Lew R. aresztowany

Lew R. aresztowany

Dodano:   /  Zmieniono: 
J.Marczewski/Wprost 
Łódzki sąd rejonowy aresztował na trzy miesiące znanego producenta filmowego Lwa R., podejrzanego o korupcję. Obrońcy zapowiedzieli złożenie zażalenia na tę decyzję. Do aresztu trafił też syn producenta - Marcin.

Wcześniej R., wraz z synem i 10 innymi osobami, został zatrzymany przez funkcjonariuszy CBA w związku z prowadzonym przez łódzką prokuraturę apelacyjną śledztwem dotyczącym posługiwania się fałszywą dokumentacją medyczną, co miało pozwalać na utrudnianie postępowań karnych. Według śledczych krąg podejrzanych w tej sprawie obejmuje ok. 100 osób.

Sąd zdecydował o aresztowaniu Lwa R. z uwagi na obawę matactwa i zagrożenia surową karą, do 10 lat więzienia - poinformowała PAP Grażyna Jeżewska z biura prasowego Sądu Okręgowego Łodzi.

Niewykluczone, że jeśli stan zdrowia tego będzie wymagał, to R. pozostanie w więziennym szpitalu przy ul. Kraszewskiego w Łodzi.

Zdaniem obrońcy aresztowanego Marka Małeckiego, stan zdrowia jego klienta z każdym rokiem się pogarsza. "Ja pana Lwa R. znam od wielu lat i widzę, jak jego stan zdrowia się z każdym rokiem pogarsza" - mówił przed posiedzeniem w sprawie aresztu. Po jego zakończeniu dodał, iż sąd orzekł areszt trzymiesięczny dla Lwa R. ze wskazaniem, że R. powinien zostać skierowany do szpitala przy areszcie w celu ustalenia, jaki jest jego stan zdrowia i czy w ogóle może przebywać w areszcie.

Według Małeckiego w tej sprawie nie zachodzi obawa matactwa ze strony jego klienta. Adwokat przypomniał, że obrońcy wiedzieli, że akta z postępowania dotyczącego wykonania kary wobec Lwa R. zostały zajęte przez CBA cztery lata temu i R. miał ewentualnie mnóstwo czasu, żeby sobie ustalić linię obrony.

Mecenas ocenił, że dowody przeciw jego klientowi są "dość słabe". "Że istnieje świadek, dzisiaj już pewnie świadek koronny, który przedstawia jakieś swoje zeznania i istnieje zatrzymana u niego jakaś dokumentacja lekarska. Ja oceniam te dowody jako słabe. Prokuratura traktuje to jako część wielkiej afery. Ja oceniam, że Lew R. w tej aferze udziału nie wziął" - mówił dziennikarzom.

Według prokuratury Lew R. miał w 2005 roku m.in. nakłaniać inną osobę do wręczenia lekarzom 210 tys. zł łapówki i obiecał wręczenie 190 tys. zł. Pieniądze miały być przeznaczone na załatwienie odroczenia wykonania kary orzeczonej wobec niego przez Sąd Okręgowy w Warszawie.

Zastępca prokuratora apelacyjnego w Łodzi Bogumiła Tarkowska powiedziała w środę na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, że w prowadzonym od 2007 roku śledztwie w tej sprawie przesłuchano już ok. 100 osób. "Opiera się więc ono nie tylko na zeznaniach świadka koronnego, ale również m.in. na zeznaniach innych osób, a także analizie zabezpieczonej do sprawy dokumentacji medycznej" - mówiła Tarkowska.

Przypomniała, że zakresem tego śledztwa objęte są zdarzenia dotyczące przestępstw korupcyjnych w wymiarze sprawiedliwości, przestępstw przeciwko wiarygodności dokumentów, jak również przestępstw dotyczących utrudniania prowadzonych postępowań karnych.

Zdaniem prokuratury osoby zamieszane w ten proceder powołując się na wpływy w instytucjach wymiaru sprawiedliwości, zakładach opieki zdrowotnej obiecały osobom, które miały np. trafić do więzienia, pomoc w odroczeniu wykonania kary. W tym celu korumpowano lekarzy, którzy za łapówki tworzyli fikcyjne dokumentacje medyczne czy opinie lekarskie poświadczające nieprawdę. "Dokumenty te były z powodzeniem wykorzystywane w postępowaniach karnych na różnych etapach, zarówno w prokuraturze jak i później w sądzie" - mówiła Tarkowska.

Dodała, że ta dokumentacja medyczna wykorzystywana była w postępowaniach dotyczących najgroźniejszych sprawców przestępstw popełnianych w zorganizowanych grupach przestępczych.

Według prokuratury obecnie krąg osób podejrzanych w sprawie fałszowania dokumentacji medycznej obejmuje ok. 100 osób. Materiał dowodowy obejmuje kilkaset tomów akt. Śledztwo ma charakter rozwojowy.

Prokurator ujawniła także rolę świadka koronnego w tej sprawie. To właśnie on zeznał, że fałszywa dokumentacja medyczna umożliwiała torpedowanie głośnych procesów sądowych. Powiedziała, że był on pracownikiem kancelarii warszawskiego adwokata Andrzeja W., do której trafił w 2001 r. "Obaj panowie skutecznie pomogli wielu przestępcom z grup zorganizowanych" - mówiła.

Najpierw wraz ze skorumpowanymi lekarzami "doradzali" przestępcom jakie zażywać leki, aby wywołać u nich choroby o charakterze neurologicznym lub kardiologicznym. Z upływem czasu zrezygnowano z leków na rzecz "tworzenia kompleksowej, fikcyjnej dokumentacji medycznej wykorzystywanej w postępowaniach karnych". Według Tarkowskiej w procederze uczestniczyli też inni adwokaci, z którymi świadek koronny nawiązał kontakt. Współpracował również z wieloma placówkami zdrowia. Miał też liczne kontakty z osobami pełniącymi w tym czasie funkcje publiczne.

Zdaniem Tarkowskiej, to pierwsza sprawa, w której świadek koronny ujawnił przestępstwa popełniane przez krąg osób, dzięki którym skutecznie torpedowano największe procesy w kraju. W efekcie takich działań wielu groźnych przestępców uniknęło chwilowo odpowiedzialności karnej.

W związku ze sprawą zarzuty postawiono 15 osobom, zatrzymano - 12 osób, w tym trzech adwokatów i siedmiu przestępców działających w grupach "wołomińskiej" i "pruszkowskiej". Wśród zatrzymanych jest też Lew R. i jego syn. Zatrzymani adwokaci to Andrzej W., Andrzej P. oraz Robert D., który jest w środę przesłuchiwany w łódzkiej prokuraturze. Do aresztu trafiło już 10 zatrzymanych.

Wszystkim osobom zostały przedstawione zarzuty popełnienia przestępstw o charakterze korupcyjnym, związanych m.in. z udzielaniem korzyści majątkowych lub ich obietnic oraz nakłanianiem do takich zachowań. Łapówki miały być wręczane lub obiecane za pośredniczenie w załatwieniu w instytucjach publicznych spraw dotyczących aresztowań oraz wykonywania kar pozbawienia wolności.

Według prokuratury suma łapówek wynosi 700 tys. zł. Dwa razy tyle obiecano wręczyć.

ND, PAP, keb