Poinformował o tym premier Rosji Władimir Putin po rozmowach z premierem Czech Mirkiem Topolankiem w swojej rezydencji w Nowo-Ogariowie koło Moskwy.
Czechy w tym półroczu przewodniczą Unii Europejskiej. Topolanek przyleciał w sobotę do Moskwy w związku ze wstrzymaniem przez Rosję dostaw paliwa do UE przez Ukrainę.
Poprzedniego dnia gościł w Kijowie, gdzie z ukraińskim prezydentem Wiktorem Juszczenką i premier Julią Tymoszenko też rozmawiał o wznowieniu przesyłu rosyjskiego gazu do Unii Europejskiej przez terytorium Ukrainy.
Szef rosyjskiego rządu przekazał, że "strona ukraińska zostanie zawiadomiona o podpisaniu tego dokumentu".
Putin podał, że podpisy pod protokołem złożyli: ze strony Rosji - wicepremier Igor Sieczin i prezes Gazpromu Aleksiej Miller, a UE - czeski minister przemysłu i handlu Martin Rziman.
Premier Rosji oświadczył, że liczy na to, że Kijów jeszcze w sobotę podpisze ten protokół.
"Ponieważ pan Topolanek przyjechał do nas z Kijowa i przywiózł dokument, z którym prawie całkowicie się zgodziliśmy, to wychodzimy z założenia, iż zostanie on dzisiaj podpisany" - zauważył Putin.
Szef rosyjskiego rządu dodał, że "nie widzi żadnych podstaw do niepodpisywania tego dokumentu".
Topolanek ze swej strony także wyraził nadzieję, że Ukraina jeszcze w sobotę podpisze protokół. Czeski premier poinformował, że po rozmowach z Putinem wróci do Kijowa.
"Uprzedziłem rząd Ukrainy, że pozostanę w regionie do czasu, aż uda się nam wznowić dostawy gazu" - powiedział.
Ani Topolanek, ani Putin nie podali konkretnego terminu. Ten drugi zapowiedział jedynie, że przesył rosyjskiego gazu do Unii Europejskiej przez Ukrainę zostanie wznowiony, gdy tylko zaczną funkcjonować uzgodnione mechanizmy kontrolne.
Premier Rosji ostrzegł zarazem, że dostawy mogą ponownie zostać ograniczone, jeśli strona ukraińska znów zacznie podkradać gaz przeznaczony dla odbiorców w innych krajach Europy.
Putin wyraził również pogląd, że te państwa Unii Europejskiej, które ucierpiały wskutek - jak to określił - zakłóceń w dostawach rosyjskiego gazu przez Ukrainę, mogą domagać się utworzenia specjalnego sądu i tam dochodzić swoich roszczeń od strony ukraińskiej. Zaznaczył, że procedurę taką przewiduje Karta Energetyczna, którą Ukraina ratyfikowała.
Szef rządu Rosji oświadczył również, że przyczyną obecnych problemów z tranzytem rosyjskiego gazu przez ukraińskie terytorium jest wewnętrzna walka polityczna na Ukrainie.
"Jest to - naturalnie - spór gospodarczy. Jednak staliśmy się zakładnikami wewnętrznych problemów politycznych na Ukrainie" - wskazał. "Wewnątrz Ukrainy trwa ostra walka polityczna, która przekształca się w walkę klanów. Wyraża się to w dążeniu do zawładnięcia źródłami finansowymi, w tym w związku z wyborami na różnych szczeblach" - dodał Putin.
Przed rozpoczęciem rozmów szef rosyjskiego rządu ocenił, że kryzys gazowy w Europie "zaostrza się", mimo wysiłków zmierzających do jego rozwiązania. Odpowiedzialnością za to Putin obarczył władze Ukrainy, a jako przykład wymienił piątkowe orzeczenie sądu w Kijowie, zakazujące przesyłu rosyjskiego gazu przez ukraińskie terytorium. Postępowanie Ukrainy określił mianem "blokady gazowej".
Z kolei Topolanek oznajmił, że "sytuacja zaszła już tak daleko", że Unię Europejską "przestało interesować, kto ponosi winę".
Rosja uzależniała dotąd wznowienie dostaw paliwa do Unii Europejskiej przez Ukrainę od utworzenia wielostronnej komisji, która będzie monitorowała tranzyt gazu przez ukraińskie terytorium.
ab, pap