Kolejny dzień procesu w tzw. seksaferze w Samoobronie

Kolejny dzień procesu w tzw. seksaferze w Samoobronie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Oskarżony w tzw. seksaferze w Samoobronie Andrzej Lepper chce, aby jego wyjaśnienia, jakie będzie składał przed piotrkowskim sądem zostały odtajnione. Mówił o tym przed wejściem na salę sądową.

Od maja ub. roku w Sądzie Okręgowym w Piotrkowie Trybunalskim toczy się - za  zamkniętymi drzwiami - proces w tzw. seksaferze. Na ławie oskarżenia zasiadają: b. wiceszef partii Stanisław Łyżwiński, który oskarżony jest m.in. o zgwałcenie kobiety, oraz Lepper, któremu prokuratura zarzuca "żądanie i przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym" od działaczek Samoobrony.

Liderowi Samoobrony grozi kara do ośmiu, a Łyżwińskiemu, który przebywa w  areszcie, do 10 lat więzienia.

Lepper chce, aby jego wyjaśnienia, które ma nadzieję, zacznie składać na  początku lutego, odtajnić. "My musimy w końcu dostać szansę wytłumaczenia się, przedstawienia dowodów, faktów w postaci świadków, artykułów prasowych, kaset z  telewizji, na dowód tego, że w tych miejscach, w których miało dojść do  popełnienia przeze mnie przestępstwa, mnie nie było" - mówił.

"Seksaferę" w Samoobronie ujawniła w grudniu 2006 r. "Gazeta Wyborcza", opierając się na relacji Anety Krawczyk - b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w  partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi.

Dotąd w procesie zeznania złożyły cztery z pięciu pokrzywdzonych; sąd przesłuchał także już kilkudziesięciu świadków. W poniedziałek jako świadek zeznawał b. poseł Samoobrony Waldemar Borczyk.

ND, PAP