Choć szczyt jeszcze się nie zakończył, obaj ministrowie zeszli do polskich dziennikarzy, by poinformować, że jest zgoda na polskie postulaty w kompromisie o pakiecie.
"Wydaje się, że premier Donald Tusk osiągnął olbrzymi, osobisty sukces" - powiedział Sikorski. Jak dodał, Tusk jest jeszcze w sali obrad, ale "jak do państwa przyjdzie będzie mógł powiedzieć +yes, yes yes+ i jeszcze więcej, bo środki, które tu osiągnęliśmy są jeszcze większe".
"Czekamy jeszcze na ostateczny tekst wniosków końcowych, mamy nadzieję, że potwierdzi wszystko, co osiągnęliśmy" - dodał Dowgielewicz. Wyjaśnił, że te 60 mld zł Polska wyda np. na cele społeczne, ekologiczne, rozwój infrastruktury energetycznej.
"Walczyliśmy nie o krótkoterminowe kwestie dla naszego rządu, ale o długoterminowy, strategiczny cel naszego kraju" - podkreślił.
Skąd te 60 mld zł? Rządowi eksperci obliczyli, że tyle będą warte dodatkowe uprawnienia dla Polski; chodzi o uprawnienia, jakie w ramach "solidarności" bogatsze kraje Zachodu przekażą biedniejszym członkom UE w Europie Środkowowschodniej. Zgodnie z wyjściową propozycją Komisji Europejskiej, miało to być 10 proc. ogólnej puli uprawnień. Przed szczytem Francja zaproponowała dodatkowe 2 proc. jako "nagrodę" za redukcję emisji CO2 w poprzednich latach dla niektórych krajów, w tym Polski.
Szacunki opierają się na założeniu, że uprawnienia do emisji CO2 będą kosztować 39 euro za tonę - jak prognozuje KE.
Obaj ministrowie prześcigali się w zapewnieniach, że dwudniowy szczyt UE to pierwszy lub drugi najważniejszy szczyt Polski od czasu jej wejścia do Unii Europejskiej.
Sikorski podkreślał, że do tego ogromnego sukcesu przyczyniała się "zespołowa gra Polski" zarówno, jeśli chodzi o współpracę państw Europy Środkowowschodniej, jak i w ramach polskiej delegacji. "Okazaliśmy znajomość rzeczy. Przyjęto siłę naszych argumentów" - powiedział.
A jaka była rola prezydenta Lecha Kaczyńskiego? "Pan prezydent był na sali, kiedy była mowa o Traktacie Lizbońskim" - odpowiedział krótko Sikorski.
Sikorski przewiduje, że fakt, iż w sprawie pakietu klimatyczno- energetycznego Polsce udało się zbudować koalicję wraz z pozostałymi krajami Grupy Wyszehradzkiej (Czechy, Słowacja, Węgry), państwami bałtyckimi, Bułgarią i Rumunią "to dobry omen" dla współpracy w innych dziedzinach, na przykład w sprawie wielkości unijnego budżetu i reformy Wspólnej Polityki Rolnej.
Zdaniem szefa UKIE Mikołaja Dowgielewicza, przełomową dla realizacji polskich postulatów była czwartkowa rozmowa premiera Donalda Tuska z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym i przewodniczącym Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso.
"Prezydent Sarkozy powiedział do premiera Tuska: +Donald, jesteś najbardziej skutecznym negocjatorem, jakiego znam+" - relacjonował Dowgielewicz.
Inne uwzględnione postulaty Polski, to okresy przejściowe dla polskiej energetyki. W latach 2012-2019 polskie elektrownie będą mogły dostawać nawet 70 proc. darmowych uprawnień do emisji. Dopiero w 2020 obowiązywałby zakup 100 proc. uprawnień. W dyrektywie nie będzie kalendarza stopniowego dochodzenia do tego celu.
"Uzyskaliśmy najbardziej elastyczny wyjątek w ramach pakietu. Wyjątek, który pozwoli zrealizować dwa kluczowe cele: ograniczyć wzrost cen prądu, a także zmodernizować naszą energetykę" - przekonywał szef UKIE.
Nawiązując do innych tematów szczytu, szef MSZ powiedział, że zostały już zamknięte kwestie związane z Traktatem Lizbońskim oraz Wschodnim Partnerstwem.ND, PAP, keb