"Nie znamy tego listu, więc trudno dziś cokolwiek powiedzieć" - tak na wiadomość o sprawie zareagował we wtorek wieczorem rzecznik Instytutu Andrzej Arseniuk. Podkreślił, że "obowiązuje ustawa o IPN i reguluje ona tryb i zasady udostępniania stosownych informacji oraz dokumentów".
List do prezesa IPN Janusza Kurtyki Palikot zaprezentował dziennikarzom podczas wtorkowej konferencji prasowej w Kielcach. Poseł prosi w nim o zweryfikowanie informacji o pochodzeniu Wilhelma Świątkowskiego i Rajmunda Kaczyńskiego - ojca Lecha i Jarosława - i wyjaśnienie czy Kaczyńscy są spokrewnieni ze Świątkowskim.
Według informacji przedstawionych przez Palikota Wilhelm Świątkowski był prawnikiem wojskowym, pracował jako prokurator w Ludowym Wojsku Polskim, a w 1950 r. został prezesem Najwyższego Sądu Wojskowego.
Palikot podał, że Franciszka ze Świątkowskich, babka Kaczyńskich, ze strony ich ojca Rajmunda, urodziła się w tej samej miejscowości co Wilhelm, w Grenówce w województwie odeskim. Zdaniem posła PO wydaje się mało prawdopodobne, by ktoś o tym samym nazwisku co babka Kaczyńskich urodził się w tej samej małej wiosce i nie był z nią spokrewniony. Palikot zaznaczył, że są to poszlaki, ale "warto byłoby wyjaśnić czy urzędujący prezydent i jego brat byli spokrewnieni z wojskowym".
Zdaniem posła, gdyby się okazało, że Lech i Jarosław Kaczyńscy mieli w rodzinie osobę o tak wysokiej pozycji w aparacie represji państwa komunistycznego, to taka sytuacja w zestawieniu z ich "retoryką antykomunistyczną" jest - mówił - "pewnego rodzaju obłudą".
W liście do prezesa IPN czytamy m.in., że Świątkowski "zorganizował +żelazne zespoły+, tj. trójki sędziowskie złożone z całkowicie uległych sędziów, ślepo wykonujących polecenia władz zwierzchnich".
Do listu dołączone zostało zdjęcie oficera, na którym - zdaniem posła - widać podobieństwo braci Kaczyńskich do Świątkowskiego.
Palikot napisał, że "te okoliczności wydają się być bardzo istotne ze względu na podkreślanie swojego polskiego, antykomunistycznego pochodzenia przez niektórych polityków".
W ocenie posła to nie dyskwalifikuje Kaczyńskich i nie należy domagać się ich ustąpienia z życia politycznego, publicznego czy partyjnego. "Nie przeszkadza mi, że ktoś w swojej rodzinie miał oficera w Armii Czerwonej, ale jeśli nie raz Jarosław Kaczyński wypominał np. redaktor +Gazety Wyborczej+ Helenie Łuczywo, że fakt, iż miała w swojej rodzinie członków Komunistycznej Partii Polski, dyskwalifikuje ją w prawie do wydawania ocen politycznych, moralnych i brania udziału w debacie w ogóle, to jest to podejście marksistowskie" - dodał Palikot.
"Moim zdaniem - gdyby się to potwierdziło - należy oczekiwać jednej rzeczy: zrezygnowania z takiej polityki i przeproszenia przez braci Kaczyńskich" - mówił. Według Palikota przeprosić powinien szczególnie Jarosław Kaczyński "za ostre słowa jakie wpadły z jego ust pod adresem różnych osób, które brały udział w życiu publicznym, a których rodziny były związane z partią komunistyczną w Polsce czy z jej środowiskiem".
Według Palikota istotne jest, "by IPN zajmował się nie tylko sprawą domniemanej współpracy Lecha Wałęsy z SB, ale warto wyjaśnić czy prezydent Lech Kaczyński i jego brat były premier Jarosław byli spokrewnieni z pułkownikiem Armii Czerwonej".
Palikot zapowiedział także, że w najbliższych miesiącach złoży jeszcze wiele wniosków w sprawie braci Kaczyńskich. "To nie jest koniec, chcę doprowadzić do absurdu ich metodę. Mam nadzieję, że w ten sposób skompromituje się sposób argumentacji, którą stosowali przez lata. Zapłacę za to też osobistą cenę, ale warto to zrobić, aby debata w Polsce była oczyszczona z takiego sposobu myślenia, że czyjeś pochodzenie lub poglądy dziadka mają wpływ na to, jak kogoś oceniamy" - podsumował poseł.
"Wariactw pana Palikota nie zamierzam komentować. To szkodzi polskiej polityce i polskiemu życiu publicznemu" - tak do całej sprawy odniósł się sekretarz generalny PiS Jarosław Zieliński. Jego zdaniem nie warto zajmować się ani wyczynami Palikota, ani jego osobą.pap, keb