Od 6 grudnia, gdy zacznie obowiązywać kilka regulacji i decyzji, będą fundamenty legislacyjne i finansowe dla zawodowej służby wojskowej - ocenia szef MON Bogdan Klich.
Minister wskazał w czasie wystąpienia w Sejmie i na zorganizowanej po nim konferencji prasowej, że 6 grudnia wejdzie w życie nowelizacja ustawy o powszechnym obowiązku obrony, która m.in. rozszerza nabór do służby nadterminowej. Od tego dnia ma obowiązywać prawo, które pozwala obsadzać wszystkie stanowiska przyznane dla służby zawodowej. W mikołajkowe święto wejdzie w życie także decyzja dotycząca podwyżek w wojsku.
Mówiąc o budowaniu systemu zachęt do służby Klich przypomniał, że trwają prace nad wprowadzeniem świadczenia, które będzie mogło być wykorzystane przez żołnierzy na wynajem mieszkania.
Szef MON podkreślał, że czwartek to "ostatni dzień ostatniego przymusowego wcielenia do sił zbrojnych; można śmiało powiedzieć, że armia z poboru odchodzi do lamusa".
Od 2 do 4 grudnia wcielonych do odbycia zasadniczej służby wojskowej miało być ponad 1200 żołnierzy - ok. 400 do Marynarki Wojennej, ok. 100 do Wojsk Lądowych i ponad 600 Sił Powietrznych. Dodatkowo ok. 100 poborowych miało zostać wcielonych do Batalionu Reprezentacyjnego. Do wybranych jednostek Wojsk Lądowych przyjętych zostanie ponadto kilkuset ochotników, którzy w WKU zadeklarowali chęć wstąpienia do armii.
Minister podkreślał z trybuny sejmowej, że "zakończenie przymusowego naboru do wojska jest tylko elementem zawieszenia obowiązku odbywania zasadniczej służby wojskowej, a to zawieszenie - tylko elementem szerokiego programu profesjonalizacji".
Jak wskazał, "proces profesjonalizacji w armii trwa od lat, ale zgodnie z decyzją rządu premiera Donalda Tuska uległ on radykalnemu przyspieszeniu". "Nie baliśmy się i nie boimy się przeprowadzenia tego procesu i jego zamknięcia w czasie znacznie krótszym niż było to wcześniej proponowane" - powiedział.
Klich zapowiedział, że w piątek zapadnie decyzja dotycząca postępowania wobec osób, które dotychczas uchylały się od obowiązku odbycia służby. Przypomniał, że zgodnie z założeniami armia w 2010 r. ma liczyć 120 tys. żołnierzy, łącznie z siłami rezerwy.
W rozmowie z dziennikarzami przypomniał swoją wcześniejszą opinię - wyrażoną we wrześniu - że "optymalny wariant" to 110 tys. w służbie czynnej i 10 tys. - w Narodowych Siłach Rezerwowych.
Pytany czy nie obawia się, że zabraknie chętnych do wojska, odparł, że obawia się tego "już coraz mniej".
"Zainteresowanie rezerwistów, a także tych, którzy w wojsku nigdy nie służyli, ochotniczą służbą w armii polskiej jest ogromne; muszę to powiedzieć z największą radością. Nie spodziewałam się, że takie będzie zainteresowanie, że młodzi ludzie będą chcieli tak masowo przyjść do wojska" - ocenił. Jak wskazał, w ciągu ostatnich miesięcy ponad 22 tys. osób deklarujących chęć służby zarejestrowało się w specjalnej bazie danych.
pap, em
Mówiąc o budowaniu systemu zachęt do służby Klich przypomniał, że trwają prace nad wprowadzeniem świadczenia, które będzie mogło być wykorzystane przez żołnierzy na wynajem mieszkania.
Szef MON podkreślał, że czwartek to "ostatni dzień ostatniego przymusowego wcielenia do sił zbrojnych; można śmiało powiedzieć, że armia z poboru odchodzi do lamusa".
Od 2 do 4 grudnia wcielonych do odbycia zasadniczej służby wojskowej miało być ponad 1200 żołnierzy - ok. 400 do Marynarki Wojennej, ok. 100 do Wojsk Lądowych i ponad 600 Sił Powietrznych. Dodatkowo ok. 100 poborowych miało zostać wcielonych do Batalionu Reprezentacyjnego. Do wybranych jednostek Wojsk Lądowych przyjętych zostanie ponadto kilkuset ochotników, którzy w WKU zadeklarowali chęć wstąpienia do armii.
Minister podkreślał z trybuny sejmowej, że "zakończenie przymusowego naboru do wojska jest tylko elementem zawieszenia obowiązku odbywania zasadniczej służby wojskowej, a to zawieszenie - tylko elementem szerokiego programu profesjonalizacji".
Jak wskazał, "proces profesjonalizacji w armii trwa od lat, ale zgodnie z decyzją rządu premiera Donalda Tuska uległ on radykalnemu przyspieszeniu". "Nie baliśmy się i nie boimy się przeprowadzenia tego procesu i jego zamknięcia w czasie znacznie krótszym niż było to wcześniej proponowane" - powiedział.
Klich zapowiedział, że w piątek zapadnie decyzja dotycząca postępowania wobec osób, które dotychczas uchylały się od obowiązku odbycia służby. Przypomniał, że zgodnie z założeniami armia w 2010 r. ma liczyć 120 tys. żołnierzy, łącznie z siłami rezerwy.
W rozmowie z dziennikarzami przypomniał swoją wcześniejszą opinię - wyrażoną we wrześniu - że "optymalny wariant" to 110 tys. w służbie czynnej i 10 tys. - w Narodowych Siłach Rezerwowych.
Pytany czy nie obawia się, że zabraknie chętnych do wojska, odparł, że obawia się tego "już coraz mniej".
"Zainteresowanie rezerwistów, a także tych, którzy w wojsku nigdy nie służyli, ochotniczą służbą w armii polskiej jest ogromne; muszę to powiedzieć z największą radością. Nie spodziewałam się, że takie będzie zainteresowanie, że młodzi ludzie będą chcieli tak masowo przyjść do wojska" - ocenił. Jak wskazał, w ciągu ostatnich miesięcy ponad 22 tys. osób deklarujących chęć służby zarejestrowało się w specjalnej bazie danych.
pap, em