W środę w Sejmie, podczas debaty nad wnioskiem PiS o odwołanie Komorowskiego z funkcji wicemarszałka Sejmu, J. Kaczyński powiedział, że "może przynieść pewną książkę, by ją troszkę poczytać publicznie". Wówczas - zwrócił się do Niesiołowskiego - "będzie pan bardzo czerwony". "Bo sypać w pierwszym przesłuchaniu w tak haniebny sposób to naprawdę fatalna sprawa" - mówił prezes PiS.
W czwartek w "Sygnałach Dnia" prezes PiS tłumaczył, że chodziło mu o "niedawno wydaną książkę o organizacji +Ruch+ i jej inwigilacji przez Służbę Bezpieczeństwa". "Zresztą, jak się okazało, bardzo niewielkiej inwigilacji, no i o tym, jak to dalej się wszystko działo po aresztowaniu pierwszych osób" - dodał J.Kaczyński.
Niesiołowski zachowanie szefa PiS i jego wypowiedzi w tej sprawie nazwał "podłością".
"Ja jestem człowiekiem zahartowanym w bojach i z dosyć grubą skórą polityczną, ale wczoraj pokaz takiej bezwzględności i takiej nieuczciwości w stosunku do Stefana Niesiołowskiego, który pokazał pan prezes Kaczyński był dla mnie zaskoczeniem" - powiedział Komorowski w czwartek dziennikarzom w Sejmie.
Jak dodał, "nie potrafi sobie tego wytłumaczyć inaczej niż jako dowód na to, o czym się szepcze w kuluarach Sejmu od dawna, że prezes PiS ma niebywałe pokłady kompleksów w stosunku do Niesiołowskiego". Przyznał, że taka opinia brzmi śmiesznie, jednak - jak podkreślił - "w dawnych kręgach opozycyjnych trochę się liczy, jaką kto drogę przeszedł". "Czy był aresztowany, czy ryzykował, czy siedział w więzieniu, czy był internowany, czy był wyrzucany z pracy, czy robił karierę w czasach PRL" - mówił marszałek Sejmu.
"I tu podobno pan prezes ma, tak powiem, poczucie, że to może być różnie oceniane, że zdaje się nigdy nawet na słynne +cztery osiem+ nie był zamknięty, internowany nie był, więc - przypuszczam - tylko tak mogę zrozumieć tę agresję w stosunku do Stefana Niesiołowskiego" - stwierdził Komorowski.
Jak podkreślił, obecny wicemarszałek Sejmu jest "legendą odwagi w czasach walki z komuną, człowiekiem, który przesiedział lata w więzieniu wtedy, kiedy inni nie robili nic".
"Mam ogromny żal do pana Jarosława Kaczyńskiego, że posunął się do tak haniebnej metody dyskredytowania przeciwnika politycznego" - dodał marszałek Sejmu.
Komorowski przyznał, że zna książkę, o której mówił J. Kaczyński. Według niego, regułą w czasach PRL było, że każdy, kogo zatrzymano "próbował kluczyć, oszukiwać śledczych, mówić to, co oni i tak wiedzieli". Zaznaczył, że jedynym takim "Rzymianinem", który nigdy nie udzielał odpowiedzi i odmówił kompletnie zeznawania w śledztwie był poseł PO Andrzej Czuma.
"Nigdy nie słyszałem, aby w środowisku dawnych ludzi Ruchu ktokolwiek formułował zarzuty co do zachowania Stefana Niesiołowskiego. Dla mnie dowodem, że się zachował w sposób arcyodważny i odpowiedzialny jednocześnie, jest że dostał jeden z najwyższych wyroków w historii Polski po czasach stalinowskich za działalność antykomunistyczną" - podkreślił Komorowski.
Jak dodał, "gdyby przykładać taką miarę, jaką chce przykładać J. Kaczyński, to powinien (prezes PiS) zastanowić się, czy na przykład 16 dowódców Polski podziemnej też tak chce liczyć, czytając ich zeznania w NKWD".
"To jest jakieś szaleństwo, to jest jakieś absolutny brak odpowiedzialności, albo jakiś potworny zamysł niszczenia każdego autorytetu z czasów walki z komunizmem w Polsce" - stwierdził marszałek.pap, em