"Nie będzie tematów tabu, nasza współpraca jest bardzo bliska. Determinacja jest bardzo wyraźna" - oświadczył szef komisji Marek Biernacki (PO), stojąc obok szefa prowadzącego postępowanie gdańskiego oddziału Prokuratury Krajowej Zbigniewa Niemczyka i wiceszefa komisji Zbigniewa Wassermanna (PiS).
Zamknięte spotkania komisji z prokuratorami mają być cykliczne. To na nich prowadzący śledztwo będą udostępniać sejmowej komisji kolejne materiały z postępowania i ustalać zasady ich wykorzystania.
Według Wassermanna, już obecnie z prokuratury otrzymano ponad sto tomów akt. Ani Niemczyk, ani posłowie - powołując się na niejawny charakter ich spotkania - nie chcieli wypowiadać się o doniesieniach "Rzeczpospolitej", według których prokuratorzy badają powiązania porywaczy Olewnika z ludźmi służb specjalnych PRL. Przed posiedzeniem Biernacki i Wassermann mówili mediom, że na obecnym etapie badania sprawy "nie można wykluczyć żadnej możliwości". W opinii Biernackiego nie powinno się mówić o "udziale służb, ale ewentualnym udziale ludzi służb" w całej sprawie.
Według informacji "Rzeczpospolitej" gdańscy prokuratorzy badają powiązania ludzi służb specjalnych PRL z gangsterami, którzy uprowadzili i zabili Krzysztofa Olewnika i w tym celu porwanie to porównywane jest z uprowadzeniami, w które miały być zamieszane specsłużby. "Analizujemy wiele spraw +porwaniowych+" - te słowa Zbigniewa Niemczyka, szefa gdańskiego Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej, cytuje gazeta.
Według "Rz", prokuratorzy interesują się porwaniem w 2001 r. biznesmena Jana Z. - porywacze mieli go wieszać na haku, bić i grozić, że zabiją mu dzieci, jeśli nie spełni ich żądań.
Biernacki przypomniał, że osoba Jana Z. była opisywana w przygotowanym przez Antoniego Macierewicza raporcie z weryfikacji WSI jako współpracownika wojskowych służb, którego porwano w związku z rzekomymi planami przejęcia przez WSI kontroli nad Rafinerią Trzebinia - miał podpisać sfałszowany dokument. Plan się nie powiódł, bo porwany Z. nie podpisał dokumentu - obiecał wpłacić 600 tys. dolarów i odzyskał wolność. Proces porywaczy (których szefem według aktu oskarżenia był adwokat Janusz Sz.) jeszcze nie ruszył.
Według "Rzeczpospolitej" gdańscy śledczy sprawdzają, czy ludzie z dawnych służb, którzy mieli stać za porwaniem Jana Z., mogli się kontaktować z gangsterami zamieszanymi w sprawę Olewnika. Jeden z takich "łańcuszków" prowadzi do byłego pułkownika SB, a dziś wpływowego biznesmena w branży spożywczej, który "znał prawdopodobnie i porywaczy Olewnika, i ludzi, którzy mieli stać za uprowadzeniem Jana Z.", a dzięki tej znajomości mógł sprowadzać śledztwo na boczne tory.
Krzysztofa Olewnika porwano w 2001 r. Rodzina zapłaciła 300 tys. euro okupu za jego uwolnienie, ale - jak się okazało - porwany już wtedy nie żył. Rodzina Olewników ma największe pretensje do władz o to, że przez kilka pierwszych lat śledczy uznawali, iż mężczyzna jest wolny i sfingował uprowadzenie.
Sąd skazał 10 oskarżonych o uprowadzenie i zabójstwo Olewnika - kary dożywocia wymierzono Sławomirowi Kościukowi i Robertowi Pazikowi, odpowiadającym bezpośrednio za zabójstwo. Obaj popełnili w celach samobójstwa (Kościuk w kwietniu 2008 roku; Pazik - styczniu tego roku).
W czerwcu 2007 r. powiesił się herszt bandy porywaczy, Wojciech Franiewski, prawdopodobnie informator policji. Stało się to jeszcze zanim usłyszał on od prokuratora zarzut kierowania zbrodnią.
W lutym w sprawie zatrzymano kolejną osobę - Jacka K., przyjaciela domu Olewników, wspólnika Krzysztofa ze spółki handlującej metalem. Usłyszał zarzut pomocnictwa w zbrodni. Jest aresztowany i w szczególny sposób pilnowany.pap, em
Pitbul: Dlaczego Jarosław Kaczyński nie lubi swojego profilu? Sprawdź!