Rzecznik PiS Adam Bielan powiedział w środę, że minister finansów Jacek Rostowski - jako człowiek honoru - powinien podać się do dymisji. "Człowiek honoru, a sądzę, że minister Rostowski takim jest, po tylu miesiącach błędnych przewidywań, szacunków powinien podać się do dymisji" - podkreślił.
We wtorek premier Donald Tusk poinformował, że do końca tygodnia ministerstwa mają znaleźć oszczędności, ponieważ przychody budżetu w 2009 roku mogą być "wyraźnie mniejsze". Cięcia mają objąć 10 proc. wydatków założonych na pierwsze półrocze 2009 r. i wyniosą w sumie 17 mld zł.
Zdaniem wiceszefa PO Waldy Dzikowskiego, nie ma żadnych podstaw, aby minister Rostowski podał się do dymisji. "Adam Bielan na szczęście dla Polski nie jest premierem i nie on podejmuje decyzje personalne" - zaznaczył w rozmowie z PAP.
Dzikowski uważa, że rząd spokojnie podchodzi do kryzysu finansowego i nie wprowadza niepotrzebnej paniki.
"Sytuacja gospodarcza jest bardzo zmienna i żaden wróżbita, nawet Adam Bielan, nie wie co się wydarzy za 24 godziny w gospodarce. Minister Rostowski kontroluje sytuację i informuje społeczeństwo o tym, co się dzieje" - ocenił wiceszef PO.
Zdaniem Dzikowskiego, w obecnej sytuacji gospodarczej, nie można - tak jak PiS - straszyć Polaków i wywoływać paniki. Jak zauważył, Polska - na tle innych krajów regionu - nadal "trzyma się dobrze".
W podobnym tonie wypowiedział się wiceszef klubu Platformy Grzegorz Dolniak. "Nie ma takiego mądrego, który, szczególnie w obecnej sytuacji, byłby w stanie dokładnie przewidzieć, ile wyniesie tegoroczny wzrost gospodarczy. Korzystamy z prognoz, a one z natury rzeczy podlegają korekcie" - powiedział PAP.
Dolniak zapewnił, że na razie nie ma potrzeby korekty budżetu. Przypomniał też, że rząd obniżył już raz prognozę wzrostu, na co pozytywnie zareagowała Rada Polityki Pieniężnej, obniżając stopy procentowe.
"Namawiam Prawo i Sprawiedliwość, żeby nie próbowało budować politycznego PR-u na kryzysie, a raczej zastanowiło się nad dobrymi rozwiązaniami, które mogą pomóc polskiej gospodarce" - dodał Dolniak.
W ocenie wicemarszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego, apel PiS jest "skrajnie nieodpowiedzialny, politykierski i bezmyślny".
Jego zdaniem, Bielan i PiS są niewiarygodni jako partia, która zajmuje się gospodarką. "To tak, jakby Antoni Macierewicz nagle ogłosił, że nie zajmuje się agentami, teczkami, ale celebrowaniem rocznicy Okrągłego Stołu. To jest śmieszne" - powiedział Niesiołowski.
Jak podkreślił, nowa twarz gospodarcza PiS, to nie są niestety merytoryczne propozycje, ale "nowa fryzura Jarosława Kaczyńskiego i trzy damy PiS w spocie telewizyjnym, z których jedna kłamie, druga ujada, a trzecia nie ma nic do powiedzenia".
Członkinie rządu Jarosława Kaczyńskiego: Joanna Kluzik-Rostkowska i Grażyna Gęsicka, a także b. szefowa sejmowej Komisji Finansów Publicznych Aleksandra Natalli-Świat promują PiS w najnowszym spocie, który ma pojawić się w telewizji jeszcze przed weekendowym kongresem partii.
Politycy PO zapewniają też, że rząd planując oszczędności nie prowadzi żadnej "złej gry" z budżetem.
Bielan, powołał się na opinię prof. Stanisława Gomułki (byłego wiceministra w rządzie Tuska), który na łamach środowej "Rzeczpospolitej" ocenił, iż "rząd chce zmienić tegoroczny budżet bez oficjalnej sejmowej drogi". "Zgody PiS na takie działanie nie będzie. Będziemy domagać się nowelizacji budżetu, aby - zgodnie z konstytucją - to parlament decydował o zmianach w budżecie" - podkreślił.
"Rząd ma kompetencje, aby przesuwać pieniądze i dokonywać oszczędności, do tego jest upoważniony. Nie mamy nic do ukrycia, nie ma tu żadnych nieprawidłowości, ani złej gry" - zapewnił Dzikowski.
pap, keb
Pitbul: pies na polityków. Nowy portal rozrywkowy zaprasza!