Prezydent Francji Nicolas Sarkozy rozpoczął misję pokojową na Bliskim Wschodzie, pokazując tym samym, że ma zamiar pozostać w centrum dyplomacji europejskiej, mimo zakończenia francuskiej prezydentury w Unii Europejskiej, pisze „Financial Times”. Jego inicjatywa, która zbiegła się wizytą ministrów Unii pod przewodnictwem rządu czeskiego, wywołała krytykę wewnątrz wspólnoty.
Rząd włoski zwrócił się do Sarkozy’ego, by ten pozwolił Unii Europejskiej przejąć inicjatywę w negocjacjach w sprawie zawieszenia broni między Izraelem i Hamasem w Strefie Gazy, sugerując, że prezydent Francji podważa wysiłki dyplomatyczne wspólnoty.
Sarkozy dał jasno do zrozumienia, że przywódcy dużych państw członkowskich Unii są lepsi w rozwiązywaniu kryzysów międzynarodowych. Francuzi zapewniają, że w misji pokojowej na Bliskim Wschodzie nie chodzi im o zajęcie miejsca czeskiej prezydentury, ale o wykorzystanie zdolności Francji w zakresie skutecznego wywierania nacisku do zapewnienia pokoju w regionie.
Jak powiedział przedstawiciel Francji: „Mamy szczególne możliwości w regionie i dlatego szczególną odpowiedzialność".
Sarkozy uważa się za głównego gracza w zakresie dyplomacji na Bliskim Wschodzie. Jako najbardziej proizraelski prezydent Francji od dziesięcioleci, usiłował również zrehabilitować syryjskiego przywódcę Bashara al-Assada, i zachował bliskie stosunki z prezydentem Egiptu Hosnim Mubarakiem.
Francuzi zapewniają, że Sarkozy nie jest na ‘misji chwały’, podkreślając, że szanse na odniesienie sukcesu są niewielkie.
„Dezorientujący widok dwóch europejskich misji dyplomatycznych na jednoczesnej wyprawie na Bliski Wschód pokazuje, dlaczego wiele państw spoza Europy postrzega polityką zagraniczną Unii jako frustrująco skomplikowaną i mniej skuteczną niż mogłaby być gdyby wszystkie 27 państw działały wspólnie", pisze dziennik.
Pokazuje to również, dlaczego większość rządów Unii chce przyjąć traktat lizboński, który ustanowiłby pełnoetatowego prezydenta i silniejszego szefa do spraw zagranicznych, wspieranego przez służby dyplomatyczne, konkluduje „Financial Times".
im
Sarkozy dał jasno do zrozumienia, że przywódcy dużych państw członkowskich Unii są lepsi w rozwiązywaniu kryzysów międzynarodowych. Francuzi zapewniają, że w misji pokojowej na Bliskim Wschodzie nie chodzi im o zajęcie miejsca czeskiej prezydentury, ale o wykorzystanie zdolności Francji w zakresie skutecznego wywierania nacisku do zapewnienia pokoju w regionie.
Jak powiedział przedstawiciel Francji: „Mamy szczególne możliwości w regionie i dlatego szczególną odpowiedzialność".
Sarkozy uważa się za głównego gracza w zakresie dyplomacji na Bliskim Wschodzie. Jako najbardziej proizraelski prezydent Francji od dziesięcioleci, usiłował również zrehabilitować syryjskiego przywódcę Bashara al-Assada, i zachował bliskie stosunki z prezydentem Egiptu Hosnim Mubarakiem.
Francuzi zapewniają, że Sarkozy nie jest na ‘misji chwały’, podkreślając, że szanse na odniesienie sukcesu są niewielkie.
„Dezorientujący widok dwóch europejskich misji dyplomatycznych na jednoczesnej wyprawie na Bliski Wschód pokazuje, dlaczego wiele państw spoza Europy postrzega polityką zagraniczną Unii jako frustrująco skomplikowaną i mniej skuteczną niż mogłaby być gdyby wszystkie 27 państw działały wspólnie", pisze dziennik.
Pokazuje to również, dlaczego większość rządów Unii chce przyjąć traktat lizboński, który ustanowiłby pełnoetatowego prezydenta i silniejszego szefa do spraw zagranicznych, wspieranego przez służby dyplomatyczne, konkluduje „Financial Times".
im