Prokuratura uznała, że brak jest znamion przestępstwa zarówno w wątku domniemanego przekroczenia uprawnień i naruszenia trybu dostępu do akt IPN przez samego Mularczyka, jak i przez funkcjonariuszy Instytutu. Groziło za to do 3 lat więzienia.
Decyzja jest prawomocna; nikt nie może się odwołać. Prokuratura powiadomiła o decyzji obecnego prezesa TK.
W sierpniu 2008 r. prokuratura uznała już, że Mularczyk nie popełnił przestępstwa, bo dokumenty udostępniono mu w IPN w sposób zgodny z prawem i odmówiła wszczęcia śledztwa. W październiku 2008 r. stołeczny sąd nakazał jednak, by dokładnie przeanalizowała, czy Mularczyk był w IPN i kto oraz w jakich okolicznościach udostępnił mu materiały o sędziach. W śledztwie przesłuchano m.in. Stępnia i Mularczyka.
Chodzi o sprawę zapoznawania się w maju 2007 r. przez Mularczyka w IPN z aktami służb specjalnych PRL nt. dwóch sędziów TK. Potem, w trakcie badania ustawy lustracyjnej, Mularczyk oświadczył w TK, że byli oni zarejestrowani jako źródła informacji wywiadu PRL. Stępień zarzucił mu wtedy, że nie podał wcześniej, iż Adam Jamróz odmówił współpracy, a Mariana Grzybowskiego zarejestrowano w czerwcu 1989 r. Stępień uznał, że poseł zataił przed TK te informacje o sędziach, których wyłączono ze składu.
W swym zawiadomieniu z czerwca 2008 r. Stępień pisał, że w IPN nie znalazł podpisów Mularczyka na aktach sędziów, które poseł przeglądał w IPN - a podpis powinien był złożyć, skoro miał dostęp do ich teczek. "Są dwie możliwości: albo wobec posła Mularczyka IPN zastosował inną procedurę dostępu do teczek niż przewidziana przez prawo, albo poseł ten wprowadził w błąd Trybunał" - mówił Stępień.
Mularczyk mówił, że przeglądanie akt odbyło się zgodnie z prawem. IPN oświadczał w 2008 r., że udostępnienie akt potwierdza podpis posła. Według IPN Mularczyk potwierdził fakt zapoznania się z kopiami akt, a jego podpis jest w karcie kontrolnej przy mikrofilmie nt. Jamroza. IPN wyjaśniał, że Stępień zapoznał się z jedną z kilku kopii dokumentów nt. Grzybowskiego, inną niż udostępniona Mularczykowi.
Zarazem w środę ruszył proces cywilny, w którym Mularczyk żąda od Stępnia przeprosin i 10 tys. zł na cel społeczny za jego zarzut, że poseł oszukał w 2007 r. TK. Stępień wnosi o oddalenie pozwu i podtrzymuje, że poseł wprowadził TK w błąd w ramach "gry o lustrację".
Mularczyk zapewniał, że w IPN podpisał karty zapoznania się z aktami; przyznał zaś, że nie podpisał się w księdze wejść i wyjść IPN. "Może to wynikało z pośpiechu" - dodał. "Nie wiem jak wygląda czytelnia akt; udostępniono mi pokój" - dodał, pytany przez adwokatkę Stępnia, czy materiały oglądał w czytelni IPN.
Stępień zeznał, że nigdy nie zarzucał Mularczykowi, "by złamał prawo poruszając się po IPN". "Zarzut kierowałem do IPN, który stosuje inne procedury wobec jednych osób, a inne wobec drugich" - oświadczył. "Mnie akta udostępniono w czytelni akt, podpisywałem też księgę wejść i wyjść; a na pierwszych stronach teczek sędziów podpisałem się; wtedy stwierdziłem, że nie ma tam podpisów posła Mularczyka" - dodał. Podkreślił, że "był wzburzony tym" i powiedział to w wywiadzie "na gorąco". Stępień podtrzymał, że Mularczyk zataił przed TK "bardzo istotne" informacje o obu sędziach we wniosku do TK o odroczenie rozprawy.
Na wniosek pozwanego sąd m.in. wystąpił do IPN o instrukcję udostępniania akt, o wnioski Mularczyka o dostęp do akt sędziów TK, o decyzję przyznającą mu ten dostęp, o potwierdzenia zapoznania się przez posła z aktami oraz o księgę wejść i wyjść. Sprawę odroczono do 27 maja.
Sprawę Mularczyka (który jest adwokatem) badał adwokacki rzecznik dyscyplinarny. Jesienią 2008 r. umorzył postępowanie, uznając, że nie wprowadził on w błąd TK. Wcześniej Okręgowa Rada Adwokacka w Krakowie zarzuciła Mularczykowi zatajenie posiadanych informacji przed TK.pap, em