"Pan prezydent Kaczyński przyjął propozycję pana prezydenta Juszczenki spotkania w sprawie kryzysu gazowego" - poinformował prezydencki minister Mariusz Handzlik. W poniedziałek rzeczniczka prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki Iryna Wannikowa potwierdziła, że 14 stycznia przybędzie on z jednodniową wizytą do Polski.
Wannikowa uchyliła się jednak od odpowiedzi, czy tematem rozmów Juszczenki w Polsce będzie trwający obecnie rosyjsko-ukraiński konflikt gazowy. "Wizyta ta będzie miała charakter roboczy. Prezydent Juszczenko spotka się z prezydentem Lechem Kaczyńskim i premierem Donaldem Tuskiem. Politycy omówią plany współpracy między Ukrainą i Polską w rozpoczynającym się roku" - poinformowała rzeczniczka.
We wtorek Lech Kaczyński był pytany w Radiu ZET, czy jest zawiedziony stanowiskiem UE w sprawie wstrzymania dostaw rosyjskiego gazu na Ukrainę. Prezydent ocenił, że "jest problem niezmiernie miękkiej polityki" wobec Rosji.
Dopytywany czy oczekuje, że twarde stanowisko w tej sprawie zajmie prezydent Czech - kraju, który w tym półroczu przewodniczy pracom Unii Europejskiej - Lech Kaczyński odpowiedział: "będziemy i o tym rozmawiać w czwartek".
Konflikt gazowy między Moskwą a Kijowem trwa od 1 stycznia. Doszło do niego, gdy Gazprom i Naftohaz nie zdołały porozumieć się odnośnie ceny gazu dla Ukrainy w bieżącym roku i stawek za jego tranzyt przez ukraińskie terytorium.
We wtorek ukraińska firma Naftohaz oskarżyła rosyjski Gazprom o ograniczenie do około 92 mln metrów sześciennych z 300 mln metrów sześciennych na dobę dostaw gazu, przeznaczonych dla państw Europy a przesyłanych przez terytorium Ukrainy. Według ukraińskiego koncernu, Europa "w ciągu kilku godzin" odczuje ograniczenia.
W poprzednich dniach Gazprom przesyłał przez Ukrainę do Europy średnio ok. 300 mln metrów sześciennych gazu na dobę. Dzień wcześniej Rosjanie uprzedzili Ukraińców, że mają zamiar zmniejszyć przesył surowca rurociągami biegnącymi przez Ukrainę do 221 mln metrów sześciennych. Tłumaczyli to tym, że Ukraińcy nielegalnie podbierają paliwo, przeznaczone dla odbiorców europejskich.
Spór dotyczy 65,3 mln metrów sześciennych gazu, który - jak oświadczył w poniedziałek prezes Gazpromu Aleksiej Miller - Ukraińcy po prostu ukradli. Naftohaz utrzymuje ze swej strony, że gaz ten został zużyty do podtrzymywania ciśnienia w gazociągach, tłoczących paliwo na Zachód, czyli o tzw. gaz techniczny, który powinna dostarczyć Rosja. Jak poinformował rzecznik Naftohazu Wałentyn Zemlanski, Rosjanie nie tylko zakręcili kurki gazowe, ale i całkowicie przestali komunikować się we wtorek ze stroną ukraińską.
Tego dnia w Kijowie przebywa delegacja UE, na czele której stoi czeski minister przemysłu i handlu Martin Rziman. Praga kieruje w tym półroczu pracami Unii. Tematem rozmów, które rozpoczną się o godz. 9.00 czasu polskiego będzie właśnie sprawa dostaw gazowych przez Ukrainę.
ND, PAP