Prokurator nie chciała spekulować, czy odtajnienie tych materiałów może spowodować np. przerwanie toczącego się w tej sprawie procesu i przekazanie sprawy z powrotem do katowickiego IPN, którego prokuratorzy sporządzili akt oskarżenia, aby ewentualnie uzupełnić materiał dowodowy.
"Na obecnym etapie gospodarzem postępowania jest sąd, który ma pełną wiedzę na temat zgromadzonego w tej sprawie materiału dowodowego. Z wszelkimi komentarzami musimy więc zaczekać na to, czy i w jaki sposób sąd odniesie się do faktu odtajnienia amerykańskich dokumentów" - powiedziała prok. Koj. Zaznaczyła, że swoją opinię dotyczącą znaczenia tych materiałów dla sprawy opiera jedynie na doniesieniach medialnych. W ocenie prokuratorów IPN, treść ujawnionych dokumentów nie jest zaskakująca i potwierdza przyjętą przez autorów aktu oskarżenia tezę, że Polsce nie groziła wówczas interwencja wojsk radzieckich, a o stłumienie ruchu "Solidarności" zabiegał gen. Wojciech Jaruzelski.
Prok. Koj przyznała, że jeżeli np. sąd w ogóle nie wypowie się na temat materiałów odtajnionych przez CIA, wnioski w tym zakresie mogliby złożyć przedstawiciele stron w procesie. IPN zamierza jednak zastanowić się nad tym dopiero wówczas, gdy pozna stanowisko sądu.
Nieoficjalnie wśród osób zbliżonych do śledztwa można usłyszeć opinię, że ewentualne przerywanie procesu po to, by do materiałów śledztwa dołączyć amerykańskie dokumenty, byłoby nieuzasadnione, bo materiały te nie wnoszą do sprawy wiele nowego. Natomiast zwrot sprawy do IPN mógłby znacząco wydłużyć śledztwo i proces, zmniejszając tym samym szanse na wyrok w nieodległym terminie.
Amerykańska Centralna Agencja Wywiadowcza (CIA) odtajniła w czwartek ponad tysiąc stron dokumentów z raportami o przygotowaniach do stanu wojennego w Polsce, przekazywanymi do USA przez pułkownika Ryszarda Kuklińskiego - oficera Ludowego Wojska Polskiego, który współpracował z wywiadem amerykańskim. Zawierają one informacje potwierdzające znaną wiedzę o kryzysie w Polsce w latach 1980-81 oraz nowe szczegóły. Kukliński relacjonował m.in. o długich wahaniach i rozterkach gen. Jaruzelskiego w sprawie stanu wojennego i o naciskach ZSRR, żeby stłumić ruch "Solidarności". W jednym z raportów pułkownik pisze, że władze ZSRR chciały uniknąć interwencji w Polsce, ale też "czyniły bardzo intensywne i konkretne przygotowania" w tym kierunku.
Proces przeciwko autorom stanu wojennego toczy się od 12 września tego roku przed warszawskim sądem okręgowym. Następną rozprawę zaplanowano na 7 stycznia. Akt oskarżenia w tej sprawie w kwietniu 2007 r. skierował do sądu pion śledczy IPN w Katowicach. Oskarżeniem objęto 9 osób - członków władz PRL, utworzonej w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego oraz Rady Państwa PRL (która formalnie wprowadziła stan wojenny). Zarzuty dotyczą m.in. kierowania i udziału w "związku przestępczym (WRON) o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw". Główni oskarżeni to: b. szef PZPR, premier i szef MON gen. Wojciech Jaruzelski, b. szef MSW gen. Czesław Kiszczak, b. wiceszef MON gen. Tadeusz Tuczapski, b. I sekretarz KC PZPR Stanisław Kania, b. szef MON gen. Florian Siwicki. Jaruzelski, Tuczapski i Kania przed sądem powiedzieli, że nie popełnili przestępstwa, bo działali w stanie wyższej konieczności wobec groźby sowieckiej interwencji. Według IPN w grudniu 1981 r. nie było groźby takiej interwencji, a państwa Układu Warszawskiego uznały, że sprawa leży w wyłącznej gestii władz PRL.
Nie da się obecnie przewidzieć, czy odtajnione raporty płk. Ryszarda Kuklińskiego dla CIA mogłyby być włączone do akt procesu o wprowadzenie stanu wojennego - mówi rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie, przed którym trwa ten proces.
Sędzia Wojciech Małek powiedział w piątkowej rozmowie z PAP, że na razie nikt nie ma całościowej wiedzy o tym, co jest w ujawnionych materiałach. Dodał, że teoretycznie o ich włączenie do akt procesu mogłaby wystąpić któraś ze stron procesu; decyzję taką mógłby podjąć z urzędu sam sąd. "Dziś niczego nie da się przewidzieć" - podkreślił Małek.
Sędzia przypomniał zarazem, że w czerwcu tego roku Sąd Apelacyjny w Warszawie - uchylając decyzję sądu okręgowego o zwrocie całej sprawy do IPN - w pewien sposób ograniczył ramy procesu.
We wskazówkach dla SO, SA podkreślał, że zalecane przez SO powołanie biegłych byłoby możliwe wtedy, gdyby przedmiotem procesu była - a według SA, nie jest - "konieczność oceny merytorycznej zasadności wprowadzenia stanu wojennego". "Tymczasem ze względu na treść stawianych oskarżonym zarzutów i ich prawną kwalifikację, istotą sprawy są prawne aspekty przypisywanych oskarżonym zachowań" - podkreślił SA.
Według szefa MSZ Radosława Sikorskiego, nie jest zaskoczeniem, że inwazja radziecka groziła Polsce w 1980 roku, a nie w 1981. Alibi gen. Wojciecha Jaruzelskiego jest coraz słabsze - dodał Sikorski.
Jak mówił minister polskim dziennikarzom w Brukseli, treść dokumentów ujawnionych przez CIA, z których wynika m.in. że Polsce groziła inwazja sowiecka w 1980 roku, a nie w 1981, nie była dla niego zaskoczeniem. "Znamy inne źródłowe materiały, jak choćby notatki sowieckich generałów z konferencji w Jachrance" - podkreślił.
"Zapobieżono jej (inwazji) m.in. dlatego, że płk. Kukliński informował Stany Zjednoczone o tym, co może nastąpić, a to umożliwiało USA podejmowanie silnych, dyplomatycznych interwencji wobec Związku Radzieckiego" - powiedział szef MSZ.
To co ujawniają źródła amerykańskie - zdaniem Sikorskiego - jest potwierdzeniem tego, że płk. Kukliński pomógł USA "interweniować przeciwko inwazji sowieckiej".
"Alibi gen. Jaruzelskiego, jakoby wybierał mniejsze zło, bo wtedy rzekomo miała grozić nam inwazja sowiecka, jest coraz słabsze" - uważa Sikorski.
ND, PAP, keb