"Tak dalej żyć nie można" - głosiły napisy na transparentach trzymanych przez ludzi, niezadowolonych z bezczynności władz w obliczu narastającego kryzysu gospodarczego.
Akcja w Doniecku zebrała około 1500 osób. W Sewastopolu było ich 1000 - doniosły lokalne media. Zgromadzili się oni pod flagami opozycyjnej Partii Regionów Ukrainy, partii komunistycznej i socjalistycznej, oraz innych ugrupowań prorosyjskich.
"Precz z Juszczenką, precz z Tymoszenko, precz z Radą Najwyższą!" - krzyczeli demonstranci w Doniecku, rzucając butami w kukłę, przedstawiającą ukraińskiego prezydenta.
Chętnych było tak wielu, że skrzynka z dostarczonymi przez organizatorów butami w ciągu kilkunastu sekund stała się pusta.
Następnie ludzie zaczęli okładać kukłę, do czego, prócz butów, używali własnych pięści, a nawet lasek i kul. W wyniku ataku symboliczny Juszczenko stracił głowę.
"To dopiero początek, bo niedługo na Ukrainie będzie 5 milionów bezrobotnych. Myślę, że wiosną naród mocno weźmie się za ręce i ruszymy na Kijów" - powiedziała deputowana donieckiej rady miejskiej Natalia Zarieczna, cytowana przez obecnego na miejscu reportera portalu internetowego "ostro.org".
Zarówno w Doniecku, jak i w Sewastopolu nawoływano, by władze zakazały podwyżek opłat za usługi komunalne oraz nie pozwalały na odłączanie dostaw wody, gazu i ciepła w domach i instytucjach budżetowych.
Wśród postulatów było również zamrożenie - przynajmniej na rok - spłaty kredytów, zaciągniętych na kupno mieszkań i samochodów, a także ustalenie realnej, przystosowanej do cen, płacy minimalnej.
W Sewastopolu, który jest główną bazą stacjonującej na Ukrainie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej głośno domagano się przestrzegania dotyczących jej umów z Rosją.
Uczestnicy protestów apelowali, by Ukraina wyszła ze Światowej Organizacji Handlu (WTO) i stała się członkiem wspólnoty gospodarczej z Rosją, Białorusią i Kazachstanem.
Niedawno, w związku z ogromnym zadłużeniem przedsiębiorstw komunalnych, w wielu miastach wschodniej i południowej Ukrainy doszło do znaczących ograniczeń w dostawach ciepła. Rozwijający się kryzys uderza w przedsiębiorstwa, które nie mając zbytu na swe towary zwalniają ludzi z pracy.
Władze Ukrainy prowadzą tymczasem nieustanne boje polityczne, nie podejmując praktycznie żadnych działań mogących ograniczyć wpływ kryzysu na życie obywateli.
ND, PAP