W spocie nakręconym dla Komisji Europejskiej z okazji 20. rocznicy upadku komunizmu Polskę widać jedynie przez parę sekund na inscenizowanych zdjęciach ze stanu wojennego.
Oryginalna migawka z telewizyjnego przemówienia gen. Jaruzelskiego. Kolejne zdjęcia - funkcjonariusze ZOMO walący pałami w tarcze - to materiał z rocznicowej inscenizacji historycznej. Demonstranci nie mają nawet transparentu z napisem "Solidarność", tylko... "Gazeta Polska" (rok założenia 1993).
W przełomowym roku 1989 Polska nie istnieje. Są za to migawki z Litwy, Łotwy, Estonii, Rumunii. Potem 9 listopada 1989: zdjęcia z sali porodowej. Rodzi się chłopiec, a na ekranie telewizora w kącie widać ludzi, którzy zaczynają demontaż muru berlińskiego. Tak Europa ma zapamiętać, gdzie rodziła się wolność. W trzyminutowym spocie ani razu nie pojawia się nazwa "Solidarność"!
- Nie dziwi mnie, że w Europie powstaje taki obraz - mówi Zbigniew Bujak, jeden z liderów naziemnej, a potem podziemnej "S". - To pochodna atmosfery wytworzonej przez polskie elity. "Solidarność" długo była lubiana na Zachodzie jako ruch pełen fajnych ludzi. Ale to się skończyło. Nie potrafiliśmy zadbać, by polska historia była promowana.
- To nie film dokumentalny - tłumaczą się w Komisji Europejskiej. Szef Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej Mikołaj Dowgielewicz zapowiada, że będzie interwencja w tej sprawie. Pokazywanie przemian w 1989r. bez "Solidarności" jest jak pokazywanie historii Francji bez rewolucji francuskiej – mówi.
W przełomowym roku 1989 Polska nie istnieje. Są za to migawki z Litwy, Łotwy, Estonii, Rumunii. Potem 9 listopada 1989: zdjęcia z sali porodowej. Rodzi się chłopiec, a na ekranie telewizora w kącie widać ludzi, którzy zaczynają demontaż muru berlińskiego. Tak Europa ma zapamiętać, gdzie rodziła się wolność. W trzyminutowym spocie ani razu nie pojawia się nazwa "Solidarność"!
- Nie dziwi mnie, że w Europie powstaje taki obraz - mówi Zbigniew Bujak, jeden z liderów naziemnej, a potem podziemnej "S". - To pochodna atmosfery wytworzonej przez polskie elity. "Solidarność" długo była lubiana na Zachodzie jako ruch pełen fajnych ludzi. Ale to się skończyło. Nie potrafiliśmy zadbać, by polska historia była promowana.
- To nie film dokumentalny - tłumaczą się w Komisji Europejskiej. Szef Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej Mikołaj Dowgielewicz zapowiada, że będzie interwencja w tej sprawie. Pokazywanie przemian w 1989r. bez "Solidarności" jest jak pokazywanie historii Francji bez rewolucji francuskiej – mówi.