Brytyjskie bandy młodzieżowe stają się coraz bardziej agresywne, składają się z coraz młodszych chłopców i przybywa w nich dziewcząt - oświadczyła komendant londyńskiej Policji Metropolitalnej Sue Akers ze Scotland Yardu.
Jako nowe zjawisko Sue Akers wskazuje w wypowiedzi dla dziennika "The Guardian" pojawienie się band złożonych z dziewcząt i wykorzystywanie ich do ukrywania i przenoszenia broni.
Akers wypowiadała się na ten temat w związku ze skazaniem pewnego 18-latka za zabójstwo 11-letniego chłopca.
W tym roku w Wielkiej Brytanii zabito 66 niepełnoletnich, z czego trzydziestu w Londynie. Ginęli głównie z białej broni, podkreśla „The Guardian".
"Widzimy chłopców, którzy zabijają innych. Czternasto-, piętnastolatkowie zabijają z powodu zupełnych głupstw, czasem z powodu "nie takiego" spojrzenia" - mówi szefowa Policji Metropolitalnej.
Według pani Akers, bandy nie tworzą się według kryteriów etnicznych, lecz raczej na zasadzie terytorialnej lub zgodnie ze wspólnymi interesami.
"Niektórzy ich członkowie lądują w wiezieniu, ale kiedy wychodzą na wolność wracają do swych band, ponieważ, jak się wydaje, życie nie oferuje im niczego lepszego" - twierdzi funkcjonariuszka Scotland Yardu.
Bandy brytyjskie różnią się, zdaniem pani Akers, od amerykańskich pod względem struktury i hierarchii.
"Nasze - mówi - są mniej stabilne, znikają, dzielą się. Jednego tygodnia działają jako sojusznicy, drugiego wręcz przeciwnie".
W Londynie pojawiło się ostatnio kilka band złożonych z dziewcząt i młodych kobiet, chociaż większość grupuje męską młodzież, pisze dziennik.
pap, mc
Akers wypowiadała się na ten temat w związku ze skazaniem pewnego 18-latka za zabójstwo 11-letniego chłopca.
W tym roku w Wielkiej Brytanii zabito 66 niepełnoletnich, z czego trzydziestu w Londynie. Ginęli głównie z białej broni, podkreśla „The Guardian".
"Widzimy chłopców, którzy zabijają innych. Czternasto-, piętnastolatkowie zabijają z powodu zupełnych głupstw, czasem z powodu "nie takiego" spojrzenia" - mówi szefowa Policji Metropolitalnej.
Według pani Akers, bandy nie tworzą się według kryteriów etnicznych, lecz raczej na zasadzie terytorialnej lub zgodnie ze wspólnymi interesami.
"Niektórzy ich członkowie lądują w wiezieniu, ale kiedy wychodzą na wolność wracają do swych band, ponieważ, jak się wydaje, życie nie oferuje im niczego lepszego" - twierdzi funkcjonariuszka Scotland Yardu.
Bandy brytyjskie różnią się, zdaniem pani Akers, od amerykańskich pod względem struktury i hierarchii.
"Nasze - mówi - są mniej stabilne, znikają, dzielą się. Jednego tygodnia działają jako sojusznicy, drugiego wręcz przeciwnie".
W Londynie pojawiło się ostatnio kilka band złożonych z dziewcząt i młodych kobiet, chociaż większość grupuje męską młodzież, pisze dziennik.
pap, mc