Vettel po raz pierwszy stanął na najwyższym stopniu podium we wrześniu ubiegłego roku, w równie chaotycznej Grand Prix Włoch, która także rozgrywana była przy padającym deszczu.
"Drugie zwycięstwo i znów w deszczu, nie wiem co mogę powiedzieć? Chyba tylko to, żeby jak najczęściej padało. Ale tak poważnie, to uważam, że nasz dzisiejszy sukces jest skutkiem ciężkiej pracy zespołu nad zmniejszeniem dystansu do czołówki" - powiedział Vettel.
Red Bull-Renault odnotował pierwsze zwycięstwo w Formule 1, a zarazem "dublet", bowiem drugi w Szanghaju był Australijczyk Mark Webber, tracąc do kolegi z ekipy blisko 11 sekund. Za nim na mecie zameldowali się kierowcy Brawn GP-Mercedes, lidera klasyfikacji MŚ konstruktorów: trzeci był Brytyjczyk Jenson Button, a czwarty Brazylijczyk Rubens Barrichello.
Button, który triumfował w dwóch pierwszych wyścigach sezonu - GP Australii i GP Malezji, powiększył swój dorobek do 21 punktów (ponieważ malezyjski wyścig przerwał deszcz kierowcy otrzymali tylko połowę punktów) i wyprzedza Barrichello - 15 pkt. Na trzeciej pozycji w stawce znajdują się Niemcy: Vettel i siódmy w Szanghaju Timo Glock z Toyoty - po 10 pkt.
Na półtorej godziny przed GP Chin rozpadało się, akurat gdy rozpoczynała się parada z udziałem kierowców. Takie warunki utrzymywały się przez cały wyścig, z różnym nasileniem deszczu.
Ponieważ tor był bardzo mokry sędziowie zarządzili rozpoczęcie rywalizacji za samochodem bezpieczeństwa, który opuścił obiekt dopiero po ośmiu rundach i dopiero wtedy rozpoczęła się walka, choć nadal w bardzo trudnych warunkach.
Kubica w kwalifikacjach był 18., ale miał wystartować z 17. pozycji po tym, jak Glock został przesunięty o pięć lokat do tyłu za przedwczesną zmianę skrzyni biegów (zgodnie z regulaminem powinna wystarczyć na cztery weekendy Grand Prix). Obaj jednak ruszyli z alei serwisowej, bowiem tuż przed wyścigiem szefowie teamów zarządzili uzupełnienie zapasu paliwa.
Na śliskim torze kierowcy mieli częste problemy z opanowaniem swoich bolidów, a najczęściej wyjeżdżali na pobocze na wirażu prowadzącym do prostej startowej. W tym miejscu, na 17. okrążeniu doszło do groźnie wyglądającego wypadku, gdy w tył coraz wolniej jadącego Włocha Jarno Trulliego z Toyoty uderzył Kubica. Przód bolidu BMW-Sauber znalazł się na tylnym spojlerze pojazdu Włocha, ale polski kierowca wyszedł z opresji i kilka metrów dalej zdołał skręcić do alei serwisowej.
Wymieniono mu cały przód nadwozia i wrócił na tor na końcu stawki. Mniej szczęścia miał Trulli, który zjechał do boksu i po chwili wycofał się z rywalizacji.
Na prowadzeniu wciąż znajdował się Vettel, a w połowie dystansu na drugą pozycję - przed Buttona - przesunął się Webber. Ta kolejność utrzymała się do końca, choć między 18. a 22. rundą znów wprowadzono samochód bezpieczeństwa.
Na 20. okrążeniu defekt zmusił do zatrzymania bolidu Brazylijczyka Felipe Massę i w ten sposób ubiegłoroczny wicemistrz świata wciąż nie ma w dorobku ani jednego punktu, podobnie jak jego zespół Ferrari. Fin Kimi Raikkonen był w niedzielę dopiero dziesiąty, więc włoski zespół odnotowuje nadal najgorsze otwarcie sezonu od ponad 15 lat.
Liczne przetasowania w stawce GP Chin następowały na dalszych pozycjach, ale Kubica zdołał awansować tylko na 13. pozycję, tuż za kolegę z teamu Niemca Nicka Heidfelda.
Strategia jednego postoju w "pit line" okazała się skuteczna w wypadku kierowców McLaren-Mercedes: Fin Heikki Kovalainen był piąty, a broniący tytułu mistrza świata Brytyjczyk Lewis Hamilton - szósty. Pierwszy punkt w karierze dobył debiutujący w tym sezonie w Formule 1 Szwajcar Sebastien Buemi z Toro Rosso-Ferrari.
Jadący na siódmej pozycji Niemiec Andiran Sutil był bliski uzyskania pierwszych punktów w cyklu Grand Prix dla Force India- Mercedes, ale na sześć rund przed metą wpadł w poślizg i rozbił bolid o bandę.pap, em