że wszystko zostanie ujawnione opinii publicznej". "To jest różnica" - powiedziała.
Pitera zwróciła także uwagę, że przygotowany przez nią raport jest znany wielu osobom. Podkreśliła, że został on udostępniony sejmowej komisji ds. służb specjalnych, komisji ds. nacisków, a także szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu.
"Z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów poszło pismo do Mariusza Kamińskiego z informacją, że może przeczytać (raport) w dowolnym terminie przez niego wskazanym" - zaznaczyła Pitera.
Podkreśliła, że takie pismo zostało do niego skierowane przed dwoma, trzema tygodniami, zaraz po październikowym posiedzeniu sejmowej komisji ds. służb specjalnych. "Pan minister Mariusz Kamiński może przyjść i przeczytać" - powiedziała.
Kamiński nie stawił się na październikowym posiedzeniu sejmowej komisji, która miała się zająć raportem dotyczącym działalności CBA, ponieważ odmówiono mu dostępu do tego dokumentu. Premier mówił wówczas, że będzie rozmawiał z Piterą, aby wyjaśniła sprawę.
Pitera przekazała szefowi rządu materiał dotyczący działalności CBA. Status dokumentu i jego tajność budzą spory. W lutym Pitera tłumaczyła, że raport jest jedynie notatką powstałą w formie elektronicznej, nie ma podpisu ani tytułu, nie posiada też oznaczeń kancelaryjnych. W kwietniu mówiła zaś, że raport jest oficjalnym dokumentem opatrzonym klauzulą "tajne" i przechowywanym w kancelarii tajnej.
W październiku zapowiedziała, że Kamiński będzie mógł się zapoznać z raportem dopiero, kiedy skończy się nim zajmować sejmowa komisja śledcza do spraw nacisków.
ND, PAP