Według danych z 98,9 proc. obwodów do głosowania, podanych w poniedziałek rano przez PKW, koalicja SLD-UP otrzymała 12,33 proc. głosów, co daje jej 7 mandatów w europarlamecie. Do tej pory partie te miały w sumie 5 europosłów.
Zdaniem szefa SLD, niedzielne wybory pokazały, że potrzebna jest nowoczesna, otwarta, prawdziwa europejska lewica, że jest dla Sojuszu miejsce na scenie politycznej.
Szef klubu Lewicy Wojciech Olejniczak, który - jak mówił dziennikarzom - dostał się do europarlamentu i wiceszefowa partii Katarzyna Piekarska przyznają jednak, że wynik eurowyborów nie jest do końca satysfakcjonujący. "Potrzebna jest analiza w jaki sposób prowadziliśmy kampanię wyborczą, jak zachęcaliśmy wyborców, jak prezentowaliśmy kandydatów i program" - podkreślił Olejniczak.
Pogląd, że wynik wyborczy Sojuszu mógł być lepszy podzielają w nieoficjalnych rozmowach praktycznie wszyscy rozmówcy. Ich zdaniem, Sojusz stać na 15-16 proc. poparcia. Rozmówcy PAP przyznają również, że zawiniła przede wszystkim strategia i kampania wyborcza.
W opinii pragnącego zachować anonimowość posła Lewicy, Sojusz stracił przed wyborami zbyt dużo czasu na kłótnie wewnętrzne dotyczące kształtu list i rozmowy o wspólnej liście z politykami SdPl. Rozbieżności w negocjacjach z Socjaldemokracją dotyczyły głównie udziału w ewentualnej koalicji Partii Demokratycznej.
Ostatecznie SLD utworzył wspólny komitet wyborczy z Unią Pracy, a SdPl wystartowała wraz z PD i Zielonymi 2004 pod szyldem "Porozumienia dla Przyszłości - CentroLewica". Według poniedziałkowych, porannych danych PKW PdP, uzyskała wynik na poziomie 2,43 proc.
Inny z rozmówców PAP - działacz Sojuszu z Mazowsza - zwraca uwagę na złą organizację kampanii wyborczej. "Nie mieliśmy tak naprawdę kampanii ogólnokrajowej, każdy okręg prowadził własną kampanię. Sztab wyborczy był fikcją, nawet nie wiadomo, kto w nim był, bo on się nigdy nie zbierał" - podkreśla źródło PAP.
Błędem - w jego opinii - było powierzenie kierowania sztabem SLD Markowi Siwcowi, który sam ubiegał się o ponowną kadencję europosła. "Siwiec był zajęty własną kampanią wyborczą, nie miał czasu działać w Warszawie" - podkreśla.
Za taką sytuację - jego zdaniem - odpowiada przede wszystkim Napieralski. "To też dobre pytanie, dlaczego szef partii nie reaguje w sytuacji, kiedy sztab nie działa" - uważa Napieralski.
Politycy Sojuszu krytykują również sposób prowadzenia kampanii wyborczej, m.in. brak spotów telewizyjnych w płatnym paśmie reklamowym. Tego typu filmy emitowały PO, PiS, PSL, a w ostatnich dniach kampanii nawet złożona z SdPl, PD i Zielonych 2004 koalicja CentroLewicy.
Jego zdaniem, jeszcze przed wakacjami powinna więc odbyć się dyskusja na temat sposobu prowadzenia kampanii do europarlamentu. Napieralski zapowiada, że jeszcze w czerwcu odbędą się posiedzenia Zarządu i Rady Krajowej SLD w tej sprawie.
Siwiec zadeklarował w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie, że "poczuwa się do wszystkich plusów i minusów" kampanii wyborczej i "nie próbuje zmyć z siebie odpowiedzialności". Przyznał jednocześnie, że Sojusz nie miał w niej "spektakularnych sukcesów".
"Wnioski będą wyciągnięte" - zapowiedział. Jak ocenił, siedem mandatów w PE to dość, żeby "uprawiać poważną politykę", ale "12 proc. to za mało".
Również Olejniczak mówił na konferencji prasowej, że trzeba zastanowić się "nad sposobem funkcjonowania partii, funkcjonowania klubu". Jego zdaniem, trzeba wyciągnąć wnioski z tego, co złe i przygotować propozycje, które SLD musi przedstawić wyborcom w perspektywie kolejnych trzech kampanii: samorządowej, prezydenckiej w 2010 roku i parlamentarnych w 2011 roku.
Według rozmówców PAP, pozycja Napieralskiego nie jest na razie zagrożona. Wręcz przeciwnie - wielu z nich uważa, że niedzielne eurowybory umocniły jego przywództwo w SLD. Zdaniem jednego z posłów Sojuszu, sukcesem Napieralskiego jest m.in. to, że udało mu się uporządkować lewą stronę sceny politycznej, eliminując konkurentów z SdPl.
dk/pap