Sikorski o oszczędnościach w MSZ

Sikorski o oszczędnościach w MSZ

Dodano:   /  Zmieniono: 
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski poinformował, że bezpośrednie oszczędności w jego resorcie, zaakceptowane przez rząd, wynoszą ponad 35 mln zł.

Minister podkreślił na konferencji prasowej, że kryzys gospodarczy spowodował, iż trzeba skupiać środki finansowe tam, gdzie one są naprawdę nieodzowne. "Kryzys oznacza, że trzeba wybierać priorytety" - mówił.

Rząd przyjął we wtorek projekt oszczędności budżetowych na łączną kwotę 19,7 mld zł. Opozycja krytykuje plan i podkreśla, że odpowiedzią na kryzys powinno być zwiększenie deficytu budżetowego, a nie cięcie wydatków.

Światowy kryzys gospodarczy i jego polskie reperkusje dotknęły MSZ bardzo boleśnie - ocenia resort.

Szef MSZ poinformował, że o 9 mln zł ograniczono wydatki na inwestycje na placówkach zagranicznych, o prawie 1,5 mln zł zmniejszono tzw. fundusz dyspozycyjny, o 19 mln zł ograniczono wydatki związane z uregulowaniem płatności z tytułu składek do organizacji międzynarodowych, o 3 mln zł zmniejszono wydatki związane z zakupem nowych samochodów oraz o 3 mln zł wydatki na służbowe podróże zagraniczne.

"Moim strategicznym celem jest stworzenie służby dyplomatycznej trochę mniejszej, ale lepiej wyposażonej, sprawniejszej i dysponującej większymi środkami na faktyczną działalność" - powiedział Sikorski.

Zdaniem ministra, MSZ jest historycznie niedofinansowany. Jak zaznaczył, budżet polskiego MSZ to około 1,2 miliardów złotych, a np. MSZ Hiszpanii - to równowartość 6 mld złotych.

Minister spraw zagranicznych poinformował także, że jeśli osłabienie kursu złotego będzie się utrzymywało, to w przypadku nowelizacji budżetu państwa będzie postulował zwiększenie budżetu MSZ o 200 mln zł.

"Gdyby osłabienie kursu miało się utrzymać, będę postulował i prosił premiera Donalda Tuska i ministra finansów, że jedynie logicznym byłoby, gdyby nastąpiła w takiej sytuacji nowelizacja budżetu i zwiększenie budżetu MSZ o 200 mln zł, to jest o ponad 17 proc." - powiedział Sikorski.

Przypomniał, że specyfika ministerstwa spraw zagranicznych polega na tym, że ponad 60 proc. wydatków budżetowych jest realizowanych w walutach obcych.

Zaznaczył, że obecnie ministerstwo jest gotowe do oszczędności, ale - jak dodał - "są granice spadku naszej siły nabywczej, poza które posunąć się nie można bez wpływu na zdolność realizacji zadań".

Sikorski mówił także, że rząd przyjął program polskiej prezydencji w Unii Europejskiej, która przypada na drugą połowę 2011 roku i oznacza wydatki, np. na kupno budynku nowej misji w Brukseli.

Szef MSZ pytany o to, czy Polska będzie zabiegała o uczestnictwo w szczycie G-20, odparł, że jesteśmy 21. gospodarką świata, a kryzys gospodarczy prowadzi do tego, iż musimy się przyjrzeć instytucjom, które zapewniają stabilność światowej gospodarki. Sikorski powiedział, że nie wie, czy akurat formuła G-20 akurat nabierze na znaczeniu.

"Systematycznie zabiegamy o włączanie Polski do kolejnych klubów, do kolejnych instytucji, które stanowią o naszej pierwszoligowości" - podkreślił minister. Jednocześnie zaznaczył, żeby go nie chwytać za słowo, jeśli na kolejne spotkanie G-20 nie będziemy jeszcze zaproszeni, bo to - jak mówił - będzie zależało nie tylko od naszej aktywności dyplomatycznej, ale głównie od tego, jak poradzimy sobie z kryzysem.

W skład G-20 wchodzą przedstawiciele siedmiu najbogatszych państwa świata (USA, Kanada, Wielka Brytania, Japonia, Francja, Niemcy, Włochy) i Rosji, Unii Europejskiej oraz rozwijających się potęg gospodarczych, jak Chiny, Indie czy Brazylia.

pap, keb

Pitbul: pies na polityków. Nowy portal rozrywkowy zaprasza!