Słyszymy też głos lektora: "7 czerwca wybierzemy tych, którzy do Brukseli zabiorą nasze sprawy. Czy będzie to bezpieczeństwo?". Lektor zawiesza na chwilę głos. W tym momencie pakujący się mężczyzna wychodzi z pokoju, a na ekranie pojawia się policjant, który wkłada do walizki policyjny "lizak".
Lektor kontynuuje: "czy też ochrona środowiska". Do pokoju wchodzi młody mężczyzna i pakuje do walizki roślinę w doniczce. Po słowach lektora "a może lepiej, by były to sprawy związane z równouprawnieniem kobiet" widać dziewczynę, która nie zdejmując bluzki ściąga stanik i również wkłada go do walizki europosła.
Po słowach "albo pomoc dla wsi" do pokoju wchodzi mężczyzna i dokłada do bagażu bochen chleba, zwinięty w koronkową chustę.
Na koniec europoseł wraca do pokoju, zamyka walizkę a widz słyszy zachętę: "Ty wybierzesz, ty zdecydujesz. Nie zmarnuj swojej szansy. 7 czerwca zagłosuj w wyborach do Parlamentu Europejskiego".
Szef UKIE Mikołaj Dowgielewicz podkreślił, że poprzez emisję spotu Urząd chce pokazać, że w PE decydują się sprawy istotne dla Polaków i dlatego powinni oni zainteresować się tymi wyborami. "To są naprawdę ważne wybory, które będą miały znaczenie m.in. dla tego, jakie będzie polskie prawo pracy, jakie będą ceny energii, połączeń telefonicznych i lotniczych, prawa pasażerów" - mówił.
Jak zaznaczył Polacy wybiorą 50 eurodeputowanych, czyli ok. 9 proc. wszystkich parlamentarzystów w PE. Dlatego, jak dodał polscy europosłowie będą mieli duży wpływ na to, co się będzie działo w PE.
Dowgielewicz zapowiedział, że najbliższym czasie UKIE rozpocznie też kampanię radiową. Będzie ona dotyczyła tego, w jaki sposób Polska zmieniła się dzięki pięciu latom członkostwa w Unii Europejskiej.
Jak poinformował szef UKIE łączny koszt produkcji i emisji spotu telewizyjnego oraz pięciu różnych spotów radiowych to około 300 tys. euro.
Spot będzie można również zobaczyć w serwisie You Tube. "Dla mnie najważniejsze jest jednak, by on się pojawił w telewizji" - zaznaczył Dowgielewicz. "Trzeba przede wszystkim zaktywizować ludzi, którzy mniej śledzą wydarzenia publiczne, którzy nie śledzą serwisów informacyjnych w internecie i niekoniecznie codziennie myślą o tym, co Polska robi w UE" - podkreślił.pap, em