Janukowycz dał do jednocześnie do zrozumienia, że projektowana koalicja jego partii z Blokiem premier Julii Tymoszenko nie zostanie powołana przed wyborami prezydenckimi.
"Nadchodzące wybory odbierają sens tworzenia nowego rządu" - podkreślił.
Przywódca Partii Regionów wyjaśnił, że podczas rozmów jego ugrupowania z Blokiem Tymoszenko rozpatrywane były zmiany konstytucyjne, które przewidywały przeniesienie wyborów prezydenta do parlamentu oraz przedłużenie kadencji obecnego parlamentu.
"Zmiany te trzeba by było jednak wnosić bardzo szybko. Oznaczało to, że musielibyśmy zrezygnować z szerokiej, otwartej i przejrzystej dyskusji na ten temat. Droga ta byłaby dla demokracji krokiem wstecz" - oznajmił Janukowycz.
Plany zmian konstytucyjnych oraz powołania sojuszu Bloku Tymoszenko z Partią Regionów Janukowycza wywołały na Ukrainie prawdziwą burzę polityczną.
Prezydent Wiktor Juszczenko określił je jako próbę dokonania przewrotu, a nawet zwrócił się do Zachodu z apelem o międzynarodowe wsparcie ukraińskiej demokracji.
Juszczenko twierdził, że celem porozumienia Tymoszenko z Janukowyczem jest podział władzy między nimi na najbliższe dziesięć lat. Dzięki niemu Tymoszenko miałaby w tym okresie pełnić funkcję szefowej rządu, a Janukowycz zostałby wybranym w parlamencie prezydentem.
Do wyborów prezydenckich na Ukrainie powinno dojść w styczniu przyszłego roku. Wtedy właśnie kończy się pięcioletnia kadencja Wiktora Juszczenki.
pap, keb