To rząd ma decydować, kto jeździ na szczyty Unii Europejskiej, a prezydent może liczyć tylko na dobrą wolę premiera. Do takiego rozwiązania skłania się PO, która pisze ustawę o współdziałaniu organów państwa w sprawach związanych z członkostwem w UE, czyli tzw. ustawę kompetencyjną. Jej projekt poznała "GW".
Polskę reprezentować ma premier. Prezydent - w wyjątkowych sytuacjach: "Rada Ministrów na wniosek Prezesa Rady Ministrów złożony w porozumieniu z Prezydentem może upoważnić Prezydenta do uczestniczenia w posiedzeniu Rady Europejskiej".
Projekt zawiera dwa łagodniejsze warianty. Ale jeden z nich także odsuwa prezydenta od decyzji - stanowi, że to rząd na wniosek premiera może udzielić "organowi państwa" upoważnienia do reprezentowania Polski. Tylko wariant trzeci - zdaniem rozmówcy gazety z PO najmniej prawdopodobny - nie rozstrzyga, kto reprezentuje Polskę na szczytach Unii.
Ustawa wzmacnia pozycję premiera. To on tworzy projekt stanowiska Polski na szczyty Unii, choć ostatnie słowo należy do całego rządu.
ab, pap