Nowelizację przewidującą odrolnienie gruntów rolnych w miastach przygotowała sejmowa komisja "Przyjazne Państwo". Uzasadniając swoją decyzję o wecie prezydent wspomniał o dezaprobacie samorządowców wobec nowelizacji oraz o wniosku o weto, które wystosowało do niego m.in. Towarzystwo Urbanistów Polskich.
"Będę rekomendował w klubie, abyśmy głosowali za odrzuceniem weta pana prezydenta" - powiedział Olejniczak. Podkreślił, że osobiście nie zgadza się z argumentacją L. Kaczyńskiego. Jego zdaniem, kierunek zmian zawartych w ustawie o ochronie gruntów rolnych "jest jak najbardziej słuszny".
Jak dodał Olejniczak, "ważne dla rozwoju gospodarczego Polski jest to, aby przynajmniej grunty na terenie miast podlegały procedurze odrolnienia". Podkreślił także, że obecny system odrolnień jest stary i "nie powinien absolutnie obowiązywać, przynajmniej na terenie obszarów miejskich".
Z kolei rzecznik SLD Tomasz Kalita poinformował, że posłowie klubu Lewicy oczekują spotkania z ministrem rolnictwa przed podjęciem decyzji przez kierownictwo partii i klub w sprawie weta.
"Klub przeanalizuje uzasadnienie do odmowy podpisania przez prezydenta ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych. Jednocześnie deklarujemy, że przy podejmowaniu tej decyzji klub będzie kierował się stworzeniem warunków do obniżenia cen gruntów przeznaczonych pod budownictwo mieszkaniowe" - czytamy w komunikacie.
Do odrzucenia prezydenckiego weta w Sejmie, potrzebna jest większość trzech piątych głosów. Połączone głosy PO, PSL i Lewicy wystarczą do odrzucenia weta.
PO tłumaczy, że ustawa miała na celu zwiększenie podaży gruntów na cele inwestycyjne, a w konsekwencji doprowadziłaby do spadku cen mieszkań, szczególnie w dużych miastach.
Wiceszef PO Waldy Dzikowski przekonywał we wtorek na konferencji prasowej w Sejmie, że projekt przeciwdziałał uznaniowości urzędników. "Żałujemy, że pan prezydent nie zrozumiał naszych intencji. Mam nadzieję, że prezydenckie weto zostanie odrzucone" - oświadczył.
Andrzej Halicki (PO) podkreślił, że cena gruntu i jego przekształceń to od dwóch lat około 30 proc. ceny warszawskich mieszkań. Przykładowo na warszawskiej Białołęce - mówił - ponad 70 proc. gruntów to grunty rolne. "Lech Kaczyński wetując tę ustawę nie tylko doskonale wie, co robi na przykładzie Warszawy, ale działa jak szkodnik" - mówił Halicki.
Senator Tomasz Misiak zauważył, że ceny mieszkań osiągają niebotyczne wartości. "Na rynku z ograniczanymi kredytami hipotecznymi prezydent dorzuca się ze swoim kamyczkiem do tego, żeby utrudnić Polakom dostęp do mieszkań" - dodał.
Wiesław Woda (PSL) z sejmowej komisji "Przyjazne państwo" jest zaskoczony decyzją prezydenta.
"Jestem zaskoczony, ponieważ kraj musi się rozwijać, Polska musi budować drogi, autostrady, przedsiębiorstwa i stąd też w interesie państwa jest, żeby ułatwiać inwestorom pozyskiwanie terenów niezbędnych dla tych inwestycji" - powiedział poseł.
Jak dodał, ustawa powinna spowodować skierowanie uwagi inwestorów na grunty najsłabsze, najgorsze i upraszczałaby procedury pozyskiwania tych gruntów na cele inwestycyjne.
Z kolei wiceszef sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Wojciech Mojzesowicz (PiS) uważa weto za słuszne. "Zawsze są plusy i minusy, ale uważam, że więcej jest za wetem niż przeciw wetu - powiedział Mojzesowicz.
O nowelizacji Mojzesowicz mówi: "Medialnie idziemy do przodu, ale szczegóły ustawy są złe". "Odralniamy, upraszczamy. Tylko, co za tym idzie - regres w gospodarce. Troszkę interesu zrobią na tym ludzie handlujący gruntami" - dodał.
Zdaniem Mojzesowicza, zmiana dotychczasowej ustawy o ochronie gruntów rolnych spowodowałaby ponadto "zubożenie Funduszu Ochrony Gruntów Rolnych, z którego środki były przeznaczane na przykład na remonty na budowę dróg na wsiach".
Według Mojzesowicza, ponieważ w Polsce nie ma zbyt wielu gruntów najwyższych klas, tj. klasy I, II i III, trzeba je chronić niezależnie od tego, gdzie się znajdują. Zdaniem posła PiS "w większych miastach brak kompletnie wiedzy o wartości i bezpowrotnej utracie tych gruntów".ab, pap