Ziobro poruszył już lawinę, do której dołączyła się również posłanka Szczypińska – jedna z największych przegranych do europarlamentu, a dotychczas jedna z najbliższych popleczniczek prezesa Jarosława Kaczyńskiego. „To najgorsza i najbardziej egoistyczna kampania", powiedziała wprost w wywiadzie dla „Rz", a wtórował jej również przegrany, Arkadiusz Mularczyk, któremu nie pomogła nawet fotografia z popularnym Ziobrą w wałęsowskim stylu, z 1989 r.
Na korytarzach sejmowych słychać już, że Ziobro idzie w ślady Ludwika Dorna. Inni dodają, że bracia Kaczyńscy mają już dość Ziobry i jego kolejnych akcji. Dla byłego trzeciego bliźniaka, to iskierka nadziei na zmiany, których sam się wcześniej domagał. - Ziobro uzyskując znakomity wynik w eurowyborach, jest "twórcą jedynego jasnego punktu w szarym powyborczym obrazie" – ocenił Dorn. Według niego „wskazuje, to, że w partii zaczynają zabierać głos ludzie, którzy chcą się wziąć za bary z rzeczywistością, no bo ta rzeczywistość nie jest najlepsza".Skąd aż tak wielki sukces Ziobry? Przyczynił się m.in. o. Rydzyk, który wspierał i promował kandydata z Małopolski, a wiadomo, że nie wszyscy w PiS-ie mogą cieszyć się poparciem Radia Maryja. Przekonał się o tym chociażby Ryszard Czarnecki, którego to radio o mało nie wyeliminowało z rozgrywki.
Jeżeli rzeczywiście, jak twierdzi Arkadiusz Mularczyk, w tej kampanii robiono wszystko, by wygrali „namaszczeni" przez sztab kandydaci, a tym którzy im zagrażali, "podkładano świnię", to może oznaczać, że Jarosław Kaczyński wykorzystał tę kampanię, by wyeliminować potencjalnych konkurentów, również do fotelu prezydenta. Ostatnie wybory potwierdziły, zdaje się, jego wcześniejsze obawy, że takim konkurentem może być Zbigniew Ziobro.