W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie 83-letni Kiszczak kontynuował wyjaśnienia w procesie autorów stanu wojennego z 1981 r. Tak jak i inni podsądni, nie przyznał się do zarzutów IPN działania w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw" - za co grozi do ośmiu lat więzienia.
Po raz kolejny Kiszczak przedstawiał kalendarium wydarzeń poprzedzających wprowadzenie stanu wojennego, który - według niego - był konieczny, bo "żadna ze stron nie była zdolna do kompromisu". Powoływał się m.in. na zwiększone jesienią 1981 r. zagrożenie przestępczością, kiedy - według niego - kilka razy wzrosła liczba m.in. zabójstw, bójek, gwałtów.
Kiszczak szczegółowo opisywał działania państw Układu Warszawskiego przygotowujące interwencję wojskową w Polsce. Mówił o aktywności wywiadów tych państw, którą - jak powiedział - rozpoznawały służby specjalne PRL. Według Kiszczaka, we władzach NSZZ "Solidarność" zakładów pracy na Śląsku byli oficerowie KGB, którzy nawet organizowali strajki. "A dziś mówi się, że zagrożeniem dla Polski jest jakiś tam Ałganow" - dodał b. szef MSW.
Zdaniem Kiszczaka, po wprowadzeniu stanu wojennego poprawiła się sytuacja gospodarcza kraju. "Powoli zapełniały się półki sklepowe, mimo restrykcji ze strony państw Zachodu" - mówił. Polemizując z poglądem, że lata stanu wojennego były dla polskiej gospodarki latami straconymi, powoływał się na zwiększoną produkcję, m.in. pralek i telefonów, a także na wzrost liczby miejsc w żłobkach. "Bardzo wysoki był przyrost ludności" - podkreślił Kiszczak.
Według niego, w stanie wojennym i po nim dobrze układały się stosunki państwo-Kościół, bo m.in. budowano "wiele kościołów", nie brano już do wojska alumnów, a księży objęto ubezpieczeniami społecznymi. Kiszczak podkreślał, że w stanie wojennym nie internowano żadnego księdza, a aresztowano tylko jednego i to w sprawie o zabójstwo (chodzi o zabitego kilka lat potem przez "nieznanych sprawców" ks. Sylwestra Zycha - PAP). Kiszczak oświadczył też, że "osobiście hamował kompromitowanie księży, co dziś jest na porządku dziennym".
Zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki w 1984 r. Kiszczak uznał za prowokację wymierzoną w niego i w gen. Jaruzelskiego. Powiedział, że inspiratorzy tej zbrodni "byli możliwi do ustalenia, ale po moim odejściu z MSW zmarnowano tę szansę". Dodał, że po tym zabójstwie podejmował próby likwidacji IV departamentu MSW inwigilującego Kościół (w którym służyli zabójcy kapelana Solidarności - PAP), ale "musiał się liczyć z uwarunkowaniami zewnętrznymi".
Kiszczak będzie kontynuował wyjaśnienia 20 maja. Ma przygotowane ok. 300 stron; dotychczas odczytał ponad połowę.
W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN w Katowicach skierował akt oskarżenia wobec dziewięciu osób - członków władz PRL i Rady Państwa PRL (która formalnie wprowadziła stan wojenny). Proces ruszył we wrześniu 2008 r. Dziś zostało w nim już tylko czworo oskarżonych: b. szef PZPR, b. premier i b. szef MON 85-letni gen. Wojciech Jaruzelski (nie stawił się w sądzie, jest po kolejnej operacji), b. szef PZPR 82-letni Stanisław Kania, Kiszczak oraz b. członkini Rady Państwa 80-letnia Eugenia Kempara.
pap, keb