W 2008 roku wartość akcji spadła o ponad 42%, tracąc wszystkie wypracowane od 2003 roku zyski, podaje dziennik. Wielu ekonomistów w ciągu pierwszej połowy 2008 roku łudziło się, że dzięki wzrostowi gospodarczemu Chin, Indii oraz Unii Europejskiej, na rynkach światowych nie odczuje się amerykańskiego kryzysu hipotecznego.
Jak pisze dziennik, nawet jeśli gospodarka Belgii czy Chin wyglądała znacznie lepiej od amerykańskiej, akcje spadały na łeb na szyje zarówno w Europie jak i Azji. Inwestorzy mają nadzieję, że nowy rok będzie lepszy od poprzedniego. W roku 2008 miały miejsce jednocześnie dwa zdarzenia, które doprowadziły do kryzysu gospodarczego: upadek systemu finansowego oraz pęknięcie bańki spekulacyjnej.
Skutki kryzysu są niezwykle bolesne zarówno dla inwestorów jak i zwykłych ludzi. Spowolnienie gospodarcze wywołało spadek ceny ropy o ponad 100 $ za baryłkę, podkreśla „The International Herald Tribune".
Stale pogarszająca się sytuacja na amerykańskim rynku finansowym, ogromne kłopoty przemysłu samochodowego oraz masowe zwolnienia niemal na całym świecie sprawiają, że prognozy na rok 2009 wyglądają ponuro.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewiduje, że w 2009 roku rozwinięte gospodarki odnotują minimalną poprawę, jednak całkowity światowy wzrost gospodarczy zatrzyma się na poziomie 2.2%.
Nawet jeśli istnieje cień szansy na poprawę sytuacji, to we znaki daje się jednogłośny wśród specjalistów, pesymizm, dodaje dziennik. Ekonomista Julian Chillingworth twierdzi jednak, „że pomimo tego, iż wszyscy są przygnębieni z powodu kryzysu, Stany Zjednoczone z pewnością mogą wyjść z niego szybciej niż ktokolwiek inny".
mc