Włoscy reżyserzy, a także uczestniczący w spotkaniu Piotr Adamczyk, który zagrał w jednym z rzymskich teatrów w "Emigrantach", opowiadali o swych doświadczeniach z pracy nad sztukami Mrożka.
Największe zainteresowanie wzbudziły słowa włoskiego reżysera Giovanniego Pampiglione, który ujawnił, że przed laty zaproponował wystawienie sztuki Mrożka "Letni dzień" na festiwalu teatralnym w miejscowości Spoleto. Proponował, aby w spektaklu tym zagrali Roman Polański i Marcello Mastroianni. Z nieskrywanym oburzeniem Pampiglione powiedział, że od dyrekcji festiwalu usłyszał, że nie jest ona zainteresowana takim przedstawieniem.
Piotr Adamczyk zwracając się do Sławomira Mrożka wyznał: "Jestem bardzo zdenerwowany, stojąc przed mistrzem", i opowiedział, że zdenerwowanie to może porównać ze swym debiutem w Teatrze Współczesnym, gdzie grał Artura w "Tangu". "Mrożka należy grać tak, jak jest napisane, a każda zmiana szkodzi" - dodał.
Następnie pięciu aktorów przeczytało "Serenadę", jednoaktówkę Mrożka z 1977 roku.
Entuzjastycznie oklaskiwany Mrożek opowiadał o swoim obecnym życiu w Nicei, gdzie przeniósł się przed prawie rokiem z Krakowa. Podkreślił, że żyje mu się tam bardzo dobrze, klimat mu służy i jest bardzo zadowolony.
"Ja rozumiem, że to dla państwa jest mało dramatyczne, ale takie jest życie" - powiedział. Zażartował następnie: "Dosyć długo już żyłem i zamierzam to kontynuować". Ale jednocześnie kilka minut później wyznał: "Moja sytuacja się prawie, prawie kończy. Amen".
ND, PAP