Zdzisława Janowska, Marek Balicki (SDPL-Nowa Lewica) oraz Elżbieta Streker-Dembińska (Lewica) zorganizowali w piątek konferencję prasową z udziałem prof. Jerzego Radwana, specjalisty z kliniki leczenia niepłodności.
Posłowie z zespołu napisali list otwarty, w którym apelują o odrzucenie projektu w wersji przygotowanej przez Jarosława Gowina (PO). Pod listem podpisało się 19 posłów, m.in. Izabella Sierakowska, Marek Borowski, Andrzej Celiński (SDPL-Nowa Lewica), Wojciech Olejniczak, Grzegorz Napieralski, Ryszard Kalisz (Lewica), Kazimierz Kutz i Janusz Palikot (PO).
Janowska przekonywała, że projekt Gowina zawiera wiele irracjonalnych zapisów i zaapelowała, aby podczas prac nad nim wziąć pod uwagę postulaty ekspertów i organizacji pozarządowych.
Streker-Dembińska zadeklarowała, że jako wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Zdrowia zadba o to, by dopuścić do głosu przede wszystkim ekspertów. "Projekt będziemy oceniać merytorycznie i rzeczowo" - zapewniła.
Zdaniem Marka Balickiego jakiekolwiek ograniczenie dostępu do in vitro w stosunku do stanu obecnego byłoby niekorzystne dla osób leczących się z powodu niepłodności i uznał takie próby za naruszenie zasady równości. Przypomniał, że niepłodność jest chorobą i powinna być leczona najskuteczniejszymi dopuszczalnymi metodami. Podkreślił także, że aby wprowadzić refundację in vitro, nie trzeba zmieniać ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych, ponieważ już teraz daje ona taką możliwość.
Według prof. Radwana w publicznej dyskusji na temat in vitro brak głosu lekarzy zajmujących się leczeniem niepłodności. "Wypowiadają się ludzie, którzy się na tym nie znają i zamiast in vitro proponują metody, które nie mogą być alternatywą. Wprowadzają tym samym opinię publiczną w błąd" - mówił prof. Radwan.
Podkreślił, że niektóre zapisy z projektu Gowina będą działały na niekorzyść pacjentów, np. ograniczenie liczby pobieranych komórek czy zakaz zamrażania zarodków. "Liczba pozyskiwanych komórek jajowych jest kluczowa, bo każda prawidłowa okupiona jest przez kobietę bardzo uciążliwą procedurą" - przekonywał prof. Radwan. Dodał, że nie w każdej komórce dochodzi do zapłodnienia, nie każdy zarodek zaczyna się rozwijać, a blisko 70 proc. zatrzymuje się w rozwoju. Zaznaczył, że dokładnie tak samo jest w naturze, bez medycznej ingerencji.
Zapewnił także, że mrożenie nie szkodzi zarodkom. Podkreślił, że nie rozumie zakazywania tworzenia banków nasienia i komórek, które są jedyną szansą dla par w przypadku chorób genetycznych, braku plemników, a także dla osób, u których zdiagnozowano choroby, których leczenie może wiązać się z zatrzymaniem płodności, np. nowotwory.
Projekt ustawy bioetycznej regulującej m.in. procedury związane z zapłodnieniem in vitro przygotował działający przy kancelarii premiera zespół ds. bioetyki pod kierownictwem Gowina. Przewiduje m.in. prawną ochronę embrionów ludzkich, zakaz handlu i nieodpłatnego przekazywania innym osobom zarodków oraz gamet i określa warunki zabiegów medycznie wspomaganej prokreacji.
W grudniu projekt został skierowany do konsultacji w klubie PO. Potem ma zostać zaopiniowany przez pozostałe kluby parlamentarne. Specjalny zespół Platformy Obywatelskiej powołany do prac nad projektem, którego pierwsze spotkanie odbyło się we wtorek, ma zakończyć prace do połowy lutego. Później projektem zająć się ma sejmowa komisja nadzwyczajna.
Tymczasem w piątek Forum Kobiet Polskich wysłało list do premiera Donalda Tuska z prośbą o "podjęcie skutecznych działań mających na celu ustawowe powstrzymanie zabijania istot ludzkich, powoływanych do życia metodą zapłodnienia pozaustrojowego".
Forum uważa, że wiele ośrodków medycznych w Polsce stosuje procedurę zapłodnienia in vitro, podczas której "ginie wiele poczętych istot ludzkich". Zdaniem zrzeszonych w Forum kobiet in vitro prowadzi do "licznych nadużyć naruszających prawa człowieka oraz narażających jego zdrowie i życie". Jak napisały w liście, oczekują, że "w ramach porządkowania problematyki bioetycznej w Polsce, Minister Zdrowia przeprowadzi kontrolę placówek dokonujących zapłodnienia pozaustrojowego w zakresie stosowanych przez nie standardów".
"Jako kobiety i matki znakomicie rozumiemy dramat niepłodności oraz wagę zapewnienia właściwego leczenia, aby umożliwić urodzenie upragnionego dziecka. Zwracamy jednak uwagę, że procedura zapłodnienia pozaustrojowego niczego nie leczy, natomiast stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia kobiety. Takim leczeniem jest naprotechnologia, która zapewnia dużą skuteczność" - piszą w liście członkinie Forum. Według nich to ta procedura powinna być dofinansowana przez Ministerstwo Zdrowia.
pap, keb