"Chodzi o to, by o tym, jak i gdzie wysyłamy naszych żołnierzy, decydował w większym stopniu interes narodowy i kalkulacje polityczne, polityczno-wojskowe" - powiedział Klich dziennikarzom po posiedzeniu Rady Ministrów. "Strategia przyjęta. To dobrze, dlatego że to pierwszy dokument, który organizuje naszą politykę w zakresie wysyłania żołnierzy za granice" - dodał.
Minister przypomniał, że strategia zakłada, iż priorytetem polskiego rządu są misje NATO-wskie i Unii Europejskiej, a te prowadzone "pod innym szyldem", np. ONZ, są na "drugim miejscu". Dodał, że zapisano w niej także możliwość udziału "w mniej znaczących koalicjach organizowanych ad hoc".
Jak wskazał Klich, w strategii zapisano, że do użycia wojska poza granicami kraju "pożądany jest mandat Rady Bezpieczeństwa ONZ, choć nie jest on warunkiem koniecznym". "Gdybyśmy przyjęli, że miałby to być warunek konieczny, oznaczałoby to ograniczenie naszej suwerennej decyzji w każdej sytuacji z osobna" - powiedział szef MON.
"Strategia to dokument programowy, teraz czas na refleksje nad obecnym naszym zaangażowaniem w misje" - dodał.
Minister przypomniał, że trwa ocena działań polskich wojsk w Afganistanie po pierwszym kwartale od skonsolidowania sił jednej prowincji - Ghazni. "Późna zima tego roku to czas, kiedy zdecydujemy o dalszym zaangażowaniu w Afganistanie, a także w Czadzie, Libanie" - dodał Klich. "Nie chcę określać w tej chwili, w jakim kierunku one powinny pójść" - zastrzegł.
Przychylnie o przyjętej we wtorek strategii wypowiedział się szef BBN Władysław Stasiak. "Z mojego punktu widzenia najważniejsze, że udało się zapisać - z naszej inicjatywy, choć MSZ także było za tym - wymóg oceny misji pod względem ich zgodności z interesem kraju i właściwego wykorzystania doświadczeń" - powiedział PAP Stasiak.
Dodał, że po zakończeniu misji w Iraku wprawdzie dokonano pewnych podsumowań, ale zabrakło "pogłębionej refleksji". "Nabyliśmy dużo doświadczeń wojskowych, ale jak to się przekłada na programy szkoleń?" - spytał szef BBN. Według Stasiaka strategia, której "generalne przesłanie jest słuszne", pomoże lepiej organizować kolejne misje.
Minister Klich pytany z kolei o kontyngent w Afganistanie powiedział, że "są analitycy i eksperci, którzy sugerują, żeby zwiększyć go o 400 do 600 osób".
"Przypominam jednak cały czas, że nie tylko liczbą żołnierzy wygrywa się sprawy w misjach, że tak naprawdę o sukcesie decyduje także polityka, sprzęt i uzbrojenie. Tak więc - nic nie jest przesądzone" - dodał szef MON.
Klich mówił jesienią o ewentualności zwiększenia kontyngentu w Afganistanie o "kilkuset żołnierzy"; zaś w grudniu szacował, że w Libanie "moglibyśmy bez trudności zrezygnować z ok. 120 żołnierzy", a w Czadzie zredukować siły o ok. 100 żołnierzy - głównie załogi i personel obsługi śmigłowców.
Rząd miał zająć się strategią jeszcze na grudniowym posiedzeniu, ale wówczas - jak informował rzecznik MON Robert Rochowicz - punkt zdjęto z porządku obrad na wniosek szefa BBN Władysława Stasiaka, który argumentował, iż nie zdążył zapoznać się z dokumentem.
pap, keb