"Czekam na odpowiedź do przyszłego wtorku, wcześniej w sobotę ma odbyć się Rada Polityczna PiS. Jeśli nie doczekam się satysfakcjonującej odpowiedzi, to chyba nie pozostanie mi nic innego jak wystąpienie z PiS" - powiedział Mojzesowicz.
Poseł zaznaczył, że z jego strony nie mam mowy o jakimkolwiek szantażu.
"Jednak nie może być tak, że najpierw dostajemy wojewodę z Poznania (za rządów PiS - PAP), a teraz kandydata z Dolnego Śląska. Mamy dobrych kandydatów w regionie. To jest też kwestia szacunku dla elektoratu" - podkreślił Mojzesowicz.
Poseł przyznał, że o miejscach 2-10 na liście miały decydować władze regionalne PiS, a obsadzenie pierwszej pozycji pozostawało w gestii władz centralnych. Zaznaczył jednak, że lokalni działacze mieli obiecane, że liderem będzie Złotowski, który w przeszłości był posłem AWS i senatorem PiS.
Zarząd Główny PiS podczas środowego posiedzenia, w którym uczestniczył Mojzesowicz, przyjął kandydaturę Złotowskiego. Jednak tego samego dnia później, Komitet Polityczny zdecydował, że liderem będzie Czarnecki. Mojzesowicz o zmianie dowiedział się z mediów.
Już po zmianie lidera listy kujawsko-pomorskiej szef Zarządu Głównego partii Joachim Brudziński powiedział, że wszystko stało się zgodnie ze statutem PiS.
Brudziński zaznaczył, że Zarząd Główny przedstawia do akceptacji Komitetowi Politycznemu propozycje kształtu list. "Zarząd Główny podjął uchwałę, iż deleguje swoje uprawnienia dotyczące osób proponowanych przez struktury regionalne" - mówił.
"Można mieć pewne zrozumienie dla zdenerwowania części koleżanek i kolegów z regionów, którzy dowiedzieli się o pewnych przesunięciach z mediów" - przyznał.ab, pap