"Rząd niemiecki podtrzymuje stanowisko o tym, że roszczenia są bezzasadne" - powiedział Sikorski. Dopytywany, czy zaszkodziłoby, gdy premier Tusk porozmawiał z kanclerz Merkel, która należy do CDU, szef MSZ stwierdził, że "nie ma o czym rozmawiać".
"Rząd niemiecki zgadza się, że nie ma żadnych roszczeń, ani granicznych, ani roszczeń co do tzw. wypędzonych. Nasze stanowisko jest jasne i my możemy tylko za siebie odpowiadać, że Niemcy poddały się bezwarunkowej kapitulacji, mocarstwa ustanowiły za Niemcy ich granice i dostosowały miejsce zamieszkania ludności. To jest podstawa pokoju w Europie. To zostało potwierdzone przez międzynarodowe trybunały, nie ma wątpliwości, nie ma o czym gadać" - stwierdził Sikorski.
Na uwagę, że z różnych stron padają oczekiwania, że rząd zajmie zdecydowane stanowisko w sprawie odezwy Sikorski odpowiedział: "taka odezwa ze strony CDU była szkodliwa, niecelowa i CDU nie powinna takich odezw jątrzących i prowokacyjnych uchwalać, gdyż to powoduje to, co w tej chwili mamy".
"Nie ma żadnych skutków prawnych, ale mamy niezłą rąbankę" - stwierdził Sikorski. Dopytywany stwierdził też, że "niektórym mogło wyjść z focusów, że na dziadkach z Wehrmachtu i w ogóle na straszeniu Niemcami można jeszcze pojechać".
"Myślę, że nasze społeczeństwo jest dojrzalsze, bardziej realistyczne, niż to się niektórym politykom wydaje" - dodał.
Według niego, w sprawie wypędzeń będziemy mieli inne od CDU zdanie. Dodał, że "jak powiedział pan prezydent swego czasu +Europa nie składa się z samych Polsk+; z krajem, którym pan prezydent szczególnie jest związany - 13 razy był na Litwie - też mamy różnice zdań; Litwa uważa, że Polska okupowała Wilno przed wojną, a my tak nie uważamy".
Na uwagę, że prezydent oczekuje od rządu zdecydowanego stanowiska w sprawie odezwy odparł: "my też oczekujemy od pana prezydenta stanowczych działań". "Po 13 wizytach na Litwie żaden z polskich postulatów zapisanych w traktacie jeszcze nie został spełniony. Tak to bywa, że nie wszystkie kraje chcą robić to, czego byśmy się po nich spodziewali" - dodał.
Sikorski odniósł się też do zapowiedzi J. Kaczyńskiego, że PiS wystąpi z inicjatywą zmiany w konstytucji, która uniemożliwiałby "jakiekolwiek próby podważania polskiej własności na Ziemiach Zachodnich i Północnych".
"Tu nie ma potrzeby żadnej zmiany konstytucji, trzeba po prostu wykonać odpowiednie ustawy i zapisy w księgach wieczystych. To jest żmudna praca, wymagająca środków, kolejne rządy przeznaczały na to środki. Trzeba to wreszcie dokończyć, a nikt na polską własność ani na polskie terytorium nie dybie" - powiedział szef dyplomacji.
"Prosiłbym, jako minister spraw zagranicznych, żeby były premier nie straszył Polaków, bo prostu nie jesteśmy w 1939 roku. Jesteśmy w UE, Niemcy są - może niektórzy tego nie zauważyli - naszym traktatowym sojusznikiem i członkiem rodziny narodów europejskich, które uznają swoje granice nawzajem" - dodał Sikorski.
W jego ocenie odezwa niemieckich chadeków, "to taka sama gra wyborcza, z jaką mamy do czynienia, w jeszcze bardziej skrajnej postaci, ze strony PiS".
"Z jednej strony radykałowie niemieccy mówią o polskiej inwazji, z drugiej straszono już... kręci się łezka w oku - pamiętam, że jeszcze w szkole podstawowej straszono nas Hupką i Czają (działacze Związku Wypędzonych), potem nas straszono wykupem polskiej ziemi przez Niemców, a ja byłem w zeszłym roku w miasteczku Loeknitz, gdzie Polacy wykupują niemiecką ziemię" - mówił Sikorski.
"Odwracaniem kota ogonem" nazwał Sikorski oczekiwania PiS, że po odezwie niemieckich chadeków PO wystąpi z Europejskiej Partii Ludowej, do której należą również CDU i CSU.
"Polska będzie miała w PE tym więcej do powiedzenia, im silniejsza będzie polska reprezentacja. A PiS zamiast zastąpić do głównej partii chadecji europejskiej przystępuje do marginalnej partyjki razem z Samoobroną i w ten sposób osłabia polską pozycję w UE" - stwierdził szef MSZ.
W jednej ze swych niedawnych wypowiedzi J. Kaczyński ocenił, że Platforma ma obowiązek opuszczenie EPL i "jeżeli tego nie zrobi, to będzie mogło być postawione pytanie o jej lojalność wobec najbardziej elementarnych interesów Polski".
"Odmawiam Prawu i Sprawiedliwości prawa do decydowania, kto tej Polakiem, a kto nie. To są takie nawyki umysłów autorytarnych, że tylko one są jedynym źródeł definicji patriotyzmu czy polskości. To jest coś, co Polacy odrzucili i mam nadzieję, że odrzucą jeszcze raz" - powiedział Sikorski.
W jego opinii PiS chce zachowywać się w polityce zagranicznej tak jak w krajowej "tzn. wywoływać awantury i zarządzać kryzysami spowodowanymi przez te awantury". Sikorski stwierdził, że tak była prowadzona polityka zagraniczna za rządów PiS.
"Ale to jest twardość w gębie, bo gdy przychodzi co do czego, np. do wynegocjowania pierwiastka albo do wynegocjowania pakietu klimatycznego, albo korzyści dla Polski w związku ze szczytem NATO, to przywódcy PiS i pan prezydent bardzo szybko oddają pole, wtedy ich nie ma, wtedy dostają miękkich kolan. Tylko tu w Polsce krzyczeć na Niemców to jest łatwo" - mówił szef MSZ.
ND, PAP