Wstępne szacunki wskazują, że EPL przypadną 263 mandaty (w tym 28 dla PO i PSL), a socjalistom - 163. Liberałowie liczyć mogą na 80 miejsc, a Zieloni - na 52. Frekwencja wyniosła 42,85 proc.
We Francji zwyciężyła prawicowa Unia na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP) prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego, zdobywając ok. 28 proc. głosów. Bardzo zbliżony wynik osiągnęły następne w kolejności listy socjalistów i Zielonych.
We Włoszech wygrała partia centroprawicowego Ludu Wolności premiera Silvio Berlusconiego.
W Niemczech na prowadzenie wysunęły się chadeckie partie CDU i bawarska CSU, zdobywając razem ok. 40 proc. głosów. Ugrupowania te straciły jednak w porównaniu do 2004 r. ponad 6 punktów procentowych.
Zwycięzcą wyborów w W. Brytanii okazała się Partia Konserwatywna (ok. 27 proc.). Laburzyści ponieśli natomiast historyczną porażkę.
Na Litwie swój pierwszy mandat zdobyła Akcja Wyborcza Polaków na Litwie (AWPL). Główny przeciwnik Traktatu z Lizbony, Irlandczyk Declan Ganley z eurosceptycznej partii Libertas, zwrócił się w poniedziałek do przewodniczącego komisji wyborczej w okręgu północno-zachodnim w Irlandii o ponowne przeliczenie głosów. Według wstępnych rezultatów Ganley najprawdopodobniej nie uzyska mandatu w europarlamencie.
Analityk Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej Jan Techau, komentując wyniki wyborów, ocenił, że w nowym europarlamencie niemal wszystko zostanie po staremu.
"Frakcja konserwatywnej EPL oraz nieco osłabieni socjaliści nadal tworzyć będą najmocniejsze grupy i centralną oś w PE. Od czasu do czasu będą podejmowane próby zebrania centroprawicowej większości przez EPL, liberałów i ugrupowania narodowe, ale nie dojdzie do trwałej koalicji" - powiedział Techau. Uważa on, że rezultaty wyborów nie wskazują na tendencje charakterystyczne dla całej UE. "W 12 państwach wyborcy dali nauczkę partiom rządzącym, szczególnie w W. Brytanii i Austrii. Jednak w dziewięciu krajach ugrupowania rządzące wyszły z wyborów wzmocnione, w tym w dużych państwach, jak Francja, Włochy i Polska" - podkreślił.
Ekspert brukselskiego Centrum Studiów nad Polityką Europejską (Centre for European Policy Studies) Piotr Kaczyński zwrócił uwagę na "gigantyczne" zmiany w wyniku wyborów w grupie EPL: osłabienie Niemców, silniejsza pozycja Polaków i Włochów, ewentualne wyjście Brytyjczyków. Jeśli do obsady stanowiska przewodniczącego PE miałoby dojść dzięki porozumieniu technicznemu o podziale mandatu między kandydata chadeków i socjalistów, to według Kaczyńskiego szanse Jerzego Buzka są o wiele większe niż przed wyborami.
Przewodniczący EPL Joseph Daul zapowiedział, że do końca tygodnia będzie rozmawiał z premierami Włoch i Polski, Silvio Berlsuconim i Donaldem Tuskiem, w sprawie uzgodnienia kandydata tej frakcji na szefa PE.
W opinii politologa z Uniwersytetu Gdańskiego Jarosława Ocha głównym nurtem działania nowego PE będzie Traktat z Lizbony. "Zwycięstwo w eurowyborach odniosły ugrupowania +protraktatowe+ i one będą podejmowały starania, zmierzające do tego, by powróciła sprawa Traktatu. To będzie główny nurt działania tego parlamentu" - powiedział Och.
dk/pap