"W związku z pojawiającymi się w mediach informacjami dotyczącymi ujawnienia tajnego raportu ABW nt. incydentu w Gruzji stanowczo oświadczam, że nie przekazałem dziennikarzom żadnych informacji objętych klauzulą tajności" - napisał Kownacki w oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej prezydenta.
Szef prezydenckiej Kancelarii wyraził także ubolewanie, że "celem rozpowszechniania tego typu informacji jest odwrócenie uwagi od meritum sprawy".
Jednocześnie przypomniał w oświadczeniu, że w swoim raporcie ABW całą odpowiedzialnością za incydent w Gruzji obarczyła administrację prezydenta Saakaszwilego, sugerując, że zajście z udziałem polskiego prezydenta było prowokacją strony gruzińskiej. "Dziś już powszechnie wiadomo, że tej tezy nie da się obronić" - ocenił Kownacki.
"Jak podkreślali w komentarzach po ujawnieniu dokumentu eksperci, raport stworzony został na podstawie doniesień prasowych, publikacji internetowych i plotek, co nie świadczy dobrze o jakości działań ABW w tej sprawie" - napisał prezydencki minister.
Stanowczo dementując "anonimowe próby" obciążenia go odpowiedzialnością za przeciek, Kownacki zaapelował o merytoryczną dyskusję na temat profesjonalizmu służb specjalnych odpowiedzialnych za bezpieczeństwo Polski.
Z kolei prokuratura odmówiła komentarza w tej sprawie. "Jest to postępowanie w sprawie i ma ono charakter niejawny. Nie mogę udzielić żadnych informacji dotyczących szczegółów tego postępowania" - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mateusz Martyniuk.
Śledztwo, które wszczęto pod koniec listopada ub.r., jest prowadzone w oparciu o art. 266 Kodeksu karnego, który przewiduje karę od grzywny do trzech lat więzienia dla osoby, która ujawni tajemnicę osobie niepowołanej.
RMF FM podało, że ABW badała, skąd pochodzi wydrukowany w prasie dokument. Według radia, ponieważ każdy egzemplarz raportu miał znaki szczególne można było dojść, iż przecieku dokonała osoba z Kancelarii Prezydenta. Później przestudiowano książkę wejść i wyjść, billingi, a także logowanie się telefonów komórkowych do przekaźników. Jak się okazało, z dziennikarzami spotkał się właśnie Piotr Kownacki. A chwilę wcześniej pobrał materiały z kancelarii tajnej - podaje radio.
Według RMF FM, kłopoty czekają też wiceszefa BBN Witolda Waszczykowskiego, który również miał kontaktować się z dziennikarzami w związku z raportem ABW.
Waszczykowski powiedział w piątek w RMF FM, że w ostatnim czasie BBN skontrolowała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. "Wszystko zostało wyjaśnione, nie było żadnych przecieków" - zapewnił.
Wiceszef BBN podkreślił, że nic mu nie wiadomo o tym, jakoby w tej sprawie interesowała się nim prokuratura. "Nic na ten temat nie wiem poza spekulacjami medialnymi, bo nikt się do mnie o nic nie zwrócił" - powiedział.
Pytany o to, czy miał w rękach dokument dotyczący Gruzji, Waszczykowski odparł, że nie będzie publicznie dyskutował o "wewnętrznych aspektach pracy w Biurze". "Nie mogę ręczyć za innych" - dodał.
23 listopada zeszłego roku, podczas oficjalnej wizyty Lecha Kaczyńskiego w Gruzji, konwój, w którym jechali prezydenci Polski i Gruzji został zatrzymany przy granicy Gruzji i Osetii Południowej. W pobliżu rozległy się strzały. Nikomu nic się nie stało. Prezydenci i cały konwój wrócili bezpiecznie do Tbilisi.ND, ab, PAP
Pitbul: pies na polityków. Nowy portal rozrywkowy zaprasza!