Do katastrofy doszło, gdy jadąca z przeciwka ciężarówka uderzyła z wielką siłą w jego samochód terenowy. Pojazd premiera trzykrotnie przekoziołkował i zatrzymał się przewrócony do góry kołami. 50-letnia żona premiera, Susan, przewieziona do odległego o 40 kilometrów szpitala w Harare, zmarła.
Do wypadku doszło na od dawna nieremontowanej, bardzo wyboistej drodze, którą premier z żoną jechali do swego domu na wsi.
85-letni prezydent Robert Mugabe, który od uzyskania przez kraj niepodległości w 1980 roku monopolizował całą władzę, odwiedził w niedzielę Tsvangiraia w szpitalu.
Współpracownicy premiera z kierownictwa do niedawna opozycyjnego Ruchu na rzecz Zmian Demokratycznych (MDC) odmówili "spekulowania" na temat ewentualnego przestępczego charakteru zamachu.
Tsvangirai, głęboko wstrząśnięty i przygnębiony śmiercią żony, ze szpitala udał się wprost na lotnisko w towarzystwie członków kierownictwa MDC i pod silną ochroną.
Do wypadku doszło w trzy tygodnie po objęciu przez przywódcę MDC stanowiska szefa rządu w wyniku porozumienia zawartego z prezydentem Mugabe pod naciskiem szefów rządów sąsiednich państw afrykańskich.
Formalne podzielenie się władzą przez Mugabe ma pomóc zaradzić głębokiemu kryzysowi gospodarczemu i politycznemu, w jakim pogrążone jest Zimbabwe. Kraj, nękany głodem i epidemią cholery, która pochłonęła już 4.000 śmiertelnych ofiar, pogrążył się w gigantycznej inflacji.
W przeddzień wypadku samochodowego Tsvangirai kategorycznie zaprotestował przeciwko nowej kampanii wyganiania z gospodarstw ostatnich białych farmerów, oficjalnie popartej przez Mugabe. Premier wskazał takie działania jako przyczynę pogłębiania się głodu w Zimbabwe.
Jako przywódca opozycji Tsvangirai kilkakrotnie cudem uniknął śmierci. Został kiedyś ciężko pobity, a innym razem jacyś napastnicy próbowali go wypchnąć przez okno z dziesiątego piętra.To nie był wypadek, na premiera Tsvangiraia dokonano zamachu - oświadczył przebywający w RPA rzecznik Ruchu na rzecz Zmian Demokratycznych (MDC), którego przywódcą jest Morgan Tsvangirai.
"Nie był to w istocie rzeczy wypadek; był to perfekcyjnie zorganizowany zamach w celu wyeliminowania przywódcy MDC" - powiedział przedstawicielom mediów rzecznik Sibanengi Dabe, odnosząc się do piątkowego wypadku, w którym premier został ranny, a jego żona zginęła.
Inne źródła związane z MDC zwróciły uwagę na to, że w chwili gdy doszło do katastrofy nie było przed samochodem premiera eskorty policyjnej. Gdyby policjanci na motocyklach poprzedzali samochód szefa rządu, do zderzenia prawdopodobnie by nie doszło.
"Sądzimy, że potężna partia ZANU jest zdecydowana zrobić wszystko, co możliwe, aby ponownie objąć ster rządu" - powiedział Dabe.
Wskazał on prezydenta Roberta Mugabe jako odpowiedzialnego za zamach, w którym poniosła śmierć żona premiera, Susan, a szef rządu został ranny w głowę i odniósł obrażenia klatki piersiowej.
Lekkie rany odnieśli także kierowca terenowego Landcruisera, którym jechał premier z żoną, oraz ochraniarz.
Tsvangirai po kilkunastogodzinnym pobycie w szpitalu w Harare, gdzie odwiedził go prezydent Mugabe, udał się pod silną ochroną członków swego ruchu na stołeczne lotnisko. Tam czekał już prywatny odrzutowiec wysłany po niego przez prezydenta pobliskiej Bostwany, Iana Seretse Khamę.
"Mogę potwierdzić, że lekarz zalecił premierowi Tsvangiraiowi pobyt w szpitalu na rekonwalescencji, czego ze względu na okoliczności nie może zrobić w kraju" - stwierdziło źródło MDC, na które powołuje się agencja Reutera.
Khama jest jednym z nowych przywódców afrykańskich otwarcie krytycznych wobec 85-letniego prezydenta Zimbabwe, sprawującego niepodzielnie władzę od 1980 roku.
Do zgody na utworzenie 11 lutego rządu, w którym partia prezydenta ZANU-PF podzieliła się władzą z prześladowaną dotąd MDC, skłonił Mugabego głęboki kryzys gospodarczy i humanitarny, w jakim znalazło się Zimbabwe, oraz nacisk państw sąsiednich.pap, keb