Mirosław O. usłyszał zarzut prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu. Grozi mu kara do 2 lat pozbawienia wolności. O. zapewnił na swoim blogu, że nie jeździ samochodem po pijanemu.
Jak poinformował rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Łodzi podinsp. Mirosław Micor do zdarzenia doszło w czwartek wieczorem przy ul. Cieszkowskiego w Łodzi. Według policji kierujący samochodem honda accord 52-letni Mirosław O. cofając uderzył w dwa samochody audi A6 i renault laguna. "Uczestnicy kolizji na miejsce wezwali policjantów. Funkcjonariusze zbadali trzeźwość kierowcy hondy. Okazało się, że miała 2,2 promila alkoholu w organizmie" - powiedział Micor.
Dodał, że O. został zatrzymany. Po wykonaniu czynności z jego udziałem wieczorem został zwolniony do domu. W piątek rano Mirosław O. - po wytrzeźwieniu - zgłosił się na wezwanie do komisariatu. Przedstawiono mu zarzut prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu. Zatrzymano mu także prawo jazdy. "Po przedstawieniu zarzutów złożył krótkie wyjaśnienia i został zwolniony do domu. Nie przyznał się do stawianego zarzutu" - dodał rzecznik łódzkiej policji.
Samochód, który po kolizji został zabezpieczony przez policję odebrał członek rodziny szefa LPR. Na poczet przyszłych kar zabezpieczono od podejrzanego tysiąc złotych - dodał Micor.
PAP nie udało się skontaktować z Mirosławem O. Na swoim oficjalnym blogu politycznym relacjonuje on całe zdarzenie. Polityk napisał, że w czwartek późnym popołudniem pił czerwone wytrawne wino. "Kiedy robiło się późno i nadszedł czas by wrócić do domu, poszedłem do bankomatu wypłacić pieniądze na taksówkę. Wracając, za blokiem, gdzie parkowałem dzień wcześniej samochód, spotkałem rozentuzjazmowanego dość młodego człowieka, który powiadomił mnie, że wezwał policję, bo mój samochód miał zadrapać drzwi jego luksusowego audi. Nie pomogły tłumaczenia; przyjechała policja i dokonała stosownych czynności" - napisał polityk.
Przyznał, że w wydychanym powietrzu miał 0.97 mg alkoholu (według policji 2,2, promila alkoholu - PAP) "Policjanci spisali moje dane i dokonali ponownych pomiarów, które wykazały szybki spadek alkoholu w wydychanym powietrzu. Zostałem odwieziony do domu. Samochód został w tym samym miejscu, gdzie stał" - relacjonował Mirosław O.
Dodaje, że bez jego udziału dokonano oceny drobnych otarć zderzaka, "tak drobnych, że możliwych do wykonania choćby akcesoriami, jakie kobiety noszą w podręcznych kosmetyczkach". Zapewnia, że nie powstały one z jego powodu. Polityk zapewnia, że nie jechał samochodem po pijanemu.
"Sprawa zostanie wyjaśniona przez sąd. Jestem przekonany, że dowiodę swojej niewinności. Zbyt wiele jest w tej sprawie znaków zapytania, zbyt dużo okoliczności składa się na próbę zdyskredytowania mojej osoby.áDlatego do rozstrzygnięcia sprawy przez sąd, na ręce przewodniczącej Rady Politycznej LPR składam rezygnację z funkcji prezesa" - napisał na blogu Mirosław O.Wiceszef Ligi Polskich Rodzin, były poseł Wojciech Wierzejski został pełniącym obowiązki szefa LPR. Dotychczasowy prezes Ligi Mirosław O. zrezygnował z funkcji, po tym jak policja postawiła mu zarzut prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu.
Wierzejski powiedział PAP, że będzie pełnił obowiązki prezesa ugrupowania do czasu wyjaśnienia sprawy Mirosława O. Podkreślił, że został szefem partii z mocy statutu, bo był jedynym wiceprzewodniczącym Ligi.
"Pan prezes złożył rezygnację, w związku z czym, ja, zgodnie ze statutem, faktycznie pełnię obowiązki prezesa, ale żadne ciało mnie nie powołało" - podkreślił.
Według policji, kierujący samochodem Honda Accord 52-letni Mirosław O. cofając uderzył w dwa samochody - Audi A6 i Renault laguna.
"Uczestnicy kolizji na miejsce wezwali policjantów. Funkcjonariusze zbadali trzeźwość kierowcy hondy. Okazało się, że miał on 2,2 promila alkoholu w organizmie" - powiedział PAP rzecznik komendy miejskiej policji w Łodzi Mirosław Micor.
Według Wierzejskiego, cała sprawa "wygląda na nagraną" i "wymierzoną przeciwko Mirosławowi O."
Były szef LPR napisał na swoim blogu, że po wypiciu wina nie kierował samochodem, ale poszedł do bankomatu po pieniądze na taksówkę. "Wracając, za blokiem, gdzie parkowałem dzień wcześniej samochód, spotkałem rozentuzjazmowanego dość młodego człowieka, który powiadomił mnie, że wezwał policję, bo mój samochód miał zadrapać drzwi jego luksusowego audi. Nie pomogły tłumaczenia; przyjechała policja i dokonała stosownych czynności" - napisał polityk.pap, keb