Minister podkreślił na konferencji prasowej, że kryzys gospodarczy spowodował, iż trzeba skupiać środki finansowe tam, gdzie one są naprawdę nieodzowne. "Kryzys oznacza, że trzeba wybierać priorytety" - mówił.
Rząd przyjął we wtorek projekt oszczędności budżetowych na łączną kwotę 19,7 mld zł. Opozycja krytykuje plan i podkreśla, że odpowiedzią na kryzys powinno być zwiększenie deficytu budżetowego, a nie cięcie wydatków.
Światowy kryzys gospodarczy i jego polskie reperkusje dotknęły MSZ bardzo boleśnie - ocenia resort.
Szef MSZ poinformował, że o 9 mln zł ograniczono wydatki na inwestycje na placówkach zagranicznych, o prawie 1,5 mln zł zmniejszono tzw. fundusz dyspozycyjny, o 19 mln zł ograniczono wydatki związane z uregulowaniem płatności z tytułu składek do organizacji międzynarodowych, o 3 mln zł zmniejszono wydatki związane z zakupem nowych samochodów oraz o 3 mln zł wydatki na służbowe podróże zagraniczne.
"Moim strategicznym celem jest stworzenie służby dyplomatycznej trochę mniejszej, ale lepiej wyposażonej, sprawniejszej i dysponującej większymi środkami na faktyczną działalność" - powiedział Sikorski.
Zdaniem ministra, MSZ jest historycznie niedofinansowany. Jak zaznaczył, budżet polskiego MSZ to około 1,2 miliardów złotych, a np. MSZ Hiszpanii - to równowartość 6 mld złotych.
Minister spraw zagranicznych poinformował także, że jeśli osłabienie kursu złotego będzie się utrzymywało, to w przypadku nowelizacji budżetu państwa będzie postulował zwiększenie budżetu MSZ o 200 mln zł.
"Gdyby osłabienie kursu miało się utrzymać, będę postulował i prosił premiera Donalda Tuska i ministra finansów, że jedynie logicznym byłoby, gdyby nastąpiła w takiej sytuacji nowelizacja budżetu i zwiększenie budżetu MSZ o 200 mln zł, to jest o ponad 17 proc." - powiedział Sikorski.
Przypomniał, że specyfika ministerstwa spraw zagranicznych polega na tym, że ponad 60 proc. wydatków budżetowych jest realizowanych w walutach obcych.
Zaznaczył, że obecnie ministerstwo jest gotowe do oszczędności, ale - jak dodał - "są granice spadku naszej siły nabywczej, poza które posunąć się nie można bez wpływu na zdolność realizacji zadań".
Sikorski mówił także, że rząd przyjął program polskiej prezydencji w Unii Europejskiej, która przypada na drugą połowę 2011 roku i oznacza wydatki, np. na kupno budynku nowej misji w Brukseli.
Szef MSZ pytany o to, czy Polska będzie zabiegała o uczestnictwo w szczycie G-20, odparł, że jesteśmy 21. gospodarką świata, a kryzys gospodarczy prowadzi do tego, iż musimy się przyjrzeć instytucjom, które zapewniają stabilność światowej gospodarki. Sikorski powiedział, że nie wie, czy akurat formuła G-20 akurat nabierze na znaczeniu.
"Systematycznie zabiegamy o włączanie Polski do kolejnych klubów, do kolejnych instytucji, które stanowią o naszej pierwszoligowości" - podkreślił minister. Jednocześnie zaznaczył, żeby go nie chwytać za słowo, jeśli na kolejne spotkanie G-20 nie będziemy jeszcze zaproszeni, bo to - jak mówił - będzie zależało nie tylko od naszej aktywności dyplomatycznej, ale głównie od tego, jak poradzimy sobie z kryzysem.
W skład G-20 wchodzą przedstawiciele siedmiu najbogatszych państwa świata (USA, Kanada, Wielka Brytania, Japonia, Francja, Niemcy, Włochy) i Rosji, Unii Europejskiej oraz rozwijających się potęg gospodarczych, jak Chiny, Indie czy Brazylia.
pap, keb
Pitbul: pies na polityków. Nowy portal rozrywkowy zaprasza!