Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO) przekonywał w wieczornej rozmowie z dziennikarzami, że za tym, by prezydent podpisał jak najszybciej Traktat Lizboński, przemawiają ostatnie doświadczenia kryzysu gazowego. "Zostało pokazane, że Unii Europejskiej jest absolutnie potrzebna i wspólna polityka zagraniczna i wspólna polityka bezpieczeństwa energetycznego" - podkreślił. Dodał, że Traktacie z Lizbony umożliwiłby to.
Poseł sprawozdawca Robert Tyszkiewicz (PO), rozpoczynając sejmową debatę w tej sprawie powiedział, że komisje ds. UE i Spraw Zagranicznych wnoszą, aby Izba uchwaliła rezolucję.
Szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Krzysztof Lisek zabierając głos w imieniu Platformy Obywatelskiej powiedział, że jego klub chce poznać faktyczne przyczyny, dla których prezydent Lech Kaczyński hamuje proces ratyfikacji Traktatu z Lizbony.
"Chcemy poznać pana stanowisko, panie prezydencie. Nie z mediów, nie od ministrów, tylko bezpośrednio od pana" - apelował poseł PO.
Ocenił, że prezydent zwleka z ratyfikacją "w nieskończoność". "Od miesięcy nie słyszymy żadnych merytorycznych argumentów za odrzuceniem Traktatu" - mówił.
Zdaniem Liska, Lech Kaczyński może stać się zakładnikiem najbardziej "radykalnego i eurosceptycznego" skrzydła PiS. Według posła PO, "nie jest uzasadnieniem", że prezydent nie podpisuje Traktatu, bo chce, aby została zachowana zasada solidarności wobec Irlandii, która odrzuciła go w referendum.
Lisek powiedział, że wejście w życie Traktatu z Lizbony da Polsce "ważne narzędzia", takie jak pogłębienie współpracy dotyczącej wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz solidarności energetycznej. Jak dodał, brak ratyfikacji może spowodować powstanie Europy dwóch prędkości, co będzie niekorzystne dla naszego kraju.
Z kolei Paweł Kowal (PiS) ocenił, że zajmowanie się tym projektem rezolucji nie ma najmniejszego sensu. "To nie Polska ma problem z europejskimi traktatami i to nie my mamy problem z Traktatem z Lizbony. Mamy problem z poważną debatą europejską" - uważa Kowal.
Jego zdaniem, debata o projekcie rezolucji jest "bezsensowna i jest zabijaniem debaty europejskiej". "My jesteśmy gotowi na debatę europejską. Zamiast zgłaszać bezsensowne projekty uchwał, przy których Polacy się zanudzą, a może zezłoszczą, podejmijcie tę debatę" - zwrócił się polityk PiS do posłów PO.
Jak dodał, "dziś wszyscy widzą, że rząd Donalda Tuska ma problem z polityką europejską, bo jest ona nieskuteczna".
Jednocześnie podkreślił, że musi niestety przemawiać do pustych ław, gdzie powinni zasiadać posłowie PO, którzy przecież chcieli tej debaty. W tym kontekście przytoczył przysłowie, że "wielbłąd swoje, a poganiacze swoje".
Kowal pytał także posłów PO, czy na sali sejmowej jest ktoś, kto uważa, że Polska choćby o jedną godzinę opóźniła wejście w życie Traktatu z Lizbony. Jaki więc jest sens budowania złego zdania o Polsce w Europie? - pytał poseł PiS.
W jego ocenie, w Sejmie należy raczej dyskutować o koncepcjach polityki wschodniej, relacjach z sąsiadami, m.in. z Litwą i Czechami czy przygotowaniach do polskiej prezydencji w drugiej połowie 2011 roku. "Na tę debatę nie ma miejsca i czasu" - stwierdził Kowal. "Podejmijcie debatę o Polsce w Europie na te konkretne tematy" - apelował.
Odpowiadając na te zarzuty reprezentujący Prezydium Sejmu, które przygotowało projekt rezolucji, Stefan Niesiołowski (PO) podkreślił, że cały spór dotyczy w gruncie rzeczy kierunku polskiej polityki zagranicznej. "Czy to ma polityka proatlantycka, proeuropejska czy też polityka w gruncie rzeczy skazująca Polskę na niepewne dryfowanie i brak pełnego bezpieczeństwa" - mówił Niesiołowski.
W jego ocenie, ta rezolucja działa na rzecz rozwoju integracji europejskiej. Według niego, prezydent jest "przeciwny integracji" europejskiej. "Jeśli ktoś tego nie chce dostrzec i daje problemy oraz argumentację zastępczą, jak na przykład, że szukamy debaty dodatkowej, bo się boimy debaty na temat sytuacji gospodarczej i społecznej, to jest to nieuczciwe" - mówił wicemarszałek Sejmu.
Niesiołowski ocenił, że fakt, iż prezydent zwleka z podpisaniem Traktatu z Lizbony do drugiego referendum w Irlandii, jest "błędem politycznym", który prowadzi do "autowania i marginalizowania naszej pozycji w UE".
Nadzieję na zmianę stanowiska prezydenta wyraził podczas debaty Tadeusz Iwiński (Lewica). "To jest oczywiste, że nie chodzi tu o wywieranie wpływu na Irlandię przed powtórzeniem referendum w tym kraju" - powiedział poseł. Jak dodał, jest spokojny, jeżeli chodzi o rezultat drugiego referendum w Irlandii (w pierwszym Irlandczycy odrzucili Traktat z Lizbony).
Iwiński przywołał - jak to określił - ładne, ale gorzkie powiedzenie, że sprawiedliwość jest jak pociąg, który się zawsze spóźnia. "Otóż niestety prezydent spóźnia się z ratyfikacją tego traktatu" - dodał poseł Lewicy. Jak jednak zaznaczył, wierzy, że nadejdzie moment refleksji prezydenta w tej sprawie, albo otaczająca rzeczywistość skłoni Lecha Kaczyńskiego do złożenia podpisu pod Traktatem.
"To leży w interesie Polski, a także prezydenta Kaczyńskiego" - ocenił poseł. Według niego wstrzymywanie się prezydenta z ratyfikacją Traktatu z Lizbony "jest mało zrozumiałe". "Powiem wprost, odnoszę czasem wrażenie, że prezydent RP zachowuje się jakby był bardziej prezydentem Irlandii niż prezydentem Polski" - stwierdził Iwiński.
Za przyjęciem rezolucji opowiedziało się PSL. Szef komisji ds. Unii Europejskiej Andrzej Grzyb (PSL) podkreślił, że należy dotrzymywać zobowiązań przyjętych w sprawie tzw. ustawy kompetencyjnej. Jak przypomniał, jej wprowadzenie było jednym z elementów kompromisu w sprawie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego, który pod koniec marca zeszłego roku zawarli prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk.
Jak zaznaczył poseł PSL, prezydent zobowiązał się do podpisania Traktatu, gdy powstanie odpowiednia ustawa. "Takie były warunki kompromisu i należy je wypełnić" - dodał.
Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski powiedział w czwartek dziennikarzom, że projekt ustawy kompetencyjnej, która ma m.in. rozstrzygnąć kto powinien reprezentować Polskę na unijnych szczytach, zostanie złożony w przyszłym tygodniu u marszałka Sejmu.
"Ustawa kompetencyjna została przygotowana przez grupę ekspertów na zlecenie marszałka Sejmu. W tej chwili trwają ostatnie konsultacje nad projektem" - poinformował Chlebowski. Według niego, w lutym Sejm mógłby rozpocząć prace nad projektem.
W projekcie rezolucji napisano, że "Sejm, podkreślając, że decyzja dotycząca przyjęcia traktatu jest suwerennym rozstrzygnięciem każdego państwa członkowskiego UE, zwraca się do prezydenta o uwzględnienie woli obu izb parlamentu i o jak najszybsze zakończenie procesu ratyfikacji Traktatu z Lizbony, a także o czynne wspieranie jego ratyfikacji w pozostałych państwach członkowskich UE".
Jak oceniono w projekcie, "wejście w życie Traktatu z Lizbony przyczyni się do umocnienia i usprawnienia UE, a także umożliwi jej rozszerzenie i pozwoli na głębszą integrację", dlatego - podkreślono w rezolucji - "Sejm stoi na stanowisku, że proces ratyfikacji traktatu powinien być kontynuowany".
"Uchwalając 1 kwietnia 2008 roku ustawę wyrażającą zgodę na ratyfikację Traktatu z Lizbony, Sejm jednoznacznie opowiedział się za przyjęciem przez Polskę traktatu wynegocjowanego przez prezydenta" - głosi projekt.
Prezydent w poniedziałek zapowiedział, że Polska nie będzie przeszkodą w wejściu w życie Traktatu Lizbońskiego. Dodał, że podpisze Traktat, jeżeli ponowne referendum w Irlandii zakończy się sukcesem zwolenników Traktatu.
Choć w ocenie prezydenta negocjacje nad tym traktatem z punktu widzenia Polski zakończyły się sukcesem, to jest to - jak powiedział - "nowy wielki eksperyment". Podkreślił, że traktat "bardzo istotnie ogranicza zasadę jednomyślności, a na jej miejsce wchodzi zasada większości".
Aby ten eksperyment został zaakceptowany to - jak powiedział L.Kaczyński - "tam gdzie zasada jednomyślności została zachowana (...), powinna ona być z pełną powagą respektowana".
W kwietniu ub.r. parlament upoważnił prezydenta do ratyfikowania Traktatu Lizbońskiego.pap, em, ab