Robocza wersja raportu, dotyczącego "głównych form zagrożeń korupcją z punktu widzenia ochrony bezpieczeństwa i politycznych interesów państwa", liczy kilkadziesiąt stron. "Nie chcemy ścigać korupcji tak jak CBA, chcemy się zająć rozwiązaniami instytucjonalnymi" - tłumaczy inicjatywę jego napisania szef BBN Władysław Stasiak.
W raporcie nie ma konkretnych przypadków korupcji, są za to kontrowersyjne pomysły, które budzą zdziwienie nawet wśród urzędników BBN. Autorzy chcieliby np. uniemożliwić powrót do wojska oficerom, którzy odeszli do cywila. Trudniejsze byłoby też przechodzenie z biznesu do polityki.
Najbardziej kontrowersyjnym zapisem jest jednak instytucjonalne rozliczanie polityków z przedwyborczych obietnic. Jednak pomysł ten krytykują nawet pracownicy BBN. "Jak to wprowadzić w praktyce? Przecież to zupełnie nierealne" - mówią.
Dokument miał być gotowy w połowie grudnia, jednak jego publikację odłożono do lutego. Dlaczego? "Chciałbym w styczniu zorganizować debatę z organizacjami pozarządowymi, zaprosimy też minister Julię Piterę" - mówi Stasiak.
Pani minister przyznaje, że nie rozumie dlaczego BBN, które nie ma w swoich kompetencjach walki z korupcją, zajmuje się tym problemem. To jakiś absurd. Czemu ten raport ma służyć?" - pyta Julia Pitera.