MSZ zwróciło się o "pełne wyjaśnienie" do strony gruzińskiej oraz "z zapytaniem" do strony rosyjskiej w związku z niedzielnym incydentem w Gruzji z udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego - poinformował szef resortu Radosław Sikorski.
Sikorski spotkał się w poniedziałek w Warszawie z ministrami spraw zagranicznych państw Grupy Wyszehradzkiej oraz Bułgarii, Estonii, Litwy, Łotwy, Rumunii, Szwecji i Słowenii. Jak poinformowałSikorski, ministrowie spraw zagranicznych państw Grupy Wyszehradzkiej oraz Bułgarii, Estonii, Litwy, Łotwy, Rumunii, Szwecji i Słowenii potępili niedzielny incydent w Gruzji.
"Ministrowie w punkcie 13. oświadczenia wyrazili zaniepokojenie i potępili wczorajszy incydent w Gruzji, w którym padły strzały w bliskości prezydenta Polski i Gruzji" - powiedział Sikorski na konferencji prasowej w warszawskich Łazienkach.
W niedzielę po południu w Gruzji konwój samochodów z prezydentami Lechem Kaczyńskim i Micheilem Saakaszwilim został zatrzymany przy granicy z Osetią Południową. W pobliżu rozległy się strzały. Nikomu nic się nie stało. Kolumna samochodów miała jechać z lotniska w Tbilisi do jednego z osiedli przy granicy z Osetią Płd. Po incydencie prezydenci wrócili do Tbilisi.Biuro prasowe gruzińskiego prezydenta wydało w poniedziałek oświadczenie, w którym podkreślono, że strzelano z kontrolowanego przez Rosjan posterunku.
Z kolei szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow określił niedzielny incydent jako prowokację. Oświadczył, że "żadnych strzałów z naszych stanowisk, a także ze stanowisk wojsk południowoosetyjskich nie było".
Ławrow zasugerował, że celem prowokacji mogło być zerwanie toczących się w Genewie przy udziale ONZ, OBWE i Unii Europejskiej rosyjsko-gruzińskich rozmów na temat Osetii Płd. i Abchazji.
pap, em