Sąd apelacyjny utrzymał także wyroki dla pozostałych sześciu oskarżonych w tej sprawie.
Według prokuratury oskarżeni od czerwca 1997 roku do lipca 2000 roku brali udział w przemycie z USA do Polski co najmniej 95 kg kokainy o wartości 1,8 mln dolarów. Mieli również wywieźć do USA i Kanady około 12 tys. tabletek ekstazy.
Kokaina pochodziła z Ameryki Łacińskiej, a jednym z kanałów przerzutowych była droga powietrzna - dzięki współpracy personelu LOT-u. Materiały w tej części wyłączono do odrębnego prowadzenia.
Mechanizm przemytu ujawnili prokuraturze dwaj przebywający w USA podejrzani, współpracujący z amerykańskim urzędem do spraw zwalczania przestępczości narkotykowej DEA (Drug Enforcement Administration).
Krakowska prokuratura apelacyjna współpracowała w tej sprawie z DEA. Współpraca ta polegała m.in. na wymianie informacji, materiałów procesowych, a także organizowaniu działań polskich prokuratorów na terenie innych krajów.
W lutym 2008 sąd pierwszej instancji uznał, że wina oskarżonych została udowodniona. Skazał Andrzeja H. na 15 lat pozbawienia wolności, Dariusza P. i Wiesława L. na 13 lat, Grzegorza K. i Stanisława G.-M. na kary po 7 lat więzienia, a Jacka M. i Konrada M. na kary po 4 lata. Żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy. Sąd utajnił uzasadnienie wyroku z uwagi na udział w sprawie świadków koronnych.
W apelacjach od wyroku oskarżeni i ich obrońcy podnosili, że w toku procesu ograniczono im prawo do obrony poprzez uniemożliwienie zadawania pytań dwóm świadkom. Sąd apelacyjny wyznaczył oskarżonym czas na przedłożenie mu pytań. Po ich analizie rozpoznał apelacje - oddalając je. Obniżył tylko grzywnę jednemu z oskarżonych. Wyrok jest prawomocny.
Jak podawały media, w śledztwie dotyczącym przemytu narkotyków pojawiło się nazwisko szefa gabinetu byłego prezydenta Lecha Wałęsy, Mieczysława Wachowskiego. Prokuratura potwierdziła te informacje, podkreślając, że materiały wymagają weryfikacji. Sam Wachowski na zwołanej specjalnie konferencji prasowej oświadczył, że informacje o jego kontaktach z gangsterami pochodzą od przestępców i są pomówieniami.
W październiku 2005 roku krakowska prokuratura informowała także, iż wpadła na nowe ślady w tej sprawie, dotyczące zarówno przemytu narkotyków do Polski, jak i zabójstwa gen. Marka Papały. Było to efektem wizyty polskich prokuratorów w Niemczech i USA. Podczas tej podróży prokuratorzy spotykali się z funkcjonariuszami DEA i uczestniczyli w przesłuchaniach świadków.
Materiały dotyczące Wachowskiego, Pawła Piskorskiego oraz śmierci gen. Papały wyłączono ze śledztwa i przekazano do innych prokuratur.
W połowie marca 2006 r. tygodnik "Wprost" napisał, że zeznania obciążające także byłego prezydenta Warszawy, Pawła Piskorskiego, złożył w tym śledztwie jeden ze świadków, Leszek P. Według świadka, współpracującego z DEA, jego znajomy Marian W. mówił mu, że "wspólnie z Piskorskim i jakimś Włochem zamierzali wyłudzić pieniądze z zagranicznego banku". Miało to być możliwe dzięki zawyżonej wartości kamieni szlachetnych, które miały stanowić zabezpieczenie dla banku. Prokuratura wyjaśniała, że Piskorski nie jest ani świadkiem, ani podejrzanym w sprawie. Sam Piskorski zapewniał, że zarzuty wysuwane przeciwko niemu są "całkowicie nieprawdziwe".
W lutym ub.r. przed warszawskim sądem zawarto ugodę, zgodnie z którą "Wprost" przeprosił Piskorskiego za "nieprawdziwe informacje" o jego związkach ze światem przestępczym.
Pod koniec grudnia ub.r. Andrzej H. został nieprawomocnie skazany przez Sąd Okręgowy w Gdańsku na 12 lat więzienia za przemyt - wraz z pięcioma innymi osobami - 325 kg kokainy w styczniu 2003 roku. Kontrabanda wartości ok. 80 mln zł przypłynęła z Ameryki Południowej na holenderskim statku do portu w Gdyni. Andrzej H. nie przyznał się do winy i zeznał, że o przechwyceniu narkotyków dowiedział się z telewizji.
Tzw. grupa mokotowska została rozbita pod koniec grudnia 2005 r. Funkcjonariusze CBŚ zatrzymali wówczas 17 osób. Gang od 10 lat napadał na TIR-y, handlował bronią i narkotykami (także na skalę międzynarodową), prał brudne pieniądze. Według policji, grupa "Korka" systematycznie zawłaszczała strefy wpływów po tzw. grupie pruszkowskiej, wyrastając na najgroźniejszą w kraju. Gang zajmował się narkobiznesem, a zbrojne ramię grupy czerpało zyski ze ściągania haraczy i uprowadzeń.
ND, PAP