Nie uważa się - jak podała telewizja Fox News - za prawdopodobne, by ktokolwiek zakwestionował z tego powodu legalność prezydentury Obamy. Nie słychać też głosów, by prezydent raz jeszcze składał przysięgę.
Roberts, za którym Obama powtarzał złożony z 35 słów tekst przysięgi, recytował ją z pamięci i pomylił się przestawiając szyk słów w zdaniu. Zamiast: "Uroczyście przysięgam, że będę wiernie sprawował urząd prezydenta USA...", powiedział: "Uroczyście przysięgam, że będę sprawował urząd prezydenta USA wiernie".
Obama w tym momencie zawahał się, gdyż - jak się przypuszcza - sam znał tekst prawidłowo (jest z wykształcenia prawnikiem konstytucyjnym po Harvardzie). Dopiero gdy Roberts sam się skorygował, powtórzył za nim zdanie w całości - ale błędnie stawiając słowo "wiernie" na końcu.
Prezes sądu przerwał także prezydentowi, gdy ten powtarzał za nim: "Ja, Barack Hussein Obama" - już po dwóch pierwszych słowach kontynuował tekst.
Obama przyjął potknięcia ze spokojem, uśmiechnął się nawet jakby z rozbawieniem. Zaraz potem, przed lunchem na Kapitolu, rozmawiał z Robertsem, który przyznał, że się pomylił.
Roberts został mianowany do Sądu Najwyższego przez prezydenta George'a W. Busha i podobnie jak on ma konserwatywne poglądy. W czasie zatwierdzania jego nominacji przez Senat w 2005 r. Obama był jednym z 22 demokratycznych senatorów, którzy głosowali przeciw.
W środę do gafy Robertsa nawiązał żartobliwie wiceprezydent Joe Biden w czasie publicznej ceremonii zaprzysiężenia członków gabinetu, co należy do jego obowiązków.
Kiedy prezydent powiedział mu, że musi jeszcze przyjąć przysięgę od personelu jego doradców w Białym Domu, Biden westchnął: "Znowu?..", po czym dodał: "Moja pamięć nie jest tak dobra jak prezesa Robertsa".
ND, PAP