W ślad za nimi zostało zmuszonych do opuszczenia tych farm co najmniej 700 rodzin ich pracowników - podały w piątek media w Harare.
W środę Edna Madzongwe, która przewodniczy Senatowi Zimbabwe, wjechała pod ochroną czterech policjantów i w towarzystwie dwudziestu osób na teren farmy należącej do białego właściciela Petera Etheredge'a. Rzecznik pani senator nakazał właścicielowi "natychmiastowe zaprzestanie wszelkich czynności na plantacji".
Jak podało zrzeszenie farmerów "Sprawiedliwość dla Rolnictwa", farma produkowała dotąd rocznie 6.000 ton owoców cytrusowych i zatrudniała 150 pracowników.
Premier Tsvangirai oświadczył w parlamencie: "Wszyscy biorący udział w tym nielegalnym procederze i rabowaniu zbiorów przyczyniają się do ich zniszczenia".
Odkąd Mugabe przeprowadził w 2000 roku swą kontrowersyjną reformę rolną ponad 4.000 białych farmerów zostało zmuszonych do opuszczenia swych gospodarstw.
Mugabe, wypowiadając się przed tygodniem na wiecu, zorganizowanym z okazji jego 85. urodzin w mieście Chinhoy, o 100 km od Harare, oświadczył: "Nie ma możliwości powstrzymania reformy rolnej, będzie kontynuowana".
Według miejscowej prasy opozycyjnej Mugabe jest winien ciężkiej zapaści gospodarczej Zimbabwe, ponieważ farmy znalazły się w niedoświadczonych rękach i nie otrzymują prawie pomocy ze strony państwa.
pap, keb